Monika Milewska: Gdańska alchemia
W starym Gdańsku na każdej ulicy
Na przedprożach, w kantorkach i sieniach
Pracowali gdańscy alchemicy,
Sztuką złota jest bowiem alchemia.
Pośród smoków ziejących kamieniem
I kamiennych bazyliszka spojrzeń
Alchemicy starali się zmienić
Wszystko w złoto. A szło im to dobrze.
Ingrediencje skrzętnie dodawali
Już od świtu gdańscy alchemicy:
Wpierw złotogłów, dwie bele perkali,
Cztery korce złocistej pszenicy,
Dwieście beczek osowiałych śledzi
Sto halabard i rzeźbiona klinga,
Kadzie smoły — a w smole tej siedzi
Potępieńców tłum z dzieła Memlinga.
Na lwich łapach trzy szafy, pięć bali
Stuletniego dębu. Na ostatek
Złotą wódką to wszystko skrapiali
I wrzucali czym prędzej na statek.
I w toń morską, w bulgoczącą kipiel,
W słono siną dal spuszczali statek.
Zacierali ręce alchemicy
I już wszystko brzęczało dukatem.
Transmutatio wszak fach ich, więc skorzy
W złoto nawet i smołę przemienią
Alchemicy, ci z gdańskich przedproży,
Bo najlepszą jest handel alchemią.