Uta Przyboś: Mieszkam teraz z drugiej strony rzeki
Rozpięta na rurkach tramwaju,
obolała miastem w reklamach
częściej zmiennych niż liście,
z oczami zabitymi betonem
budynków budowanych
bez czułości, brzydkich
i
wtem
niebo rozszczepia ziemię:
błyszczy i w górze i w dole…
Wisła!
Rozlegle!
Dogłębnie.
Na szerokość rzeki wyrwana rzeczom lecę!
Niżej ptak.
Rzeka zmienna
niebem szarym,
w falach jak gór westchnieniach,
niebem jaśniejącym
słońcem mórz tropikalnych.
Tylko w ciemnościach żłobi ją miasto – światłami.
Szybuję w wiecznym porządku odzwierciedleń.
Wypluwam obol codzienności.