Konrad Sutarski: Rozbieżności i konflikty nad Dunajem. Co słychać w środowisku literackim Węgier
Węgry odzyskały pełnię niepodległości wiosną 1990 roku, a więc zaledwie kilka miesięcy później, aniżeli Polska. I podobnie jak Polska pełne były nadziei, spodziewając się szybkiej stabilizacji i rozwoju wszystkich dziedzin życia. Stało się inaczej. Przebudowa strukturalna krajowej gospodarki to najpierw dwanaście lat kolebania się — raz na prawo, raz na lewo, a przy tym to trochę w górę, to znów trochę w dół, zaś ostatnich osiem lat (od 2002 roku) stawało się coraz głębszą zapaścią. Ów upadek dotyczy nie tylko spraw gospodarczo–finansowych, ale w ogóle całokształtu działalności państwowej, w tym także dziedzin duchowych, kultury. Ten kraj, gospodarczo przodujący w Europie Środkowej w okresie zmian ustrojowych i znajdujący się jeszcze poślizgiem w czołówce państw, które przyłączyły się w 2004 roku do Unii Europejskiej, jest w tejże Unii obecnie na ostatnim miejscu pozostając daleko poza możliwościami spełnienia warunków unii monetarnej EURO, zaś mierzony jednostkami GDP jego rozwój gospodarczy zmienił się na ujemny.
W parę miesięcy po wyborach wygranych — wiosną 2006 roku — przez koalicję dwóch partii: postkomunistycznej Węgierskiej Partii Socjalistycznej MSZP oraz globalizująco–liberalnego Związku Wolnych Demokratów SZDSZ wyszło na jaw — na skutek przecieku — że premier i rząd, podczas przedwyborczej kampanii, świadomie sfałszowali wyniki gospodarcze Węgier przedstawiając je jako korzystne,
budujące, podczas gdy rzeczywistość była wręcz przeciwna. Ujawnienie kłamstwa nie przyniosło żadnych skutków prawnych. Rząd nie musiał ustąpić i wybory nie zostały powtórzone, ponieważ koalicja owych dwóch partii, posiadając już większość parlamentarną, nie dopuściła do zmian politycznych. Na próżno prezydent kraju wezwał premiera do wyciągnięcia konsekwencji.
W takich to warunkach żyje węgierski naród, w takich działają organizacje pisarskie.
Najstarszą i największą z nich jest Związek Pisarzy Węgierskich (Magyar Irószövetség). Powstał on w 1945 roku i odegrał pozytywną rolę w dwóch ważnych momentach historycznych (w 1956 roku oraz w drugiej połowie lat osiemdziesiątych).
Dziś liczy około 900 członków. Związek ten jest otwarty na różne tendencje (już chociażby ze względu na ilość członków), mimo to można uznawać go zasadniczo za
centroprawicowy, w tym sensie, że ważne jest mu przywiązanie do historii, tradycji, wartości narodowych (nie jest on jednak związany z żadną partią polityczną). Ważnymi nazwiskami są tu, między innymi: poeci — Juhász Ferenc, Tornai József, dramatopisarz — Szakonyi Károly, krytycy — Pomogáts Béla, Szakolczay Lajos i (obecny prezes) Vasy Géza. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych — ze względów politycznych — wyszły ze związku i uniezależniły się dwa ugrupowania pisarzy:
Towarzystwo Literatów Pięknych (Szépírók Társasága. Określenie to pochodzi od „literatury pięknej” i jest na Węgrzech powszechnie używane). Należący doń pisarze powiązani są z silnymi na Węgrzech lewicowo–liberalnymi (a nawet kosmopolitycznymi) prądami polityczno–gospodarczymi. Pisarze ci, opuszczając Związek Pisarzy, całkowicie zrezygnowali z członkostwa w nim. (Bezpośrednim powodem ich odejścia ze Związku był fakt, że zarząd Związku nie zgodził się na usunięcie ze swych szeregów pewnego dobrego, ale radykalizującego narodowo poety). Towarzystwo posiada około dwustu kilkudziesięciu członków. Wśród nich znajdują się tacy pisarze jak: Esterházy Péter, Nádas Péter, czy żyjący w Niemczech laureat nagrody Nobla Kertész Imre.
