Lilla Latus: Śniadanie
Jałowość tego posiłku dorównuje jałowości
dnia, który sięga południa. Wieża kościoła sterczy
wyzywająco, chwieje się razem ze mną.
Chmury nad nami ciemniejsze,
a szczęśliwe – mają niebo nad sobą. Godzina młoda.
Za młoda, by ją przespać, nasunąć snem na oczy.
Gorzka herbata zmywa lepką słodycz nocy.
Usta skarżą się sinofioletowym głodem.
Przygryzam wargi. Bałwochwalczą czerwienią
chcę wypełnić przestrzeń obrysowaną
cienką linią rozkoszy. Oblizuję serdeczny palec
lewej ręki. Zmyślenie. Zamyślenie.
I już nie noc.