15 cze

Dariusz Sośnicki: Trzy razy państwo P.

Przeszedł przez dom na miękkich łapach,
trwało to jedenaście lat, jedni nie mogli się napatrzeć.

Drudzy zbierają z podłogi
liczne pozostałości: pazur, wąs, ząb.

Będą bielały w gablocie u trzecich
obok analogowej płyty.

15 cze

Dariusz Sośnicki: Państwo P. wracają z dalekiej podróży

Wszystko jest u nas za małe z wyjątkiem bólu głowy.
To prawda, w stolicach świata ścisk bywa dużo większy,
a czynsze sięgają nieba, weź Nowy Jork czy Paryż.
Tam, mając taki metraż, byłbym kamienicznikiem.
Lecz my żyjemy tutaj, a to w najlepszym razie
jest miasto średniej wielkości. Zaraz za rogatkami
ciągną się po horyzont domy naszych znajomych.
Niestety, wygląda na to, że coraz bardziej dawnych. Read More

15 cze

Zyta Oryszyn: Góry Ciemności

Nakrywało się do stołu i zasiadało do obiadu: consommé, pommes aux frites i polędwica. Po polędwicy cygara i kawa. Najlepsza była consommé z wody po gotowanej marchwi — tylko nie mówcie, bo szału dostanę, consomme tylko konsome i nie pommes aux ale pom u frit, denerwowała się matka. Woda po gotowanej kapuście trochę śmierdziała.
Dobre też były pom u frit z przypiekanych na kuchennej płycie ziemniaczanych obierek. Że się je polędwicę, to się tylko tak mówiło. Ale kawę piło się naprawdę i cygara paliło się naprawdę. Cygara brat skręcał z przywiędłych kapuścianych liści. A kawa była prawdziwa — zbożowa. Zabawa nazywała się — życie przed wojną. Read More

15 cze

Dariusz Sośnicki: Alfabet pana P.: Etos czytelniczy

Czego się w naszym domu nie robi, aby go podtrzymać:
Thoreau pod choinkę, Kropotkin do poduszki. Jesteśmy naprawdę szybcy.
Papież to przy nas nie do końca papież, choć wzięcie się za bary
z Aleksem Fergusonem byłoby chyba bardziej miarodajne,

przepraszam, z sir Aleksem. Powiedzmy to sobie szczerze:
pomiędzy Encyklopedią dinozaurów a Wielką Księgą Teraźniejszości
rozciąga się przepaść. Studnia bez dna i czarna dziura,
w której znikają bez śladu wszystkie nasze starania. Read More