Stowarzyszenie Węgierskich Pisarzy (Magyar Írók Egyesülete) jest drugim ugrupowaniem, które stworzyło osobny blok, ale znajdujący się w nim pisarze pozostają nadal także członkami Związku Pisarzy. (Stworzyli oni niejako państwo w państwie, uważając, że wartości narodowe należy w wystąpieniach na zewnątrz silniej uwypuklać, aniżeli czyni to Związek). Są oni bardziej radykalni niż Związek Pisarzy, ale nie jest to żadna skrajność a raczej reakcja na przywileje, jakimi lewicowo–liberalna władza państwowa, subiektywnie i jednostronnie, od lat obdarowuje stojących po jej stronie ludzi kultury (a także instytucjonalnych i jednostkowych uczestników życia gospodarczego oraz społecznego). Do Stowarzyszenia należy kilkudziesięciu pisarzy, między innymi: Csoóri Sándor, Döbrentei Kornél.
Oprócz wymienionych organizacji skupiających ludzi pióra powstało jeszcze sześć innych, mniej ważnych, nota bene ciążących (każda z nich w jakiś odmienny sposób) do któregoś z pierwszych trzech. No i poza tym istnieje od dawna Węgierski PEN Club (nie wykazujący specjalnej aktywności).
Pisarze z Towarzystwa Literatów Pięknych wyraźnie popierani przez obecną władzę lewicowo–liberalną są także faworyzowani i reklamowani przez analogiczne kręgi międzynarodowe. Dlatego nazwiska takie jak Konrád György, Esterházy Péter, czy Nádas Péter są za granicą dużo lepiej i powszechniej znane aniżeli nazwiska pisarzy należących do pozostałych dwóch organizacji literackich (np. wybitnego poety i eseisty Csoóriego Sándora, bądź zmarłego w ubiegłym roku przepięknego językowo i ważnego myślowo prozaika Sűtő Andrása). Dlatego też Kertész Imre — prozaik uważany na Węgrzech za dość przeciętnego i nie posiadającego dobrego stylu (pochodzi z niezasymilowanej rodziny żydowskiej) mógł (jako pierwszy z pośród węgierskojęzycznych pisarzy) zostać laureatem Nagrody Nobla. Ten fakt wtrącania się polityki do życia literackiego jest niestety istotny, ponieważ wypacza obraz węgierskiej literatury.
Pomimo szarpiących życiem literackim olbrzymich rozbieżności i związanych z tym konfliktów przedstawiciele wszystkich wzmiankowanych dziewięciu organizacji utworzyli w listopadzie 2007 roku pewnego rodzaju forum porozumiewawcze o nazwie Węgierskie Stowarzyszenie Literackie Ochrony i Obsługi Praw Autorskich (w skrócie po węgiersku: MISZJE). Trudno jest jeszcze powiedzieć czy owa platforma potrafi przyczynić się do poprawy istniejącego stanu. Być może korzystne zmiany zaczną być dostrzegalne po jakimś czasie, po wyborach parlamentarnych (aktualnych wiosną 2010 roku), które według zapowiedzi publicznych sondaży powinny
przynieść wyraźną przewagę siłom pronarodowym. O normalizacji życia kulturalnego,
literackiego można będzie myśleć zapewne jednak dopiero po takich zmianach we władzach państwowych, które będą w stanie przynieść moralne oczyszczenie polityki, rzeczywistą tolerancję odmiennych poglądów oraz powszechnie oczekiwaną poprawę sytuacji ekonomicznej kraju, z czym zwykle wiąże się poprawa nastrojów społecznych.