MACKIEWICZ. Maria Zadencka: Barbara i Józef Mackiewiczowie w Rapperswilu
Mówi się, że ”patos emigracji polega na braku poczucia trwałości i satysfakcji, jaki płynie z kontaktu z ziemią”, ponieważ ”powrót do domu jest niemożliwy”. Ktoś inny zwykle dodaje: ”tak, niemożliwy, ale stale oczekiwany”, ponieważ jednak poczucie trwałości i satysfakcji daje praca nad usunięciem powodów opuszczenia kraju. Historia Barbary i Józefa Mackiewiczów jest historią exulantów, na której każdy wypowiadający się o emigracji autor mógłby budować swoje rozważania i definicje. Właściwie był to może też podstawowy, chociaż nie sformułowany wprost, temat większości rozmów w trakcie sympozjum w szwajcarskim Rapperswilu poświęconego życiu i twórczości obojga pisarzy . Co decydowało o ich wyborach? Jakie były po-wody po-zostania na emigracji – znany był już od dawna konflikt między braćmi Stanisławem Catem Mackiewiczem a Józefem dotyczący tej kwestii. Na czym opierały się kontakty z emigracyjnym światem w sytuacji takiej, jak w wypadku małżeństwa Mackiewiczów, którzy decydowali się, mówiąc trochę przesadnie, ale jednak, na emigrację podwójną, czyli zarówno z kraju jak i z głównego nurtu emigracyjnej ideologii i życia. I wiele innych ważnych pytań: Skąd bierze się chęć działania i skąd czerpie myśl w osobliwych warunkach emigracji, umieszczona w nowym środowisku i świecie odmiennych idei, kiedy krąży pomiędzy dawnymi przekonaniami i nowymi pomysłami, jakim zewnętrznym presjom jest pod-dana, na ile jest ich świadoma, jak dużo utrzymuje z dawnej swojej formacji i za jaką cenę, jak jest formułowana?
Spotkanie w Rapperswilu pokazało Józefa Mackiewicza w trochę innym, niż dotychczas zwykło się o nim mówić, świetle. Zorganizowane zostało przez Muzeum Polskie w Rapperswilu dzięki staraniom Dyrektor Muzeum, Anny Buchmann, w związku z udostępnieniem archiwum Barbary i Józefa Mackiewiczów, które po 20 latach, jakie upłynęły od śmierci obojga (1985, Barbara zmarła kilka miesięcy po mężu), zostało uporządkowane i skatalogowane. Duży (272 + 79 j. a.) zbiór dokumentów, korespondencji, manuskryptów i maszynopisów dokumentacji faktograficznej gromadzonej podczas pracy nad kolejnymi książkami, wycinków prasowych z recenzjami itd. zaczyna ściągać zainteresowanych. Wygląda na to, że otworzenie archiwum spowoduje powrót Mackiewicza na warsztaty literaturoznawców i historyków, a także że zwiększy się zainteresowanie o wiele mniej dotychczas znaną twórczością Barbary Toporskiej, pisarki i malarki, która komentując manuskrypty męża stawała się też w jakimś stopniu również ich współautorką.
Mackiewiczowie starannie dobrali miejsce dla zabezpieczenia swojej spuścizny – mówiła o tym Nina Kozłowska, współorganizatorka konferencji, która pośredniczyła na początku lat 80tych w kontaktach między pisarzami a Muzeum Polskim w Rapperswilu. Wskrzeszone w roku 1975 Muzeum kontynuowało XIX-wieczną tradycję dawnej instytucji polskiej emigracji politycznej w neutralnej politycznie Szwajcarii. Dla decyzji Mackiewiczów ważne były także szwajcarskie przepisy prawne, które zapewniały ochronę akt prywatnych na 20 lat. W zbiorze znalazła się mimo tego także specjalna koperta z osobną adnotacją Barbary Toporskiej, dozwalajacą otworzenie jej dopiero po 20 latach. Zawiera ona pisany przez nią krótko przed śmiercią męża list oraz wcześniej zredagowane oświadczenia Józefa Mackiewicza – dokumenty opisujące szczegółowo okoliczności zajść, które spowodowały późniejsze oskarżenia o kolaborację, zastrzeżone na lat 20 głównie ze względu na osoby na-leżące do rodziny i wymieniane tam z nazwiska. Mimo, iż zasadniczo nie zmieniają one obrazu, jaki można było odtworzyć na podstawie wcześniejszych dyskusji na ten temat, rzucają na pewno światło na to, jak łatwo było w tym skomplikowanym świecie, jakim było środowisko wileńskie podczas kolejnych okupacji lat 1939-45, uszyć z przesunięć faktów i uproszczeń informacji oskarżenia aż tej rangi.
Archiwum w Muzeum rapperswilskim jest głównym zbiorem dokumentów po Mackiewiczach. Z innych, większych zbiorów wspomnieć należy materiały znaj-dujące się w Archiwum Emigracji w Toruniu oraz trzy „jednostki archiwalne” które są w posiadaniu Biblioteki wrocławskiego Ossolineum, o których informowała wicedyrektor biblioteki Dobrosława Platt, a które dotyczą właściwie jednej sprawy: konfliktu Mackiewicza ze środowiskiem dawnej AK. Duża część spuścizny po Mackiewiczach znajduje się też w bibliotece Uniwersytetu Harvardzkiego – zasoby te pokrywają się w znacznej mierze z częścią archiwum Mackiewicza, którą odkupił od niego w początkach lat 70-tych Aleksander Janta.
