Mieczysław Machnicki. Wiersze wybrane
***
Zawsze kiedy nie zdążał ciągle był na przedzie
zanim zamknął walizkę czuł że pociąg jedzie
upychał jednak dalej ciężar za ciężarem
gdyby czegoś zapomniał nie jechałby dalej
bez szczoteczki do zębów stałby na rozjeździe
bez pasty do obuwia nie jechałby prędzej
więc dociskał kolanem aż minął granicę
kiedy nie mógł jej podnieść cel się zdał mu niczym
wyjmował po kolei lecz właśnie wysiadał
na najniższym peronie na wysokich gwiazdach
***
Już nie kopie się dołów oszczędza się ziemię
zmarli w sobie znikają naprawdę są cieniem
ten znów pada ode mnie dlaczego go wlokę
we mnie przecież jest głębiej służę za powłokę
jeśli to jest kobieta podtrzymuje serce
mężczyzna ciemne źródła filtruje w mej nerce
cicha dzieci gromadka o wieczornej porze
tupie mymi nogami rozchlapując morze
ktoś mą rękę unosi w geście pozdrowienia
jakby cień jakiś jeszcze szukał swego cienia
***
Tsunami i tornado uczę się na pamięć
słów które mi zastąpią świętą polską zamieć
chyba długo nie będę suszył sobie głowy
na oczy spadną deszcze skośne monsunowe
zapytam za pisarzem gdzie droga na Walne
w ślad męskiej prozy wstąpi cyklon tropikalny
a królowa meteo w necie mi obwieści
już się nigdy z pogodą nie zabawisz grzecznie
pierwszej burzy wiosennej ni słychu ni widu
jest tylko gradobicie – i deszcz perseidów