Michał Piętniewicz: Jasność ciemnej głębiny
O korespondencji między Zbigniewem Herbertem a Tadeuszem Chrzanowskim
Zanim przystąpię do omawiania samej korespondencji między Zbigniewem Herbertem a Tadeuszem Chrzanowskim, chciałbym przez chwilę zastanowić się: po pierwsze nad cechami genologicznymi listu jako takiego, po drugie nad różnymi odmianami listu, po trzecie nad samą istotą listu, jako formy komunikacji między nadawcą a adresatem. List (podążam w tym momencie za uwagami Stefanii Skwarczyńskiej, pomieszczonymi w jej Teorii listu) może być formą literacką, choć nie musi. List, za Skwarczyńską, zaliczamy do typu literatury stosowanej czy użytkowej. Dominują w nim cechy utylitarne – np. załatwienie jakiegoś interesu, prośba o pomoc w pewnej sprawie czy poparcie. List nie należy zatem do literatury „czystej”. Jednak list może być również „jądrowy” oraz „bezjądrowy”3. Ten podział Skwarczyńskiej interpretuję następująco. Pierwszy typ listu niesie ze sobą istotne cechy egzystencjalnej głębi, pewnej „aury”, jakby powiedział Benjamin, która sprawia, że dana korespondencja nie pozbawiona jest elementów tajemnicy, czegoś głębszego. Jądrowość owa to właśnie implikuje – ukryte, głębokie, tajemnicze jądro, które jakoś emanuje na daną korespondencję, mimo że w warstwie powierzchniowej (pozornie bezjądrowej), dominują sprawy błahe – np. opowieść o pozostawieniu przypadkiem kwitka w pralni.
W korespondencji nie jest bowiem ważne (jak uważam) to, co się pisze w sensie explicite, ale rodzaj relacji, która wytwarza się, kiedy porusza się nawet sprawy błahe i z pozoru nieważne. Owa „aura”, tajemnica czy głębia nie jest zatem wynikiem poruszanych wątków, problemów, treści, ale jakby podskórnego promieniowania, promieniowania między wierszami listu, tego, co dla danej korespondencji jest najistotniejsze.
Nie wynika ona (owa aura, tajemnica czy głębia), z powodu wymiany dwóch, trzech, czterech listów, ale przede wszystkim z długości trwania danej korespondencji, kiedy relacja między nadawcą a adresatem mogła rozwijać się i nabierać owych cech głębokich. Jednak nie każda, nawet najdłuższa korespondencja, wytwarza ową aurę głęboką. Niekiedy wymiana listów, dotycząca pewnych, poważnych, intelektualnych problemów, może być pozbawiona promieniowania aury głębokiej.
Natomiast korespondencja z pozoru błaha, pozostająca jakby w cieniu tego, co byłoby filozofią czystą, albo poważnym problemem intelektualnym, może wytworzyć rodzaj promieniowania aury głębokiej. Powstawanie w korespondencji aury głębokiej jest bowiem głównie związane ze stopniem zażyłości emocjonalnej oraz intelektualnej między nadawcą a adresatem, jak również z tym, jakie problemy życiowe poruszają oni w swojej korespondencji, a przede wszystkim zależy ona (aura głęboka), od rodzaju reakcji adresata na list nadawcy i vice versa. Zatem dialog istotny dla epistolografii kształtuje się na linii komunikat nadawcy oraz odpowiedź adresata. W zależności od tego, jaki będzie komunikat nadawcy i jakiego rodzaju odpowiedź adresata, możemy mówić o powstawaniu, a potem promieniowaniu aury głębokiej w danej korespondencji. List przeważnie nie jest tworem fikcjonalnym (wyłączywszy powieści epistolarne). Jest raczej rodzajem komunikacji bezpośredniej, która w sposób możliwie komunikatywny, przystępny oraz transparentny opowiada o tym, co wydarza się w życiu nadawcy albo adresata.
Dlatego list, idąc za Skwarczyńską, jest formą możliwie najbardziej wieloraką a zarazem żywą. W liście nie trzeba zakładać masek lirycznych (larvatus prodeo), w liście można pozwolić sobie na szczerość.
fragment eseju, cały tekst do przeczytania w numerze 3/2018