Na spotkaniu w Rapperswilu było obecnych kilka osób, które jeszcze bezpośrednio znały Mackiewiczów w Monachium. Nina Kozłowska, historyk, tłumaczka literatury polskiej, córka przyjaciela Mackiewiczów, Stefana W. Kozłowskiego, znanego z paryskiej Kultury korespondenta i komentatora spraw niemieckich była współorganizatorką konferencji. Tomasz Mianowicz, historyk, literaturoznawca, także z Monachium, który poznał oboje Mackiewiczów na początku lat 80-tych stał się jednym z badaczy i propagatorów twórczości obojga. Jak pisał kiedyś Stefan Kisielewski, to on sprawił, że Kisiel przekonał się do Mackiewicza. W Rapperwilu mówił on jako jeden z niewielu, obok Sławomira Buryły, który analizował powieść Siostry, na temat twórczości Barbary Toporskiej szczególnie jej publicystyki. On i Nina Kozłowska należeli do osób, które opiekowały się parą pisarzy w najcięższym okresie, odwiedzali, dowozili do szpitala, załatwiali sprawy. Ułamki wspomnień oraz pewne uwagi z cytowanych prywatnych listów Mackiewiczów do rodziny pokazywały sytuację, w jakiej znaleźli się pod koniec życia: najcięższy okres, kiedy starość, choroby biorą górę, a tzw. skromne warunki zmieniają się w życie na granicy nędzy. Od czasu choroby nowotworowej Barbary, od lat 60-tych, zapaści ekonomiczne powtarzały się coraz częściej. Trzeba zastanowić się tu może nad tym, jak ryzykowne było emigracyjne uprawianie działalności politycznej – w wypadku Mackiewiczów chodzi przecież o bardzo czynne osoby publiczne polskiego życia emigracyjnego. W Monachium, kilka dzielnic dalej, jak zwrócono w pewnym momencie obrazowo uwagę, mieściło się Radio Free Europe, wielka instytucja z wielkim budżetem, statutowo popierająca wysiłki politycznej emigracji, która nic nie zrobiła by im pomóc. W ten m. in. sposób, przypomniano polityczny i ideowy konflikt Józefa Mackiewicza z tą instytucją. Dyskutowano też ogólnie nad generalną potrzebą dokładnego zbadania historii i roli RWE, której zasługi dla utrzymania niezależnej myśli w Polsce są nieocenione, ale której historia znana jest w dalszym ciągu z mitów raczej i, powiedzmy, tradycji ustnej, niż z historycznych opracowań.
Spotkanie w Rapperswilu miało wypełnić m.in. – i wydaje się spełniło – istotną funkcję, to jest przypomnieć raz jeszcze o konieczności badania historii emigracji, bez którego nie do pomyślenia jest uprawianie historii najnowszej oraz o konieczności zabezpieczania materiałów dla tych studiów. Problem jest o tyle istotny, że chociaż wiele prywatnych archiwów jest porządkowanych i oddawanych pod opiekę instytucji (przykładem ratowanie w tej chwili przez Muzeum w Rapperswilu spuścizny po tzw. grupie internowanych, z których wielu brało aktywny udział w życiu gospodarczym, kulturalnym społecznym Szwajcarii), jeszcze więcej ulega właśnie w tej chwili rozproszeniu lub nawet zniszczeniu – w momencie, kiedy zmieniają się generacje i warunki oraz tempo życia w krajach pobytu emigrantów, gdzie nie ma przecież naturalnego zainteresowania dla pieczołowitego przechowywania tego typu zbiorów dokumentów, bibliotek, etc. Fakt, że na spotkaniu była obecna grupa osób z IPN z Januszem Kurtyką świadczy o tym, że IPN wie dobrze o tej potrzebie i bierze za nią odpowiedzialność.
Rozważania czy pozostać poza krajem, czy wracać zajmowały umysły wszystkich na emigracji. Józef Mackiewicz miał tu drogę odciętą. Powody, które obok względów ideowych decydowały o jego pozostaniu na emigracji to fakt, że był świadkiem ekshumacji grobów w Katyniu oraz jego publikacje na temat zbrodni sowieckich na okupowanych terenach. Katyń był najważniejszą sprawą, jaka zajmowała Mackiewicza w latach tuż po wojnie. W archiwum rapperswilskim zebrane są dokumenty dotyczące tej działalności, na jej ślady trafia się też w licznych listach, m.in. w obszernej korespondencji, jaką prowadził z szefem kancelarii cywilnej prezydenta RP Pawłem Jankowskim. Temat katyński powrócił na konferencji dwa razy: kiedy w dyskusji precyzowano skomplikowane dzieje książek Mackiewicza o Katyniu i kiedy Kazimierz Orłoś cytował list Józefa Mackiewicza, z którego wynikało, że sprawa publikacji dokumentów zbrodni katyńskiej okazała się bezpośrednią przyczyną zerwania kontaktów z bratem Stanisławem Catem Mackiewiczem.
Książek Mackiewicza o Katyniu jest kilka: po pierwsze przygotowane tuż po wojnie na zlecenie Biura Studiów II Korpusu we Włoszech opracowanie Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów, które nie ukazało się nigdy pod jego nazwiskiem, ale z pewnymi zmianami i uzupełnieniami wznawiane było wielokrotnie ze wstępem gen Andersa; po drugie, książka jego autorstwa, podpisana przez niego i opublikowana w kilku językach Mordercy z lasu katyńskiego, która do tej pory nie ukazała się po polsku oraz po trzecie zbiór zawierający wszystkie teksty katyńskie Mackiewicza, a więc także tłumaczone na język polski, który przy-gotowany do druku i zredagowany w r. 1997 przez Jacka Trznadla, nie został opublikowany, zatrzymany postanowieniem sądowym z powodu toczącego się procesu o prawa autorskie pomiędzy rodziną Mackiewicza a jego londyńskim wydawcą, Niną Karsov.
