20 gru

Hubert Czarnocki, wiersze wybrane

***
Tu gdzie nawet drzewa
mówią patrz w górę,
ten dzień kto zapomni?

Kto dłońmi na szybie
będzie go szybko zapominał?
Jakie deszcze spiszą wspomnienia
na naszych ciałach?
Ktoś je przeczyta?

Tamten chłopiec, który biegł
kiedyś latem po sadzie,
tylko ja o nim pamiętam?
Jaki czas rozstrzelał jego
niebieską koszulę?
W którym roku aresztowali
jego mały drżący cień?

Dzieciaku, szalony chłopcze,
który kradłeś kiedyś jabłka w sadzie,
jeszcze zobaczysz, popamiętasz,
nikt o tobie nie będzie pamiętał.

 

***
Dzień podpali się
pod ministerstwem wiatru.
Wstążki mety zatrzepoczą
w warkoczach dziewczyn.

Deszcz wieczny szpieg
będzie szeleścił w duszy,
zawsze tak masz, gdy szkoda.

Pocałunki i dotknięcia,
one też pójdą w dym,
ale to co się od nich
zajmie ogniem długo
będzie nie gasnąć.
Wiesz?

 

Partyzant
To było tak, ze wszystkich mgławic
tego miasta wybrałem ciebie.
Jaka noc cię wchłonęła, zgarnęła
i kto nauczył cię sztuki przepadania
w najbardziej nieodpowiedniej chwili?
Które ze świateł w szemraniu tego miasta to ty
i którym autobusem jedzie się do twoich ust?
Jestem chory, moja choroba nazywa się tak
jak twoje imię i oprócz ciebie nie
znam już innego tlenu. Oprócz ciebie nie ma
ani jednego oddechu, a ja mam w sobie wojnę,
wiele wojen, które wybuchły we mnie bez wypowiedzenia.
I jest przeciw mnie niejedno miasto, a ze mną
tylko ten staroświecki partyzant serce
o wiecznie zamglonych niebieskich oczach.