30 paź

Jacek Dehnel: Negatyw

Noc: drzewa, bielone wapnem po czubki gałęzi, na tle bezgwiezdnego nieba. Dom solidny, nie żadna tam chatynka: z rozświetlonym niewidoczną lampą gankiem, przestronny, kryty gontem. Jak to w delcie Missisipi. Bo tylko w delcie Missisipi tak wyglądają pogrzeby: ogromna, murzyńska rodzina, nieprzebrany tłum w letnich płóciennych garniturach; niektórzy, wystylizowani na chłopaków z teledysków, pysznią się w jasnych futrach; inni w wysokich botkach, krzyk mody, być może ostatni. A wszyscy albo siwi, albo utlenieni; złote łańcuchy kryją się pod połyskliwymi szalikami. Read More

30 paź

Joanna Mueller: roz (moreska)

ma terror intymności rejony powiernicze
i terytoria mandatowe w swojej opiece trzyma
zna bitki językowe / wycina kocie wiary
namiestnik namiętności karczuje samosiejki
czule kolekcjonuje rozrzutne eskalacje
dowódca karmicznej armii separatyzmy gładzi
wodzirej tańców mieczowych
on zanim wrazi — grozi: Read More

30 paź

Numer 3/2009

PROZA

POEZJA

ESEJ

WYWIAD

DZIENNIK

  • Tadeusz Sobolewski:  Wyspa

REPORTAŻ

POLEMIKA

GALERIA NA „WYSPIE”

NOWE NAZWISKA

FELIETON

PERYSKOP

Piotr Dobrołęcki: Z redakcyjnej poczty

RECENZJE

KRONIKA
KRONIKA REGIONALNA
NASI AUTORZY

30 paź

Jacek Dehnel: Zegarek

Zdradza cię. Wszystko cię zdradza: fryzura, sztuczny kwiatek, nawet krój wskazówek tego nieszczęsnego zegarka z taniego plastiku. Nagość wcale nie jest ponadczasowa — może coś głębszego, szkielet, układ mięśni i ścięgien pod kolejnymi warstwami naskórka, skóry, tłuszczowej podściółki… ale powierzchnia nosi na sobie znaki czasu.

To muszą być lata siedemdziesiąte, ostatecznie — osiemdziesiąte. Zgniły zachód. Rewolucja seksualna przeszła jak tajfun (o kobiecym, rzecz jasna, imieniu), gardło Lindy Lovelace jest równie znane, co gardło Jaggera, wibratory rosną jak grzyby po deszczu. I w tej powodzi nagich ciał, ustawionych w najróżniejszych układach, figurach, zmieniających się jak szkiełka w kalejdoskopie, powielane bez końca w kolejnych odbitkach, przez chwilę migasz i ty, Ulrike, Mette, czy może Ingrid; ktoś włożył ci do ręki rekwizyty — może chodziło o jakąś sylwestrową ilustrację? O „Styczeń”, który w roznegliżowanym kalendarzu miał sąsiadować z „Lutym” (białe futerko), „Majem” (bańki mydlane) i „Lipcem” (wielki słomkowy kapelusz)? A może po prostu dali ci cokolwiek, byle odróżnić cię od innych opalonych ciał, innych podanych do przodu biustów i rozchylonych warg? Read More

30 paź

Dariusz Dziurzyński: Żyć mimo wszystko z utopią

Jarosław Klejnocki, Viktoria. Wiersze ostatnie, Nowy Świat, Warszawa 2009

Nowy, dziewiąty z rzędu tomik wierszy Jarosława Klejnockiego budzi nieodparte wrażenie podsumowania dotychczasowej drogi twórczej, zainicjowanej zbiorem „Oswajanie” w 1993 roku. W momencie rozpoczęcia swej wędrówki warszawski klasycysta stawiał w centrum poszukiwań literackich kwestię obcości bohatera lirycznego, rozumianą jako zerwanie więzi symbolicznej z rzeczywistością, wyobcowanie z komunikacji międzyludzkiej, a także jako silne poczucie niezgody na porządek bytowy, podszyte wrażliwością gnostyczną. Te trzy płaszczyzny egzystencjalnego niedopasowania spotykały się na gruncie poetyckiej filozofii podmiotu — człowieka dualnego, niepogodzonego ze światem i ze sobą, przenikniętego barokową „wątłością”, „niebacznością”, wewnętrznym rozdwojeniem, wahającego się między potrzebą wyrazistej tożsamości a pragnieniem wyzwolenia z ustalonej formy, łączonym z eskapistycznym doświadczeniem podróży. Renata Lis, znakomita komentatorka początków poetyckich Klejnockiego, napisała o nim słowa, które przez następnych kilkanaście lat nie straciły wiele ze swej interpretacyjnej przenikliwości: „Klejnocki jest poetą bez ojczyzny; pozostaje mu mekka tułaczek wołania”. Po szesnastu latach poeta nie rezygnuje bynajmniej z antropologii i ontologii sprzeczności, a także z neobarokowej zasady kontrapunktu w kreowaniu bohatera i świata swoich wierszy, ale wyraźnie przesuwa akcenty, nie pozostawiając czytelnikowi wątpliwości co do nowych wyborów. Read More

30 paź

Tomasz Rowiński: Polskę wymienię chętnie… ale na co?

Przemysław Czapliński, Polska do wymiany. Późna nowoczesność i nasze wielkie narracje, W.A.B., Warszawa 2009

Książkę Przemysława Czaplińskiego czyta się z zapartym tchem. Odkłada się ją z myślą, kiedy będzie można wziąć ją znów. To nie znaczy, że jest to pozycja na jeden wieczór, to raczej trudna lektura, nawet irytująca, wywołująca częstą niezgodę. Jednocześnie przekonywająca, przekonywająca tak bardzo, że można zapomnieć, że
nie traktuje o rzeczywistości, ale o literaturze. Read More

30 paź

Joanna Łopusińska: Pobrudzona Farbiarka

Anna Piwkowska, Farbiarka, Znak, Kraków 2009

Na soczyście czerwonej okładce ósmego tomiku wierszy Anny Piwkowskiej umieszczono rozpłatany owoc granatu, jakby żywcem wyjęty z obrazów małych mistrzów holenderskich. Tyle tylko że granat wyszedł „spod” obiektywu, a nie pędzla mistrza. Signum temporis; każda epoka w każdej ze sztuk pięknych ma swoje środki wyrazu, jedne pojawiają się na scenie, inne z niej spadają; zawsze istnieje jednak szansa, że podniesie je na nowo jakiś młodszy lub starszy re–wizjoner. Wydaje się jednak, że z samą literaturą jest inaczej; że literatura „trzyma się mocno” i, mimo nowinek i wariacji stylistyczno–formalnych, istnieją stałe reguły, wymogi, które literatura wszelkiego kalibru spełniać powinna, by zostać dostrzeżoną; lub patrząc szerzej — by zdać egzamin czasu. Read More