15 paź

Janusz Szuber: Łysy blues

Pierwszy sierpnia
i od razu bielmo
na oku pogody.
Łysy śpiewa balladę
o psie imieniem Blues.

Pilnuje przy tym palców
kontuzjowanej kiedyś lewej dłoni,
kiedy na moment zagapił się przy obrabiarce.
To dlatego jego gitara ma gryf
szerszy niż zazwyczaj. Read More

15 paź

Janusz Szuber: Madrygał

Kto owa Pani z białą różą?
W koronę splotła ciężki warkocz.
Obok uparty jednorożec
Raciczkę oparł na szkatułce.

Z jedwabiu albo marcepana
Ta biała róża. Chart i lampart
Naprzeciw siebie. Suto tkany
Żylasty dąb, paprocie, szałwia. Read More

15 paź

PROZA SPOD KLONOWEGO LIŚCIA. Rozmowa z Jarosławem Abramowem-Newerlym

W jaki sposób znalazł się Pan w Kanadzie?
Wyjechałem tam w roku 1985 jako mąż swojej żony. Wanda –  doktorantka Państwowego Zakładu Higieny z wirusologii  – otrzymała propozycję pracę w laboratorium Johna Rodera w Kingston, które wkrótce przeniosło się do Toronto. Towarzyszyłem jej wraz z naszą pięcioletnią wtedy córeczką Marysią.

Czy można zaryzykować twierdzenie, że właśnie w Kraju Klonowego Liścia  narodził się pan jako – prozaik? Read More

15 paź

Janusz Szuber: Hölderlin

Czas naszych szaleństw odmierzają wiersze;
Kiedy zdradzani bogowie płowieją,
Jak potargane nawałnicą płótna,
Bezpańskie w żarze kilkunastu słońc.

Już tylko ze mną w posiwiałej wieży
Zamieszkał Kyrios Dionizos. Łaskawy
Pasterz żyznego ongiś kontynentu.
Tak, tak – powtarzam. Ta wieża ma uszy. Read More

15 paź

Janusz Szuber: Dopóki palce

Zygmunt śp. i pstrąg śp. tyrawski złowieni na muchę jak znalazł, aby od nowa o nich, czyli sobie o nas nawzajem, już także niedługo śp., a choćby i o Narbuttowiczu żywym jeszcze na krótko w opowiadaniu Mirona. Było, minęło. Jest teraz. Dobrze, że jest. Mogło już nie. O, jeszcze jak nie! Ale nie, mimo wszystko jest i palce lizać. Dopóki palce nasze nie śp.