Adrian Sinkowski: Szymborska jako widowisko
Otwierać drzwi, które dawno otwarto, to rzecz ludzka, tak w życiu, jak w literaturze. Nie widzę w tym nic złego. Oczywiście, warto dopuszczać do siebie myśl, że argumenty, na które powołuje się czasem w recenzji — czy w twórczości, mówiąc ogólnie — zostały wyciągnięte na światło dzienne wcześniej, na długo przed tym, zanim nieświadomie ktoś do nich wrócił. To myślenie, bardzo mi bliskie, czerpie nieco z podejrzliwości wobec sztuki, która sama o sobie mówi, że otwiera przed odbiorcą nieznane przestrzenie. Owszem, niczym złym jest takie ambicje posiadać, mówić o nich głośno to raczej powód, aby owego kogoś podziwiać za uczciwość i odwagę. Powiedzieć, że moja twórczość tego dokonuje, to przejaw — może się mylę — megalomanii (mógłbym ją wybaczyć kilku najwyżej twórcom, z Szymborską i Różewiczem na czele). Read More