Sprawa autorstwa Zbrodni katyńskiej w świetle dokumentów, a nie powrót Cata Mackiewicza do kraju, doprowadziła wg. Kazimierza Orłosia do zerwania z bratem. Orłoś mówił o korespondencji, jaką prowadziła jego matka, siostra Mackiewiczów Seweryna Orłosiowa z Barbarą i Józefem. W jednym z listów Józefa z roku 1958 natrafił na wyjaśnienia dotyczące tego konfliktu. ”Ja zerwałem z nim nie dziś, a równo dziesięć lat temu – oświadcza Józef i opisuje dalej jak ”tutejszy wódz emigracji” przejął prawa autorskie książki o Katyniu. ”Byłem bezradny i bezsilny”, pisze. Prosił wtedy Stanisława o poparcie, ale ten, ”nie tylko nie poparł, ale sprzedał mnie w tej sprawie”.
Tłumaczenia powodów zerwania kontaktów między braćmi tylko powrotem Stanisława do kraju nie da się utrzymać także z tego względu, że chociaż w tym czasie stanowiska ich różniły się już zasadniczo jeśli chodzi o zasady uprawiania emigracyjnej polityki, jednak o planach powrotu Stanisława do Polski Józef wydawał się wiedzieć i przynajmniej początkowo nie mieć do nich zastrzeżeń. W roku 1949 Józef zerwał współpracę z wydawanym przez brata w Londynie Lwowem i Wilnem. W archiwum w Rapperswilu jest kopia listu do Stanisława z 12 maja 1949 roku, w którym pisze o programie pisma, że, choć ”emigracyjne” w swych założeniach, odpowiada warszawskiemu reżimowi w trzech zasadniczych punktach: ”1) akcji przeciwko wszelkim objawom oporu w kraju 2) politycznej akcji przeciw obozowi Anglosasów, która przybiera czasem formę wręcz nagonki, 3) [nie publikowaniu] niczego albo prawie niczego przeciwko reżimowi warszawskiemu.” Uważał też, że postawa taka nie była w zasadzie niczym nowym: ”Za czasów okupacji sowieckiej zacząłem, a za niemieckiej skończyłem pisanie książki, której myślą przewodnią było wykazanie, na podstawie przebytych doświadczeń i bezpośrednich obserwacji głupoty i niebezpieczeństwa, bezcelowości i naiwności, jakie zawiera w sobie takie stanowisko wobec najazdu bolszewickiego, które w znacznej części zajęło społeczeństwo litewskie i polskie w latach 1940/41, a którego klasycznym eksponentem i powtórzeniem w dzisiejszej Polsce jest grupa Dziś i jutro (…) I dalej, komentując opublikowany przez Stanisława ”List do Bieruta”, który stał się bezpośrednią przyczyną zerwania współpracy: ”Wszyscy, tzn. czytelnicy ’wiedzą’ zazwyczaj to, co czytają w gazetach. Jeśli np. przez dwa lata będą czytać, że wrogami są Anglicy, a jednocześnie nie będą czytać, że wrogiem jest reżim, nabiorą po tych dwóch latach przekonania, że lepiej iść z reżimem niż z Anglikami. Na to jest na świecie prasa.” (…) ”Rozumiem, że można denuncjować Mikołajczyka wobec społeczeństwa polskiego, ale nie wobec agenta, jakim jest Bierut. (…) Pisanie zaś, że kogoś ’zabolało’ co pan Bierut raczył powiedzieć jest formą niesłychaną!” W tym samym liście wspomina o sprawie ewentualnego powrotu brata do Polski: ”Rozmawiałem niedawno z Januszem Minkiewiczem z kraju, który mi powiedział: ’Powtarzam tylko to, co wszyscy mówią w kołach dziennikarskich (w kraju). St. Mackiewiczowi nie pozwolą tak długo na powrót do kraju jak długo stanowisko Lwowa i Wilna jest dla nas pożyteczne’, (…) przekonany jestem, że nie jest to jego koncepcja, a istotnie wierne powtórzenie zasłyszanych słów. Niestety opinia ta wydaje mi się logiczną.”
Kazimierz Orłoś w dyskusji w Rapperswilu przypomniał sytuację Cata, którego córka była w tym czasie wywieziona do Rosji. Józef siłą rzeczy o tym wiedział. Nie zamykał też możliwości ponownego przyszłego porozumienia co do politycznych opcji: ”Nie wiem, jakie stanowisko Lwów i Wilno zajmie w przyszłości. Gdyby mi ono odpowiadało i gdybyś sobie oczywiście tego kiedykolwiek życzył, gotów jestem zawsze nawiązać dawną współpracę”.
