Marta Kucharska: Łyżeczka
Ta srebrna łyżeczka wsparta o talerzyk,
te fusy po kawie na dnie chińskiej filiżanki
(nie że z chińskiej porcelany ale made in china) ,
jak muł na dnie rzeki, dokąd wczoraj udaliśmy się
oglądać przypływ topniejących śmieci, butelek,
nakrętek i chwastów (a słońce cięło nadwrażliwą skórę
pomiędzy prętami ogołoconych topól), stanowią
o porządku, o regularności, z jaką razem kładziemy
się i razem zasypiamy. Są jak ślady na piasku, po których
zbliżamy się niedokładnie do czegoś więcej niż
tłumu rozkrzyczanych mew w chwili odlotu, tłumu
kwiatów na rozkrzyczanym placu, gdzie kupujemy
chleb i nakrętki. Nakrętki na słoiki najpewniej albo
przeciekający zlew. Bo tak miłość się objawia, że
się urzeczawia, nucę wychodząc spod prysznica, gdy
ty wyjadasz ze słoika lepką jak bejca marmoladę,
a potem srebrną łyżeczką dzwonisz o talerzyk.