Zygmunt Frankel: Ćma
Ćma okrąża lampę, siada na murze, wtapia się w głazy.
Jest nieciekawa, bezbarwna, wybrudzona, lecz ze skrzydeł
przebłyskuje złoto, a rozkołysana żarówka
wydobywa z oczu zimny blask drogich kamieni.
Powiedz, zrodzona w tańcu wokół innego światła,
usmolona wiedźmo, jaką alchemiczną sztuką
zmieniłaś gnijący pokarm w złoto i klejnoty, no i po co?
Nie ma odpowiedzi. Puste ślepia jarzą się – a skądś,
z głębi nocy, dobiega krzyk sowy, i zaraz zamiera.
przełożył Andrzej Samborski