Mackiewiczowie byli swego rodzaju instytucją na emigracji. Zawartość archiwum w pełni to potwierdza. Józef Mackiewicz utrzymywał kontakt listowny, wymieniał informacje i opinie z wieloma osobami życia emigracyjnego, odpowiadał na liczne listy czytelników, korespondował z emigrantami innych krajów, występował na konferencjach, seminariach, jeździł z odczytami. Był ważną postacią trudnego w czasach powojennych, a rozpoczynającego się bardzo mozolnie dialogu polsko-niemieckiego. Brał udział we wszystkich pięciu zorganizowanych przez Gotholda Rhode i Jerzego Hauptmanna w latach 1964-71 seminariach w Lindenfels, “pierwszego forum polsko-niemieckich rozmów w okresie powojennym”, w których regularnie uczestniczyli także m. in Konstanty Jeleński, Andrzej J. Chilecki, Michał Chmielowiec, Witold Jedlicki, Stefan W. Kozłowski, Kazimierz Okulicz, Andrzej Vincenz, Alexander Uschakov, ze strony niemieckiej m. in. Karl Dedecius, Kurt Glaser, Gottfried Schramm, Georg Strobel, i Klaus Zernack. Utrzymywał także kontakt z naukowymi instytutami badania spraw wschodnich, bywał na spotkaniach w Lüneburgu – w ośrodku Niemców przesiedlonych z krajów bałtyckich, tak jak w innych ośrodkach emigrantów. O ile mi wiadomo, działalność ta nie jest jeszcze w ogóle poznana, z wyjątkiem może ”rozmów w Lindenfels”.
Z reguły niewiele się wie o tym, jak funkcjonowali polscy emigracyjni pisarze, czy polscy emigracyjni naukowcy w krajach nowego osiedlenia. Na ten temat mówił krótko w Rapperswilu Jan Zieliński. Jedną stroną tych badań jest studiowanie jak pośredniczyli w przekazywaniu wiedzy o krajach Europy środkowej i wschodniej. Drugą – skąd i jakie idee czerpali w nowym środowisku, jak je adoptowali. Na konferencji wspomniano tylko tytułem przykładu dwa bardzo różne dokumenty z archiwum rapperswilskiego, które jednak świadczą o rozpiętości zagadnienia. Jan Zieliński pokazywał na przykładzie ”listu do Dürrenmatta” jak Mackiewicz szuka i dobiera słowa, by w sposób precyzyjny odpowiedzieć na pytania dotyczące kondycji pisarza emigracyjnego oraz oceny sytuacji w Polsce, zadane, sądząc z treści, przez Petera Dürrenmata, brata Friedricha, publicysty politycznego, wydawcy serii Bibliotheca Europa poświęconej aktualnej problematyce europejskiej. Maria Zadencka wspomniała o blisko 360-stronicowym maszynopisie opracowania historycznego w języku niemieckim ”Problematyka narodowych roszczeń terytorialnych na obszarach pomiędzy Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym” (”Die Problematik der Nationalen Gebietsansprüche zwischen Ostsee und schwarzen Meer“) wprowadzającym w historię tego obszaru, w problematykę rozwoju ruchów narodowych i ich politycznej emancypacji, pisanym nie z klucza jednej narodowej historii, ale szerokiej, porównawczej perspektywy ”wielkich regionów”. Jest to praca czysto historyczna, w zasadzie bez śladów publicystycznych polemik, różna zatem od znanych opracowań Mackiewicza, mimo to jednak wydaje się, że z dużym prawdopodobieństwem można przypisać mu jej autorstwo.
Mackiewicz był, jak wiadomo, autorem kilku kontrowersyjnych, formułowanych w publicystyce i powieściach tez dotyczących XX-wiecznej historii Polski. Jedna z nich dotyczy polityki Józefa Piłsudskiego, który, jego zdaniem, świadomie nie udzielił pomocy wojskom białej Rosji i przyczynił się do zwycięstwa komunistycznej rewolucji. ”Zamiast Mozyrza – Mikaszewicze brzmiała formuła podsumowująca tę tezę: zamiast ofensywy wspierającej gen. Denikina na Mozyrz – tajne rokowania z bolszewikami w Mikaszewiczach. Sugerował też że podobne tajne rozmowy miały miejsce przed rokowaniami pokoju w Rydze. Część twierdzeń Mackiewicza była udokumentowana znanymi faktami, część faktów natomiast dzisiaj dopiero wy-daje się znajdować potwierdzenie – jak np. poufne pertraktacje wysłannika Daszyńskiego (Ryszarda Kunickiego) z pełnomocnikiem Lenina (Wiktorem Koppem) przed zawarciem pokoju w Rydze. Fakty i dyskusje wokół nich oraz starą i nową dokumentację tych spraw, m. in. na podstawie badań listów Wiktora Koppa w moskiewskim archiwum Badań Społeczno-Politycznych RGASP omawiał w świetnym referacie Andrzej Nowak.
Mówiono w Rapperswilu, że w podobnie dokładny sposób powinno się rozpatrywać wiele innych twierdzeń Mackiewicza, nie tyle po to, by je potwierdzać, czy negować, ale żeby zrozumieć ich przesłanki, często słabo czytelne w kontekście polskich dyskusji. Jak powstała na przykład teza, o którą Mackiewicz walczył prawie samotnie, mówiąca o zasadniczym rozróżnieniu między dwoma typami państw: Rosją a Sowietami, podkreślająca różnicę między ekspansją państwa motywowaną czysto geopolitycznie, dyktowaną warunkami rzeczywistymi, przed którą zawsze chronić może sprawna, elastyczna polityka, a ekspansją państwa motywowaną ideologicznie, od której chronić może tylko szczelna mentalna izolacja. Bliskie temu przekonaniu było jego twierdzenie o tym, że granica polsko-niemiecka na Odrze i Nysie jest tylko granicą wewnętrzną obszaru sowieckiego i wobec tego faktu wszelkie spory o jej uznanie wydają się nieistotne a właściwie szkodliwe, bo umacniające status quo sowieckiej okupacji. Jaki wpływ na tę interpretację miały prowadzone w powojennych latach dyskusje prawników na temat traktowania przez prawo międzynarodowe zasady ciągłości w odniesieniu do państw podbitych i pokrewnej zasady odpowiedzialności międzynarodowej? – archiwum dokumentuje jego lekturę na ten temat.
