Adam Raczyński: Elegia
Jeśli chodzi o zapachy,
które mogłyby mi przypomnieć majątek ziemski
i nauczycielkę francuskiego w szarej garsonce,
to niewiele pamiętam, bo wcześnie zacząłem palić,
nawet nie jestem pewien, czy garsonka rzeczywiście była taka,
czy barwiło ją przez przyzby chłopskich zabudowań szare mydło,
wysokonakładowa prasa rozchodziła się wtedy w niskich nakładach,
naprędce robione węglem drzewnym szkice zastępowały fotografie,
z zacofanych kolonii przywędrowały kukurydza i tenis stołowy,
nikt początkowo nie chciał w to grać,
uważając go słusznie za sport obwoźnych handlarzy i robotników
ograniczających szlachetny kort do brudnej ławy poplamionej słoniną,
toporni zawodnicy odbijający talerzami krążek kiełbasy,
przecież to śmieszne,
portret cesarza chwiał się, niezauważalnie odmierzał czas.