Przemysław Owczarek: szaleniec pyta cadyka
Pan rodzi się w dniu grobów. martwe ziarno kiełkuje w uszach.
zawsze to powtarzałem, Baalszemie, gdy błądziłem w śniegu
a wódka wznosiła się do nieba. wyszliśmy z ziemi niczyjej.
cień obiecanej leży pod tobą, lecz nie znalazłem dla niego
anagramu. ale wierzę, że anioł nie zaszył ci ust. chromy szedłem
przez step, a żona była mi przeszkodą. ważyłem księgi na języku
i czułem smak goryczy. a ty radzisz, żebym był prostaczkiem?
nawet gdy ogień rośnie we mnie i zmieniam się w rydwan proroków?
leżałem nagi jak oblubieniec. a On, namaszczony weselną krwią
chwytał skrzypce i kazał mi tańczyć. i wtedy, mistrzu, nie byłem sam.
lecz odkąd nie przychodzi, włóczę się po lasach i moje stopy schną
z tęsknoty. powiedz, co mam czynić?
kochaj żonę
a zatańczysz z Nim.