W sprawie granicy na Odrze i Nysie i innych Mackiewicz polemizował ostro z Juliuszem Mieroszewskim, z którym jednak wymieniał korespondencję zapewniającą o wzajemnej inspiracji. Mackiewicz nie zgadzał się często z poglądami Kultury, chodziło przede wszystkim o uprawiany przez Kulturę ”titoizm”, czyli, jego zdaniem de facto rezygnację z międzynarodowej solidarności w akcji przeciw komunizmowi: popieranie odprężenia wewnątrz poszczególnych komunistycznych państw za pewne koncesje społeczne i narodowe – zwodne i powierzchowne, powodujące utratę poczucia rzeczywistości wśród elit. Publikował jednak w Kulturze regularnie, choć nie często, od roku 1950. Na konferencji w Rapperwilu Małgorzata Ptasińska z IPN przedstawiła korespondencję Józefa Mackiewicza z Jerzym Giedroyciem zachowaną w Maison Laffitte. Utrzymywali oni ze sobą stały kontakt, cenili się wzajemnie i mieli do siebie dużo zaufania. W rozmowach z Giedroyciem w Maison Lafitte między innymi powstawał plan napisania Kontry. Momentem kryzysu w tej znajomości był fakt opublikowania przez Kulturę książki Stefana Korbońskiego Polskie Państwo Podziemne, która powtarzała oskarżenie o kolaborację i informację o wyroku na Mackiewicza – Mackiewicz napisał wtedy do Giedroycia list bardzo prywatny, rozżalony i bezradny w tonie, opisujący raz jeszcze całą tę skomplikowaną historię.
Drugim momentem była znana sprawa niefortunnego sformułowania noty redakcyjnej informującej o przyznaniu Mackiewiczowi w roku 1981 nagrodę Kultury im. Zygmunta Hertza za twórczość literacką, ale nie publicystyczną – i jego odmowa przyjęcia tej nagrody. Giedroyć zareagował szybko, pisał, że nota była fatalnym niedopatrzeniem z jego strony i starał się załagodzić sytuację. W ciągu długiego okresu ich znajomości Redaktor kilkakrotnie też starał się o pomoc finansową dla Mackiewiczów. Łączył ich – choć nie należy mylić tej relacji z bliską zażyłością, czy przyjaźnią – nie tylko ”sentyment do dawnych ziem litewskich”, ale chyba podobne dążenie do szerokiej, nie zmistyfikowanej kompetencji historycznej oraz podobny instynkt polityczny, który każe dbać o istnienie jak najszerszego spektrum dobrze ugruntowanych postaw i opinii. Wbrew temu, co czasem mówi się o Mackiewiczu, o je-go nieprzejednaniu i sztywnym stanowisku, w korespondencji, nie tylko z Jerzym Giedroyciem, ukazuje się człowiek, który podejmuje każdą zaproponowaną dyskusję z jego tezami, wykłada swoje argumenty spokojnie i rzeczowo, z rodzajem spokojnie i cierpliwie wypełnianej misji – jak dziwnie by to nie brzmiało w odniesieniu właśnie do niego i wszystkich sporów, jakie publicznie prowadził.
Emigracyjno-polityczna, antykomunistyczna argumentacja Mackiewicza znana z publicystyki rozsuwa się na dwie płaszczyzny: z jednej strony historyczną erudycję i analizę polityczną i z drugiej strony przekonanie, oparte, co podkreślał, na doświadczeniu, że komunizm jest z niczym nieporównywalny. Mackiewicz posiadał w ręku aparat faktograficzny z za-kresu polityki i socjologii, talent obserwacyjny, zmysł analityczny i wiedzę strategiczną, których używał rzeczowo i sprawnie, a mimo to stał właściwie bezradny wobec natury tego zjawiska, którego nie był w stanie opisać inaczej, niż wskazywać na jego odmienność od wszystkiego, co znamy, na zachłanność i charakter epidemii: choroby duchowej, jak je nazywał. Doświadczenie tej odmienności jest treścią jego powieści i tam, jak powiadał Miłosz ”książka Mackiewicza jest nieskończenie wyższa niż świadectwa polityczno-historyczne”. Publicystyce pozostają natomiast słowa-klucze: ”odwracanie znaczeń słów”, ”nuda, w której życie nie warte jest życia”. ”Agresywna nicość” – określał komunizm w podobny do Mackiewicza sposób Alain Basançon. Czy Mackiewicz szedł aż tak daleko by utożsamiać zło komunizmu ze złem transcendentnym?
Ryszard Legutko mówił na konferencji w Rapperswilu o kilku tradycjach polskiego poczucia tożsamości oraz wspólnoty narodowej i zwrócił uwagę, że polskie myślenie o rewolucji traktuje ją najczęściej jako fenomen obcy, narzucony, nadchodzący z zewnątrz kraju albo niesiony przez elementy wyobcowane, czyli te, które odmawiają i którym odmawia się przy-łączenia do wspólnoty, które łączą się z najeźdźcami. Nie ma w tym oglądzie zatem w gruncie rzeczy analizy socjologicznej, jak w myśli zachodniej, jest natomiast wizja bliska religijnej: zła niszczącego świat. Ostrożna teza brzmiała tu, że u Mackiewicza mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem. Andrzej Nowak zastanawiał się w dalszej dyskusji, czy taka charakterystyka Mackiewicza, jeśli jest słuszna, nie pochodzi raczej z bliskiej mu myśli rosyjskiej, tego jej nurtu, który traktował rewolucję komunistyczną jako wcielenie metafizycznego zła w historii. Pytania o kontury idei wśród których poruszał się Mackiewicz są ważne i warto się nad nimi zastanawiać. Czy zna pan pisma Ericha Voegelina? – pytał Mackiewicza w jednym z listów Jerzy Hauptmann sugerując z kolei, że poglądy jego wykazują podobieństwo do analiz, które samym ruchom rewolucyjnym przypisują cechy irracjonalnych buntów socjalnych wprawianych ideologicznie w ruch przez myśl gnostyczną.
