Zygmunt Frankel: DOMY NAD MORZEM
Domy nad morzem już zapadły w sen,
także i ludzie w nich, z wyjątkiem tego, który kona.
Jego krew – fala, co utknęła na brzegu – straciła krewką czerwień,
zamienia się w morską wodę, a jego serce
pulsuje powoli, jak wyblakły mięczak.
Świat był zawsze – tak zwykł go widzieć – na jego podobieństwo.
Tej nocy ten świat jest śmiertelnie chory i… nie żal mu go pożegnać.
przełożył Andrzej Samborski