15 paź

Wojciech Kaliszewski: ZAMYKANIE ŚWIATA

Poezja Tadeusza Różewicza – może zabrzmi to dziwnie i zaskakująco – sprawia wrażenie niezwykle lekkiej, jakby unoszącej się ponad ziemskością, konstrukcji. Jest wolna i czysta, wyzwolona z rygoru rymu i rytmu, pozbawiona masek i przebrań, ale ma – zawsze miała – swój jasno określony punkt odniesienia. Tym punktem jest i był poeta. To jego na początku tej, trwającej już ponad sześćdziesiąt lat, lirycznej opowieści otaczało pole słów porzuconych, popękanych i samotnych. Wtedy tej lekkości jeszcze nie było, rysowała się co najwyżej jej zapowiedź:

Weszli z chrzęstem sztywni i srebrni
rozpuszczali się w ciepłych kłębach izby
z ust mgły słały się dokoła
ciężkich mrocznych głów
na obrazach wschodziły aureole
i biała Gołębica migotała piórami
nad Synem Read More

15 paź

Jerzy Górzański: Dziennik (fragmenty)

Joseph Louos de Lastrange miał powiedzieć o Isaacu Newtonie:
– Był on najszczęśliwszym z ludzi, gdyż system świata można ustalić tylko raz.
Pisarze zatem są nieszczęśliwymi z ludzi, ponieważ próbują ustalić wiele systemów świata, upatrując ich doskonałość w różnorodności, kiedy, tak jak odkrycie prawdy bezwzględnej, nie jest możliwe uchwycenie gromady cieni w zapadających coraz głębiej ciemnościach świata.

*

Dialog:
– Znaleźli mnie w śmietniku zawiniętego w gazetę.
– Urodzony w gazecie.
– Śmierdzący gazetą. Read More

15 paź

Henryk Skwarczyński: ZWIERCIADŁO PRÓŻNOŚCI

Mieczysławowi Orskiemu,
koneserowi luster.

Oglądając Las Meninas, czyli “Panny Dworskie”, mamy prawo nic z tego obrazu nie rozumieć. Aczkolwiek mamy za sobą pierwszy z nim kontakt (rzecz niezbędna przed podróżą w nieznane), nawet jeśli jest to tylko reprodukcja.
Interpretacja prawie każdego obrazu składa się z trzech elementów. Drugi z nich narasta w miarę, jak obrastamy w wiedzę dotyczącą obiektu naszego zainteresowania (pierwszym jest, rzecz jasna, oczny z nim kontakt). Przykład? Tytuł “Panny Dworskie” istnieje od wieku XIX-go, choć dzieło powstawało w czasach, kiedy Polska najechana była przez wojska szwedzkie, a Oliver Cromwell powoływał do życia kolejny Parlament. Faktów do ustalenia jest zresztą bez liku, choć tylko niektóre z nich mogą okazać się znaczące. Read More

15 paź

Bernard Nowak: Wielki post

W mojej klatce wariatów jest trzech: sąsiad nade mną, ten z naprzeciwka, no i ja.
Wariat z naprzeciwka to dawny ormowiec. Ma najładniejszą wycieraczkę oraz najbardziej solidne drzwi. Ten nade mną to wariat-rencista. Wprowadził się niedawno, na miejsce nieodżałowanej pamięci pana Wieńczysława, emerytowanego profesora liceum.
Ormowiec jest najmniej interesujący. Chłopskie rysy, tępa, zacięta twarz. Widać że lubił pałowanie i że wybrał zajęcie zgodne z powołaniem. Teraz, gdy organizację rozwiązano, nie ma co robić, więc chodzi po dzielnicy i dogląda porządku, a raczej szpieguje i poucza, ze szczególnym udręczeniem młodzieży. Mieszka z trzypokoleniową rodziną, z córką i jej dziećmi. Zięć przebywa gdzieś osobno. Zapewne nie mogli ze sobą wytrzymać. Read More

15 paź

Bernard Nowak: * * *

Po północy wstałem za swoją potrzebą. W drodze powrotnej wbiłem sobie w udo nóż, a potem położyłem się spać. Niemal natychmiast zasnąłem.
Obudził mnie ból. Nieduży, ale jednak. Spojrzałem na zegar: trzy, pięć i jeden. Ostrożnie zacząłem odłączać nożyk od kluczy. Bo to nie żaden nóż, a zaledwie nożyk. Breloczek. I ból powodowały klucze. Gdy mi się udało, znów położyłem się spać. Leżałem na prawym boku, tak jak nakazują zasady. Wokół nożyka zrobiłem z kołdry mały namiot. Zasnąłem. Read More

15 paź

BERNARD NOWAK: MAŁY SKURCZ

Nie ruszam się, nie poruszę nawet palcem. Patrzę na drewnianą ławkę wagonu, na łebki śrub. Żebym tylko nie dostał ataku. Będę prosił o to Bozię. Bo Pan Bóg spełnia wszystkie życzenia. Tak mówi Siostra Marta.
Deszczułki błyszczą, w szparach tkwi zaklęsły kurz. Chcę podnieść wzrok i odszukać Mamę – ale boję się, że jej nie ma. Słyszę, jak rozmawia, nawet się śmieje i odpowiada temu panu, ale nie chcę jej takiej. Nie chcę. Dlaczego z nim rozmawia, uśmiecha się i mówi jakieś niezrozumiałe słowa. Dlaczego tak dziwnie odpowiada? Zapomniała, zupełnie zapomniała o mnie!… Read More

15 paź

Kazimierz Orłoś: Wesołe chłopaki

W przychodni byłem kwadrans przed siedemnastą. Miałem czwarty numerek, ale – jak zawsze – wolałem przyjść wcześniej. Po oddaniu płaszcza w szatni na parterze, udałem się na pierwsze piętro, gdzie przyjmuje doktór Kowalik. Chodzę z laską, powoli, utykam po upadku na ulicy w ubiegłym roku. Poza tym – osiemdziesiąt dwa lata na karku,
to nie fraszka.
Na górze, przed gabinetami, liczne kolejki. Przyjmują interniści, kardiolodzy, gastrolodzy, urolodzy i tak dalej. Pod drzwiami z tabliczką „Dr Adam Kowalik, internista”, dokładnie wypytałem, kto ostatni. Niby są numerki, ale kłótnie w rodzaju: „ja byłem pierwszy, pana tu nie było, ten się spóźnił” – zawsze są możliwe. Wyjaśnienia udzieliła mi pani w wieku siedemdziesiąt pięć – osiemdziesiąt, jak oceniłem na oko – w bordowym kapeluszu, przekrzywionym na ucho, w czarnym swetrze oraz z torebką z wężowej skórki na kolanach. Miała numerek drugi, natomiast trzeciego numerka nie było. Po udzieleniu tej informacji powróciła do rozmowy z sąsiadką, czyli numerkiem pierwszym – osobą wyjątkowo otyłą, bo zajmującą dwa dalsze krzesełka pod plakatem „Objawy nadciśnienia tętniczego”. Była zapewne właścicielką metalowej szwedki opartej o ścianę.’ Read More