Dagmara Anna Luković: Serbów nikt nie może zrobić w konia. Oni zawsze pierwsi zrobią to sami
kilka słów o serbskiej aforystyce
Przed II wojną światową w Serbii wydawano ponad sto czasopism o charakterze satyrycznym i humorystycznym. Po wojnie zdarzyło się to, co w każdym innym kraju opanowanym przez komunistyczny reżym, czyli zmniejszenie ilości tego typu wydawnictw do minimum. Naturalnie takie drastyczne ograniczenie przestrzeni twórczej nie było zaporą, lecz bodźcem dla kreatywnych umysłów satyryków. Dzięki temu, podobnie jak w Polsce, okres komunistycznych rządów z punktu widzenia twórców satyry miał swoje złe, ale i dobre strony. Zła strona to ostra cenzura w mediach, dobra zaś – jeśli można ją tak nazwać – to mnogość tematów będących dla satyryków prawdziwym wyzwaniem.
Jeśli dokładniej popatrzymy na to, co w ciągu ostatnich mniej więcej pięćdziesięciu lat działo się w twórczości literackiej w krajach byłej Jugosławii (Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Czarnogóra, Macedonia, Serbia i Słowenia) lub jeszcze precyzyjniej na serbskochorwackim terytorium językowym (Serbia, Chorwacja, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina), gdy przyjrzymy się burzliwemu rozwojowi aforystyki, zrozumiemy, że w tym regionie możemy mówić nawet o fenomenie. Gdy w wielu krajach ten gatunek literacki niemalże zanikł, tutaj prężnie się rozwijał, zataczając coraz większe kręgi zarówno wśród twórców, jak i czytelników. W Serbii ostatnie półwiecze to prawdziwy złoty wiek aforyzmu. Na początku lat osiemdziesiątych rodzi się cały aforystyczny ruch, który znany jest po nazwą Belgradzki Aforystyczny Krąg (BAK). BAK, który przez ponad trzydzieści lat działał jako nieformalna grypa zrzeszająca aforystów i satyryków, formalnie się ukonstytuował dopiero przed czterema laty (2008), a jego prezesem został Aleksandar Baljak, noszący miano pierwszego pióra serbskiej aforystyki. BAK od samego początku działał bardzo ekspansywnie – twórczość „bakistów” opierała się na serbskiej tradycji, nie była obciążona elementami dydaktyki i moralistyki, a humor i ostra satyra dodawały jej atrakcyjności. Aforyzmy pisane przez „bakistów” cechowały się nowym podejściem do treści i techniki literackiej z jednej strony, a z drugiej poprzez połączenie problematyzacji zjawisk (w postaci bezlitosnej ironii) i humoru przyniosły nowe podejście do tematów, o których traktowały. Jest coś jeszcze, na co należy zwrócić uwagę – choć być może wykracza to poza analizę warsztatu literackiego aforystów – BAK wyróżniał się niewiarygodnie dobrymi relacjami międzyludzkim panującymi wśród jego twórców. Wspominam o tym nie bez kozery, ponieważ inne środowiska literackie w Serbii nie mogły się niestety pochwalić czymś podobnym. W kręgach BAK młodzi aforyści przyjmowani byli (i wciąż są) z szeroko otwartymi ramionami, ramię w ramię z już afirmowanymi aforystami publikowali swoje utwory w czasopismach i gazetach, wspólnie ze znanymi już kolegami po fachu brali udział w wieczorach literackich.
Dzięki ciągłym kontaktom serbscy aforyści mogli wymieniać doświadczenia, wzajemnie się wspierać i dodawać sobie odwagi, wzbogacać swój warsztat i wreszcie motywować i stymulować się na wzajem, gdyż lokalna krytyka literacka, nie wiedzieć czemu, do dzisiaj ignoruje i chyba trochę lekceważy tę krótką formę wyrazu literackiego. Oczywiście, jak to bywa – i to nie tylko w Serbii – niedoceniani w kraju, serbscy aforyści zdobywają wiele nagród i wyróżnień poza jego granicami, gdzie ich twórczość jest o wiele bardziej ceniona niż na własnym podwórku.
Jakimi tematami zajmują się tutejsi „weseli sceptycy” – jak w jednym z wywiadów nazwał serbskich aforystów wcześniej wspomniany Aleksandar Baljak. Chyba łatwiej i szybciej byłoby wymienić te tematy, w które nie trafiają ich satyryczne żądła. Zdecydowanie najlepiej miewają się aforyzmy polityczne i społeczne, co nie dziwi, gdy wiemy, jakie trudne dwudziestolecie ma za sobą Serbia. W swoich aforyzmach serbscy autorzy niemiłosiernie odkrywają hipokryzję mitów historycznych i ideologicznych fetyszy, drwią bez pardonu z dzisiejszych aktorów sceny politycznej, wykrzykując „cesarz jest goły!” Doskonałe wyczucie historyczne i polityczne, wysoko ustawiona poprzeczka moralna i etyczna oraz odwaga cywilna sprawia, że dokonują czegoś w rodzaju wiwisekcji współczesnego, niestety wciąż zakłamanego i na dodatek bardzo zmanipulowanego, społeczeństwa. Jak przystało na mistrzów politycznego, społecznego i filozoficznego aforyzmu, są prawdziwymi tropicielami paradoksów. Posiadają szczególny dar, dzięki któremu nic nie może ujść ich uwadze, a później „rzecz” dzieje się sama: najpierw coś nam zasugerują, a potem, gdyż już nam się wydaje, że wiemy, co chcą powiedzieć, bańka pryska i okazuje się, że tak właściwie to ich komunikat jest zupełnie innych od tego, na który podświadomie oczekiwaliśmy. Na przykład:
Bankomat – to jest nasza ściana płaczu.
