15 gru

Maria Jentys: Obcość (o bohaterach Eustachego Rylskiego)

Obcy w świecie, w którym umieścił go jego stwórca, Eustachy Rylski (pisarz urodzony w 1945 roku), jest Hubert Stankiewicz, carski oficer polskiego pochodzenia, syn powstańca styczniowego, tytułowy bohater jednego z dwu długich opowiadań debiutanckiego tomu „Stankiewicz. Powrót” (1984). Obcy jest też Maksymilin Rogoyski, bohater drugiego z opowiadań, prawnuk niejakiego Roga lub Rogoya, poganiacza bydła z Besarabii czy Siedmiogrodu, który w rok po powstaniu listopadowym osiadł w jakiejś wiosce między Bugiem a Styrem, a po trzydziestu latach był już panem największego majątku ziemskiego w tych stronach. Obaj, i Stankiewicz, i Maks Rogoyski, noszą w sobie pustkę, są porażeni poczuciem absurdalności wszelkich poczynań, martwi wewnętrznie. Ich odmienne drogi krzyżują się jedynie podczas wojny domowej między białymi a czerwonymi, w której uczestniczą jako byli carscy poddani, oficerowie Armii Ochotniczej. Uczestnictwo w niewyrażalnym okrucieństwie wojny – okrucieństwie, które nie oszczędza nikogo, niczyjego serca i niczyjego umysłu – dopełnia dzieła ich ostatecznego wyobcowania i zobojętnienia. Read More

15 gru

Eustachy Rylski: Obok Julii

Świt ściął chłodem skąpo osłonięte ciała dzieci. Janek zaczął biegać między drzewami, rozcierając kolana. Marzł bardzo z powodu rośnięcia i chudości. Ola podniosła się ze swego zielonego posłania i obejmując ramiona, tuliła się do samej siebie. Kretonowa sukienka smętnie zwisała z jej wystających obojczyków. Marta zastygła z głową wspartą o brzozę. Miało się wrażenie, że nocą zsunęła się wzdłuż pnia, by o świcie znaleźć się u jego podstawy.
Szymon spał na brzuchu niczym suseł. Pokrzepiał swoim zdrowiem i talentem do zamienienia każdej niewygody we własną korzyść. Read More

15 gru

Adam Wiedmann: ***(Aż wreszcie człowiek…)

* * *

Aż wreszcie człowiek siada i czas się sumuje.
Oczywiście nie tylko człowiek, zważywszy, że są w nim
inne istoty żywe i właśnie teraz ma to swoją wagę.

Pies też siada, zwłaszcza na hasło „siad”, jest to dla niego
pewien wysiłek, by tak rzec, umysłowy, człowiek lubi
ten stan skupienia na mordzie swego ulubieńca. Sam Read More

15 gru

Adam Wiedemann: Chlorofil i hemoglobina

Rakieta to zły znak. Długo nie wytrzymamy,
zostanę wdową, już jestem. Będąc na służbie
u zdrowia, człowiek sam wstydzi się chorować,

stąd nasza przysłowiowa długowieczność. Czekamy,
aż będzie można odsapnąć, nadzieja konserwuje
i w rezultacie to miłość okazuje się słabsza, zwraca Read More

15 gru

Adam Wiedemann: Gawrony

1.
Gawrony, ustawione przez moment w idealny pięciokąt,
rozłażą się, dolatują nowe, ubywa starych, dzisiaj jest taki dzień,
kiedy wydaje mi się, że zmianom tego stanu można by poświęcić
kilka dyscyplin naukowych, stworzyć na jego podstawie układ
choreograficzny i rozpocząć nim kolejną olimpiadę. Nikogo
o tym nie przekonam, nie jest to przekonanie, jest to stan. Read More

15 gru

Numer 4/2008

PROZA

WSPOMNIENIE

POEZJA

ESEJ

REPORTAŻ

NOWE NAZWISKA

GALERIA NA WYSPIE

FELIETON

RECENZJE

KRONIKA

KRONIKA REGIONALNA

CYPEL