20 lip

Janusz Drzewucki Poezja, filozofia i erudycja

1.
Nie ukrywam: jestem pod wrażeniem studium krytycznoliterackiego Krzysztofa Derdowskiego o poezji Stanisława Czerniaka Mistyka, zwierzęta i koany. I to z kilku powodów. Po pierwsze – z uwagi na bohatera tej książki. Urodzony w 1948 roku Stanisław Czerniak nie jest pierwszoplanową postacią współczesnej literatury polskiej tak jak jego rówieśnicy, np. Stanisław Barańczak, Adam Zagajewski czy Stanisław Stabro – przedstawiciele pokolenia ’68, zwanego także generacją Nowej Fali – bądź Józef Baran lub Adam Ziemianin – członkowie polemicznej w stosunku do Nowej Fali (pod względem programowym i artystycznym) grupy poetyckiej Tylicz. Czerniak jest outsiderem, czy jak kto woli tzw. poetą osobnym, podobnie jak Bohdan Zadura i Bogusław Kierc, należący wszak do tego samego pokolenia. Tyle tylko, że Czerniak nigdy dotąd nie cieszył się ani takim rozgłosem, ani takim uznaniem jak Zadura i Kierc.
A przecież jako poeta zadebiutował wtedy, kiedy powinien, czyli w roku 1967 na łamach katowickich „Poglądów”; miał wówczas 19 lat. Niestety, nie włączył się w główny nurt życia literackiego, swój debiutancki zbiór wierszy zatytułowany Samowiedza wydał dopiero w 1990 roku. Niestety, zbiorek ten, podobnie jak ogłoszone tego samego roku 1991 tomiki Wnętrze oraz Impas, zostały przeoczone przez krytykę literacką, która z jednej strony oczekiwała wielkich przemian artystycznych, jakie miały nadejść po 4 czerwca 1989 roku, zaś z drugiej – zachłystywała się wstępującym podówczas na scenę literacką poetami z kręgu czasopisma „bruLion”. W tej sytuacji pojawienie się w literaturze polskiej osobowości twórczej – dodajmy: oryginalnej i samoistnej oraz niezależnej, jaką Czerniak jest dla piszącego te słowa ponad wszelką wątpliwość – nie tylko, że nie zostało docenione, ale zostało wręcz przeoczone. W efekcie poeta czekał przez długie lata na swojego odkrywcę, egzegetę, krytyka. W tym miejscu dochodzę do drugiego powodu, dla którego jestem pod wrażeniem – tak mocnym, jak i dobrym, bardzo dobrym – studium Krzysztofa Derdowskiego.
Otóż, czytając opasły, bo liczący 450 stron, tom Mistyka, zwierzęta i koany, miałem pewność, że liryka Czerniaka czekała przez wszystkie te lata właśnie na kogoś takiego jak Derdowski. Młodszy o prawie dziesięć lat od Czerniaka Derdowski jest poetą, prozaikiem, dramaturgiem, a także dziennikarzem. Na każdym polu twórczej aktywności odnosił (i mam nadzieję: będzie odnosił nadal) sukcesy. Jego teksty krytycznoliterackie znam z publikacji na łamach rozmaitych pism stricte literackich nie od dzisiaj. Co znamienne, Derdowski nie jest krytykiem akademickim, a właśnie tacy nadają ton polskiej krytyce literackiej od ponad pół wieku. Krytyk akademicki to zazwyczaj zatrudniony na wyższej uczelni historyk literatury, uprawiający krytykę z mocno ograniczającej jego horyzonty poznawcze pozycji historyka, dziejopisa i – jak na uniwersyteckiego badacza przystało – broni się, jak może, przed wszelką nowinką artystyczną; od tego, co nowe, a więc nieznane, woli to, co stare, a więc znane. Derdowski nie ma tych ograniczeń. Rzuca się w świat poezji Czerniaka powodowany fascynacją, jaką żywi wobec liryki autora Samowiedzy, pełen wiary, że obcuje oto z poetą, którego nie tylko warto, ale nade wszystko trzeba, bezwzględnie trzeba dla dobra kultury polskiej odkryć i odzyskać.

2.