Serbia stała się demokratycznym, prawnym i bogatym krajem! – Prima Aprilis!
(Bojan Ljubenović)
Aforyzm jest najbardziej podobny do życia. – Jest krótki.
On jest charyzmatyczną postacią. – Całe stado za nim idzie.
(Aleksandar Cotrić)
Działalność BAK w ciągu ostatnich trzydziestu lat zataczała coraz szersze kręgi. W październiku 1998 roku BAK zorganizował pierwszy festiwal aforyzmu pod hasłem Aforizam fest. Formuła festiwalu postała niezmienna do dziś: w pierwszej części zainteresowani mogą wysłuchać wykładów poświęconych aforystyce i satyrze, ich twórcom, wybitnym postaciom, a w drugiej części publiczność ma okazję posłuchać najlepszych z najlepszych czyli aforyzmów zakwalifikowanych do festiwalu oraz uznanych za najlepsze i nagrodzonych.
Powołanie do życia Festiwalu Aforyzmów było prawdziwym strzałem w dziesiątkę, czego najlepszym dowodem jest fakt, że impreza zbliżyła zwolenników dwóch, w pewnym sensie przeciwstawnych obozów: Belgradzkiego Kręgu Aforystycznego i tzw. „Ježowców” czyli autorów publikujących na łamach czasopisma humorystyczno-satyrycznego „Jež”. Różnica pomiędzy „bakowcami” i „ježowcami” zawiera się w wyborze poruszanych tematów i podejściu do nich. Jak już wspomniałam czasopismo „Jež” miało charakter satyryczny. Publikujący tam autorzy skupiali się na problemach innych środowisk, starając się nie narażać lokalnym włodarzom, gdyż to doprowadziłby do wycofania pomocy finansowej. W ten sposób stwarzali pozory swobodnego przepływu myśli, choć tak naprawdę takiej wolności wcale nie było. Z czasem, rozczarowani coraz większymi ograniczeniami, narzucanymi im przez mocodawców, zaczęli się coraz bardziej otwierać i dopuszczać do swego czasopisma również „twardszą” i bardziej bezwzględną satyrę.
Drugim dowodem na „aforystyczny fenomen” w Serbii jest frekwencja, jaką cieszą się wszelkie imprezy z aforyzmem w tle i sam Festiwal Aforyzmów. Z roku na rok coraz większa – w 2011 roku festiwalowych aforyzmów wysłuchało ponad pięćset osób. To dało prowadzącemu Dragutinowi Minić Karlo, który sam jest jednym z czołowych autorów serbskiej aforystyki, powód do komentarza, że w 2012 roku impreza odbędzie się w serbskiej Arenie, czyli największej w Belgradzie hali sportowo-widowiskowej mogącej przyjąć ponad 20 tys. widzów. Komentarz spotkał się oczywiście z owacjami rozbawionej publiczności.
Festiwal Aforyzmów, który z czasem przerósł w Festiwal Satyryczny, z roku na rok się rozrasta. W 2009 roku VII Festiwal Satyryczny odbył się pod hasłem Lec wśród Serbów, co było potwierdzeniem szczególnej pozycji, jaką twórczość Stanisława Jerzego Leca zajmuje wśród serbskich czytelników, jak i zresztą w innych państwach powstałych po rozpadzie Jugosławii. Pod koniec tego samego roku Centrum Kulturalno-Edukacyjno-Translatorskie „Poloniusz-Pegaz” opublikowało antologię serbskiego aforyzmy zatytułowaną W krzywym zwierciadle.
W antologii znalazły się aforyzmy najważniejszych serbskich aforystów tworzących wizerunek współczesnej serbskiej aforystyki. Są to: Aleksandar Baljak, Aleksandar Čotrić, Dušan Puača, Bojan Ljubenović, Dragutin Minić Karlo, Savo Martinović, Vitomir Teofilović, Slobodan Simić, Brana Crnčević, Milan Beštić. Niestety w gronie mistrzów krótkiej formy nie ma kobiet. Od lat śledzę to środowisko i może poza Vesną Denćić nie jestem w stanie przywołać nazwisk kobiet, które mogłyby się pochwalić osiągnięciami na kanwie aforystyki.
W ubiegłorocznym Festiwalu Satyrycznym, który się odbywał pod hasłem Przyjdźcie się z nas pośmiać, wzięło udział 40 satyryków z Serbii i krajów sąsiednich. Pierwszą nagrodę zdobył aforyzm Milana Todorova: „Prezydent odwiedził czołowe serbskie gospodarstwo i wręczył właścicielowi pomoc humanitarną”.
Wielu teoretyków uważa, że twórczość aforystyczna w Serbii zarówno, gdy mowa o ilości, jak i jakości w ostatnim półwieczu sprawiła, że Serbowie odebrali polskim aforystom palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie. Faktem jest, że w ostatnich piętnastu latach opublikowano niejedną antologię serbskiego aforyzmu w USA, Rosji, Niemczech, Austrii, Polsce, Bułgarii i Macedonii, co rzeczywiście świadczy o płodności literackiej twórców z Serbii. I choć wielu krytyków literackich zapowiadało śmierć satyry, to rację mieli jednak ci, którzy przewidzieli, że nowe czasy przyniosą rozkwit sztuki aforystycznej, bo jest to gatunek, który humorem i filozoficznym aspektem z jednej strony, a szybkością i podejściem ekonomicznym z drugiej doskonale się wpisuje w tempo życia w dzisiejszym świecie.