Czy Mackiewicz należy do tej tradycji, o której mówił Ryszard Legutko? Prawdopodobnie tak. Ciekawe, że on sam próbował wyjaśnić sobie ten problem w reportażach przedwojennych: na ile ”rewolucja”, t.j. komunistyczne sympatie spotykane wśród ludności Białorusi i Litwy wyrastają z realnych warunków, relacji społecznych, niezadowolenia z aktualnej polityki, na ile zaś z ideologicznej agitacji z zewnątrz. Jego wnioski przechylały się raczej w tę stronę: rewolucja przychodzi z zewnątrz i jest ciałem obcym w społeczeństwie. Z drugiej strony, jednym z podstawowych twierdzeń Mackiewicza było, że komunizm, kiedy już raz dotknie jakąś wspólnotę, rozsadza ją od wewnątrz i ostatecznie, z samej swej natury jest zagrożeniem wewnętrznym raczej niż zewnętrznym. Trzeba zatem zapomnieć o dawnych międzywspólnotowych, narodowych sporach i starać się przezwyciężyć tę zagadkową siłę niszczącą integralność jednostek i społeczeństw. Jedną z powojennych idei Mackiewicza była zjednoczona Europa (do której zaliczał Rosję). Tylko w takiej formie, w odpowiedzialności branej tak-że za inne narody, dopuszczalne jest mówienie o interesie narodowym. Twierdzenie to, mówi Mackiewicz, nie wypływa z idealistycznych przesłanek, ale z konkretnego doświadczenia zagrożenia.
Może zatem zło ”rewolucji” leży w naturze ludzkiej i człowiek jest w stanie nad nim racjonalnie zapanować? Wiele świadczy za tym, że Mackiewicz tak chciał widzieć świat, nie chciał uciekać się do transcendencji, by pokazywać działanie zła w świecie, w ogóle unikał tego wymiaru. Jego postawa ma wiele wspólnego z takim traktowaniem polityki i zła w życiu publicznym jaki spotyka się u dawnych filozofów empirystów i racjonalistów zafascynowanych odkrywanym na nowo stoicyzmem. Człowiek człowiekowi może być wilkiem – jak powiadają postaci jego powieści – bo taką rozpiętość posiada natura ludzka. Pisarz to ktoś, kto bada naturę człowieka – mówił Mackiewicz na spotkaniu autorskim zorganizowanym w Zurychu przez Andrzeja Vincenza, a ta ukazuje pełną skalę możliwości dopiero w sytuacjach granicznych, przede wszystkim podczas wojny, która potrafi zrobić z ludzi świętych i zbrodniarzy. Rewolucję można widzieć zatem także jako rodzaj wojny.
Wojna ma różne oblicza i nieskończenie ciekawie jest się jej przyglądać – zdawał się twierdzić Mackiewicz. Tutaj może między innymi leży siła jego prozy a także jej aktualność, ponieważ temat ten, po latach, wraca w tej chwili coraz szerszym strumieniem do dyskusji filozofów, historyków i strategów. Mówiąc krótko: czy wojna jest przedłużeniem polityki, czy polityka jest przedłużeniem wojny? Czy strategicznie lepiej jest patrzeć na wojnę jako na grę racjonalnych działań zmierzających do ograniczonych celów czy brutalnych eskalacji o celach nie ograniczonych rudymentarnymi pojęciami koegzystencji? Obydwie tradycje są silnie zakorzenione w europejskiej myśli, obydwie czasem nie do rozdzielenia w dziełach klasyków. W twórczości Mackiewicza ich splot i przejścia od jednej do drugiej motywacji są jednym z najbardziej gruntownie opisywanych i studiowanych problemów.
W Rapperswilu temat wojny w powieściach historycznych Mackiewicza omawiali Jacek Trznadel i Maria Zadencka. Jacek Trznadel wskazywał tradycję literacką, w której można umieścić wojny „historycznego pięcioksięgu” Mackiewicza: począwszy od czasu I wojny światowej w Sprawie pułkownika Miasojedowa, przez rewolucję i wojnę polsko-bolszewicką lat 1919-1920 w Lewej wolnej i Kontrze po II wojnę światową w Drodze donikąd, Nie trzeba głośno mówić. Od I wojny światowej, od Remarquea i Jüngera coraz częściej pisze się o wojnie jako o absurdalnym okrucieństwie na skalę przemysłową antyludzkim i antycywilizacyjnym. Jacek Trznadel podkreślał, że Mackiewicz pokazuje wojnę jako zniszczenie dotykające nie tylko ludzi, ale całe ich środowisko, krajobraz, w którym żyją. Opisywał jednocześnie wojny w całym ich skomplikowanym tle – od zachowań elit politycznych do reakcji prostych ludzi i zmian w krajobrazie. Maria Zadencka mówiła o tym, że treścią opisów wojny u Mackiewicza jest proces odchodzenia od hamowanej prawnie i politycznie tzw. „wojny formalnej” i że w tym obrazie brutalizacja wojny jest pokazana jako konsekwencja procesu odchodzenia od wojny ograniczonej racjonalną strategią na rzecz wojny rewolucyjnej, czyli, innymi słowy, nieograniczonej wojny ideologicznej, nie znającej pojęcia „równego przeciwnika” i dążącej do całkowitego zniszczenia go, wykluczającej właściwie możliwość równoprawnego pokoju – a zatem możliwość zachowania równowagi w politycznej koegzystencji. To, co Mackiewicz mówił na temat powojennej sytuacji Europy i zagrożenia komunistycznego było w dużej mierze już tylko konsekwencją tych obserwacji poczynionych w sytuacji wojennej i prze-łożeniem ich na język polityki.
