Mira Kuś: Stare Visby
Miasteczko ruin róż i zapachów
W lipcu króluje tutaj słodki aromat kwitnących lip a także
unoszących się znad ogrodu botanicznego eterycznych
różanych olejków które gęstnieją w wąskich zaułkach
gdzie tłoczno od wysokich różanych krzewów
które spięte w kwietne girlandy pną się po ścianach domostw
ciężkie od kwiatów
A co parę uliczek uderza w nozdrza
ostry zapach wędzonego sera a może po prostu
zapach dymu znad paleniska nad którym wędzi się ryby
lub grilluje jagnięcinę Albo dymu
w którym impregnuje się bale drewniane i deski
potrzebne do zreperowania starych szwedzkich domów
Część z nich pamięta czasy średniowiecza
jak ów słynny budynek van dem Berghe’a z podpalanego
czarnego drewna maleńka chata z obejściem wciśnięta w ciasny
uliczny szereg pomiędzy mały jak wszystko tutaj za wyjątkiem ruin
kamienny budynek muzeum a niepozorny blado–niebieski
baraczek kościoła katolickiego Za ciemną
drewnianą bramą wiodącą do obejścia wydaje się słyszysz
szepty osiemnastowiecznego gospodarza chaty hrabiego Johana
Jacoba Anckarstroma z tajemnym posłańcem który pod osłoną nocy
przypłynął ze Sztokholmu omówić szczegóły
planowanego morderstwa króla Gustawa III Albowiem zabójstwo
jest stare jak władza i żądza zaszczytów oraz posiadania
Zamierzchły czas wieków średnich
odpoczywa tutaj w ciasnych zaułkach i przechadza się
po kocich łbach wąskich uliczek Stoi wewnątrz ruin
licznych tu kiedyś kościołów a na liczącym niemal tysiąc lat obronnym murze
wyleguje się patrząc w morze lub w zieloną dal borów
w głębi wyspy
Rezygnując nieco ze swej abstrakcyjności Czas
staje się tutaj familiarny i jest kimś kogo można dotknąć
o kogo można się otrzeć niespodziewanie na targu Wydaje się
być ci przychylny Jak nawet pogoda tutaj
gdzie deszcz trwa krótko Tyle
ile trzeba