Myślę, że to dobry czas dla poezji Stanisława Czerniaka. Cztery lata temu ukazał się przecież potężny wybór wierszy Nagie ŻE, zawierający nie tylko utwory wybrane ze wspomnianych wcześniej trzech zbiorków z lat 1990-1991, ale także, a raczej przede wszystkim wybór wierszy z lat 1992-2008, które to utwory w pierwszej kolejności stały się przedmiotem literaturoznawczego oglądu Krzysztofa Derdowskiego. Co więcej, rok temu pod redakcją Derdowskiego ukazała się książka Antropologia podmiotu lirycznego. Wokół Nagiego ŻE Stanisława Czerniaka (Wydawnictwo Rolewski, Nowa Wieś nad Drwęcą k/ Torunia 2012), zawierająca szkice takich poetów, krytyków i literaturoznawców, jak m. in. Krzysztof Lisowski i Leszek Szaruga, Andrzej Biskupski i Henryk Pustkowski, Paweł Dybel i Marek Kazimierz Siwiec, Jerzy Suchanek i Robert Mielhorski. Dwa szkice samego Derdowskiego pomieszczone w tym tomie: Outsider, czyli o poezji Stanisława Czerniaka oraz Wątpiący to de facto zapowiedź Mistyki, zwierząt i koanów.
Trzeci i chyba najważniejszy powód, dla którego książkę Krzysztofa Derdowskiego czytałem z wielką satysfakcją, ma wieloraką naturę, której specyfikę postaram się teraz wyłuszczyć. Derdowski nie jest profesjonalnym literaturoznawcą, ale jego praca jest robotą literaturoznawczą pełną gębą. Pod względem metodologicznym to robota niemal wzorcowa. Co jednak istotne, rozprawa Derdowskiego nie jest tylko i wyłącznie rozprawą naukową. Owszem, badacz posługuje się słownictwem teoretycznoliterackim i historycznoliterackim, ale idiom naukowy jego rozprawy zostaje zrównoważony dzięki – inteligentnie wprowadzonemu do narracji – idiomowi literackiemu, a ściślej eseistycznemu. Derdowski pisze uważnie i poważnie, ale przy tym lekko i z wdziękiem, zachowując równowagę pomiędzy wywodem analitycznym a wywodem interpretacyjnym. O sprawach trudnych i skomplikowanych opowiada jasno i prosto na tyle, na ile tylko jest to możliwe. A nie jest to łatwe, biorąc pod uwagę intelektualny i erudycyjny charakter twórczości poetyckiej Czerniaka, pracownika naukowego Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, autora kilku książek poświęconych myśli filozoficznej Maxa Schelera, Maxa Horkheimera czy Jürgena Habermasa.
Podążając za swoim poetą, krytyk wkracza na teren już to filozofii, już to malarstwa i muzyki, już to socjologii, a nawet teologii oraz antropologii. Co najważniejsze, na te renie każdej z tych dziedzin Derdowski czuje się pewnie. Kiedy trzeba, sięgnie do Pisma Świętego i św. Tomasza z Akwinu, do filozofów starożytnych, do Epikteta i Marka Aureliusza, a także nowożytnych, do Kanta i Hegla, ale również do filozofów współczesnych, do Derridy, Foucaulta, Baudrillarda, a nawet do modnych ostatnio autorów, do Gao Xingjiana, Dona DeLillo czy Stanleya Fisha. Z równie wielką swobodą nawiązuje w rozmyślaniach o liryce Czerniaka do klasyków psychologii i socjologii, do Freuda i Fromma, MacLuhana i Marcuse. Stosowną orientacją w temacie musiał się Derdowski wykazać, omawiając zwłaszcza tak wyrafinowane pod względem poznawczym utwory Czerniaka jak Antropologia Helmutha Plessnera, Przesłanie Odo Marquarda, Trzeci świat Karla Poppera i Kos Martina Heideggera. Poniekąd zmuszony przez poetę badacz wraca do dawnych lektur Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego, Adama Mickiewicza i Bolesława Leśmiana, ale także do Szekspira, Dostojewskiego i Rilkego, do Rimbauda, Sartre’a i Camusa, do Bretona i Aragona, o Franzu Kafce i Witoldzie Gombrowiczu, ulubionych autorach Czerniaka, nawet nie wspominając. Jakby tego było mało, eseista z podobną odwagą pisze o obrazach Boscha i Rembrandta, o rzeźbiarstwie Michała Anioła, o kompozycjach Bacha i Beethovena. Kiedy trzeba, zajrzy do Marco Polo, kiedy wyda mu się to konieczne, do Gogola czy Gonczarowa. Zaletą niniejszego studium jest i to, że jego autor korzysta z dobrodziejstwa, jakim są książki naukowe samego Czerniaka (np. Wokół klasyków socjologii wiedzy, Kontyngencja, tożsamość, człowiek czy Cielesność, kompensacja, mimesis, przy czym ta ostatnia została napisana do spółki z Rafałem Michalskim, co odnotowuję gwoli ścisłości).