W swych powieściach historycznych Mackiewicz opisywał konkurencyjne aspiracje narodowe, ideologiczne i polityczne na wielkim obszarze „rubieży Rzeczypospolitej”, Rosji i Europy. Szczególnie ważne jest tu zainteresowanie dla przenikania się spraw Polski i Rosji. Wspominał o tym Jacek Trznadel a także Tadeusz Sucharski, który omawiał sposób portretowania Rosjan i obywateli dawnej Rosji w powieściach Mackiewicza.
Mackiewicz poznał wojnę jako bardzo młody człowiek, kiedy jako ochotnik brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 roku. Nosił w sobie te przeżycia cały czas, niewiele o nich opowiadając, o czym zaświadcza w korespondencji żona. Krąg jego najbliższych znajomych porozrzucanych po całym świecie składał się zawsze z przyjaciół z tamtych czasów. Było to towarzystwo wysoce międzynarodowe: jego solidarność z losem Rosjan i innych narodów dawnego imperium rosyjskiego, która często budzi rodzaj zdziwienia u piszących na ten temat zaczęła się z cały pewnością w tamtych latach i od tamtych przeżyć.
Większość zainteresowań i idei Mackiewicza została ukształtowana w okresie międzywojennym, podobnie jak podstawy jego warsztatu pisarskiego. Tezę tę przedstawiał Włodzimierz Bolecki pokazując wielką rozpiętość tematyczną przedwojennych reportaży Mackiewicza. Bolecki, który od dawna jest pierwszorzędnym znawcą twórczości Mackiewicza i jego biografii komentował w Rapperswilu swoją pracę nad przygotowywanym uzupełnionym wydaniem swej książki o Józefie Mackiewiczu Ptasznik z Wilna: także kłopoty wynikające z nieznajomości całego korpusu twórczości, przede wszystkim rozproszonej publicystyki i z niepewności przy atrybucji wielu tekstów podpisywanych często tylko inicjałami. Tutaj – większość uczestników była co do tego zgodna – należy się uznanie dla pracy, jaki włożyła Nina Karsov i jej współpracownicy oraz londyńskie wydawnictwo Kontra w ustalanie bibliografii utworów zarówno Józefa Mackiewicza jak i Barbary Toporskiej i wydawanie kolejnych tomów dzieł zebranych Mackiewicza. Oczywiście pojawiły się różnice zdań co do wpływu wahań w polityce dystrybucji wydawnictwa i przedłużającego się procesu o prawa autorskie na obecność Mackiewicza na rynku czytelniczym. Jacek Trznadel podkreślał też konieczność następnych wydawniczych kroków: publikacji krytycznych już opracowań tekstów Mackiewicza.
Tematy, jakimi zajmował się Mackiewicz w przedwojennych reportażach sięgają od przemian politycznej sytuacji europejskiej i polityki globalnej, przez dyskusje na temat koncepcji państwa litewskiego i jego terytorium, sytuację w nowych rozwijających się państwach bałtyckich – był tu jednym z nielicznych ekspertów – i Finlandii po stosunki lokalne ziem litewsko-białoruskich. Określał się jako wyznawca idei krajowej – idei odrodzenia państwowości historycznej Litwy w ewentualnym sojuszu strategicznym z Polską – lecz jego poglądy różniły się nieco zarówno od przedstawicieli jej ziemiańskiego jak i demokratycznego skrzydła. Krajowość i myślenie w kategoriach państwowości i konsensusu obywatelskiego były zawsze ważną częścią jego poglądów. W reportażach szczególnie uderzająca była jego znajomość topografii geograficznej i historycznej Litwa i Białorusi. Jego przedwojenną działalność reporterską omawiał także Andrzej Gass pokazując ją na tle innych reportaży tego okresu.
Określenie reportaż, twierdził Włodzimierz Bolecki, nie oddaje sprawiedliwości tym miniaturom dokumentalno-literackim, które stały się sygnaturą Mackiewicza-dziennikarza przed–wojennego wileńskiego Słowa. Najważniejsze cechy prozy powieściowej (powieści Mackiewicza zaczynają się ukazywać się dopiero gdy ma on 54 lata!) stąd się właśnie wywodzą, na przykład tak istotne dla budowania ”prawdziwej” relacji dokumentalnej zmiany głosu narratora, na pozór tylko tradycyjnie wszechwiedzącego.
O warsztacie pisarskim Mackiewicza mówiło się w Rapperswilu zbyt mało. Dlaczego? Twierdzi się zwykle, słusznie oczywiście, że pisał ”tradycyjnie” i określa się go przede wszystkim jako świetnego realistę. Tradycyjność tej prozy oznacza, być może, także dyskrecję środków wyrazu, trudnych do opisywania ze względu na pewien ogólny brak wprawy w odczytywaniu tego typu tekstów prawdziwej literatury politycznej. Bo czy literatura polska posiada pisarzy politycznych? Czy Mackiewicz nie jest jedynym w swoim rodzaju?
