10 lip

Aleksandra Tetera: Thrillogia

Marcin Świetlicki, Jedenaście, EMG

Na początku było „Dwanaście”. Potem: „Trzynaście”. A teraz, naturalną koleją rzeczy: „Jedenaście”! Pokrętna chronologia intryguje już od momentu zerknięcia na okładkę najnowszej książki Marcina Świetlickiego. „Jedenaście” to trzeci thriller kryminalny w dorobku poety i barda.
Czarna magia liczb ani na krok nie odstępuje bohaterów powieści. Sms wysłany o godzinie 23:11, jedenaście rozdziałów książki, której akcja rozpoczyna się jedenaście kilometrów od Krakowa. To miasto ma swoje wszechobecne miejsce w twórczości autora. Jakby nic istotnego nie mogło zdarzyć się poza nim. Świetlicki, opisując czasy obecne, rozprawia się także z przeszłością, dokonuje zemsty, którą zapowiadał już wiele lat temu w wierszu „Opluty”:

Któregoś dnia rzeką Wisłą przypłynie statek piratów.
O pięciu masztach. Dwudziestu armatach.
I zapytają: – Który to Świetlicki?
A ja wtedy stanę na samym środku rynku  – i będę wskazywać:
TEGO, TEGO, TAMTĄ, TEGO, TEGO,
WSZYSTKICH!!!!

Sądny dzień nastąpił, łajba dobiła do brzegu, a Świetlicki wskazał. Niektórych wymienia wprost, innym ironicznie dorabia litery do nazwiska: Struty. I być może nie chodzi tu wcale o próbę napiętnowania, a raczej o chęć zabawienia się na koszt rzeczywistości. Istotna okazuje się także sceneria krakowskich knajp, ich nazwy pisarz wymienia jak zaklęcia: Piękny Pies, Zwis, Lokator, Dym… I te właśnie słowa unurzane w oparach alkoholu stają się niemal eterycznym zbawieniem wśród całej reszty zmutowanych demagogów, takich jak „Tygodnik Powszechny” czy „Krytyka Polityczna”.
Przewodnikiem we wszystkich trzech częściach powieści jest były bohater milicyjnego serialu, który po latach, w realu, ponownie wciela się w rolę detektywa. I to nie śmierć trzyma nas w napięciu, ona jest tylko pretekstem, kaprysem i urozmaiceniem. Tak naprawdę za tym wszystkim, czyli na pierwszym planie stoi prawdziwa zbrodnia: kulturalne układy polityczno-ekonomiczne:
„Daj mi swój numer – pan Wiesław wyjął swoją komórkę i natychmiast zrobił nią zdjęcie panu Grzesiowi. Pan Grzesio pochwalił naturalną gamę barw, którą osiągnęła komórka pana Wiesława, a następnie, dla porównania, zrobił swoją komórką zdjęcie panu Wiesławowi, a potem powysyłali sobie swoje numery, a także owe zdjęcia. Ku obopólnemu zadowoleniu”.
Esencja współczesności na tle mega polskiej rzeczywistości!!!
Historia stworzona przez Świetlickiego jest pozornie zmyślona, lecz bez wątpienia każdego dnia rozgrywa się na ekranach naszych telewizorów. Przesłanie autora jest jasne: nie ma znaczenia, czy oglądamy „Z archiwum X”, czy TVN 24.
Marcin Świetlicki to autor trzech najbardziej poetyckich kryminałów w dziejach prozy polskiej, a także trzech najczarniejszych słów w historii polskiej poezji:

Piekło
piekło
przestało