3.
Intelektualną i erudycyjną twórczość poetycką Stanisława Czerniaka Krzysztof Derdowski umieszcza w szerokim kontekście kultury i tradycji, pokazując, skąd się Czerniak wziął, z czego wzięła się jego liryka. Ale że sam Derdowski jest poetą, więc nic dziwnego, że od tego, co intelektualne i erudycyjne w poezji Czerniaka, co filozoficzne i socjologiczne, co antropologiczne i kulturoznawcze, ważniejsze wydaje mu się to, co literackie i poetyckie. Godny podkreślenia wydaje mi się fakt, że Derdowski nigdy z pola widzenia nie traci poezji Czerniaka. Snując krytycznoliteracką refleksję, nigdy nie oddala się zbyt daleko od poety. Nic więc dziwnego, że do najlepszych stron tej książki należą te, na których eseista poddaje wielostronnemu oglądowi konkretne utwory Czerniaka, zwłaszcza takie jak: Poeta, Śmierć poezji?, Pieta Rondanini, Pochwała rozkoszy, Praczłowiek i nadczłowiek, utwory z serii Ars poetica oraz cykle Samowiedza i Wnętrze. Podoba mi się emocjonalna pasja, ale i racjonalna dociekliwość, z jaką Derdowski omawia elementy „poetyki ascetycznej” Czerniaka, z jaką objaśnia pojęcie „koanu”, czy zjawisko, a może raczej proces „wy-że-rzania” – fundamentalny dla poetyckiego światoodczuwania autora Nagiego ŻE.
Podoba mi się także humor i ironia, z jaką Derdowski rozpoczyna swoją opowieść o poezji Czerniaka, wychodząc od eseju Isaiaha Berlina Jeż i lis, konkretnie zaś od stwierdzenia Berlina, że Lew Tołstoj „był z natury lisem, ale wierzył, że jest jeżem”, podoba mi się również brawurowo napisany szkic końcowy Powinowactwa z wyboru i bez, w którym eseista pokazuje, jak ma się twórczość Czerniaka do twórczości jego rówieśników, do wspomnianych wcześniej Barańczaka, Zagajewskiego i Stabry, a ponadto do Juliana Kornhausera, Ryszarda Krynickiego i Jacka Bierezina. Intrygująco prezentuje się w narracji Derdowskiego niejednoznaczny, czyli dyskusyjny i polemiczny stosunek Czerniaka do Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej i Zbigniewa Herberta, a nawet Tadeusza Różewicza. Wiele do myślenia dają rozważania Derdowskiego o związkach Czerniaka z poetami lingwistycznymi, poszukującymi nowych form wyrazu, z Mironem Białoszewskim i Tymoteuszem Karpowiczem (od siebie dorzuciłbym tutaj Witolda Wirpszę i chyba też Edwarda Balcerzana), nawiązania do eseistyki Ryszarda Przybylskiego i Jarosława Marka Rymkiewicza. Kapitalne znaczenie mają te fragmenty książki, w których Derdowski pisze o jawnych i ukrytych pokrewieństwach Czerniaka z tzw. poetami przeklętymi.
Niezwykle cenne wydaje mi się zamieszczenie w tej książce Appendixu, a w nim dwóch zestawów wierszy Stanisława Czerniaka. Ten pierwszy to Niagara, obejmujący wiersze najnowsze z lat 2009-2012, ogłoszone na łamach prasy literackiej i filozoficznej (być może w stosownym przypisie dobrze byłoby podać tytuły tych czasopism), natomiast ten drugi to Szuflada, czyli ponad czterdzieści najbardziej reprezentatywnych utworów Czerniaka w wyborze Derdowskiego, którym zresztą w swoich rozważaniach poświęca najwięcej miejsca. Dzięki temu czytelnik studium ma szansę – biorąc pod uwagę to, że zbiory wierszy Czerniaka należą na naszym rynku wydawniczo-księgarskim do tych najtrudniej dostępnych, czyli do tzw. białych kruków – błyskawicznie sprawdzić interpretacje Derdowskiego i następnie skonfrontować jego interpretacje z własnymi interpretacjami.