Sposób w jaki Mackiewicz opisuje przyrodę i krajobraz należy do najciekawszych i najbardziej złożonych zagadnień świata przedstawionego jego prozy – temu tematowi poświęcono jednak sporo uwagi w Rapperswilu. U Mackiewicza ”na początku była przyroda” mówiła Nina Terlecka-Taylor, znawczyni literackich opisów ziem Wielkiego Księstwa Litewskiego i krajobrazu w prozie Józefa Mackiewicza. Był on, jak wiadomo, z wykształcenia i zamiłowania przyrodnikiem. Obserwacji przyrody, terenu i krajobrazu uczył się z podręczników Brehma i Bogdanowa, ze spotkań z ptakami w dzieciństwie i z ”ruchomej wojny 1920 roku”, potem z podróży reporterskich. Pisał o ”patriotyzmie pejzażu” w odróżnieniu od ”patriotyzmu narodowego” i ”patriotyzmu doktryny”, czyli o krajobrazie będącym całością, na którą składają się ”i powietrze i lasy i pola i błota i człowiek”, trochę, nawiasem mówiąc, jak w oświeceniowym ”klimacie”.
W jego powieściach, a wcześniej oczywiście już w jego reportażach, krajobraz jest jak najbardziej konkretny, topograficzny i opisany z detalami, Są to często paradoksalne fascynacje drogami – i bezdrożami czyli puszczami i ”błotami”. W tej konkretności oraz w charakteryzowaniu przenikania się spraw przyrody i ludzi wychodzi on daleko poza tradycyjne opisy znane z literackiej klasyki. Nina Terlecka-Taylor sugerowała, że ten konkret mający znamiona niemal ekosystemu można interpretować w duchu personalistycznej filo-zofii Gabriela Marcela.
Maria Zadencka pokazywała z drugiej strony że opisy krajobrazów, nie tracąc nic ze swej konkretności, ulegają u Mackiewicza pewnej alegoryzacji. Wyobraźnia Mackiewicza jest przede wszystkim wyobraźnią przestrzenną, taką, gdzie sposób kształtowania przestrzeni odkrywa najbardziej podstawowe związki polityki z warunkami życia i potrzebami ludzi. W opisach krajobrazu Mackiewicz jest w pierwszym rzędzie przyrodnikiem, ale także historykiem, politykiem, antropologiem i filozofem. Jest to zbitka, która na myśl przywodzi pierwszych systematyków – autorów XVII i XVIII wieku, u których znaleźć można podobne połączenie obserwacji przyrody i historii ”metodą porównań” i wyciągania z nich życiowych wniosków, zamiłowanie do bezpośredniego doświadczenia z indywidualizmem oraz silny zmysłem politycznym.
O konkretności tej literatury, przede wszystkim miejsc i krajobrazów, ale też ludzi i opisywanych wydarzeń opowiadała Alwida Antonina Bajor, dziennikarka z Wilna, która bada ślady opisów i wydarzeń książek Mackiewicza ”w terenie”. Przypomniała ona m. in. znane wcześniej z dokumentacji wileńskiej slawistki Marii Krupowies zapisy rozmów z rodziną i sąsiadami ”proroka z Popiszek”, jednej z postaci Drogi donikąd, o wydarzeniach opisanych w scenie kończącej powieść – sceny, która opisywała fakt autentyczny i którą jednocześnie, to pewne, traktować można jako alegoryczny obraz ilustrujący różne porządki legitymizacji prawa do kraju-terytorium – reprezentowane przez miejscową ludność i okupacyjną władzę.
Przebywając na emigracji Mackiewicz starał się odtworzyć obraz tożsamości wspólnoty przez jej związek z konkretnym terenem i krajobrazem. Kazimierz Orłoś podał, że Mackiewicz nosił się także z planem napisania sagi rodzinnej i zbierał materiał do tej pracy. Niestety, niewiele wiadomo na ten temat, można się tylko domyślać że losy rozgałęzionej rodziny, która po II wojnie światowej została w większości rozrzucona po całym świecie, a której przedstawiciele w dawnej i nowszej historii reprezentowali najróżniejsze opcje polityczne, odgrywać miały podobną rolę co opowieść o zniszczonej jedności krajobrazu kraju który opisywał.
Włodzimierz Bolecki podkreślał słusznie, że nie można rozdzielać postaci Mackiewicza publicysty od postaci Mackiewicza prozaika, jego ”misyjnej” publicystyki i ”realistycznej” prozy. Dlaczego tak uparcie to zatem dotychczas robiono? Co sprawia, że połączenia między nimi są trudne do zauważenia i zrozumienia? Powiedziano, że misyjność wynika często z przeżycia religijnego, misyjność świecka – z przeżycia traumatycznego, jak się to dziś określa. Mackiewicz nie jest pisarzem religijnym. Co było zatem dla Mackiewicza jego przeżyciem? Czy wojna 1920 roku, czy, co bardziej prawdopodobne, Katyń? O najgłębszym miejscu takiego przeżycia nie mówi się wiele, mówi się tylko w odpowiedzi na zadane wprost pytanie. Sądzę, że chociaż wiele spraw zostało już wyjaśnionych, nikt takiego pytania Mackiewiczowi mimo wszystko jeszcze nie postawił, ani za jego życia, ani później. Sformułować takie pytanie jest trudno, ale na tym polegają może utajnione arkana sztuki dialogu, by do tego powoli dążyć. Rzecz jest warta trudu, chociażby jako ćwiczenie w tej sztuce. Ale także dlatego, że jeśli się go nie postawi, straci się, być może dostęp do wiedzy o jednym z bardziej oryginalnych doświadczeń sformułowanych w języku polskim.