Janusz Szuber: Łysy blues
Pierwszy sierpnia
i od razu bielmo
na oku pogody.
Łysy śpiewa balladę
o psie imieniem Blues.
Pilnuje przy tym palców
kontuzjowanej kiedyś lewej dłoni,
kiedy na moment zagapił się przy obrabiarce.
To dlatego jego gitara ma gryf
szerszy niż zazwyczaj.
Środek lata smakuje jak
karczochy w piwnym cieście.
Malwy wokół tarasu. Zapada się w siebie zatoka.
Biżuteria Łysego z jeleniego rogu.
Z jeleniego rogu barwionego na koral.
Z kopyta i do przodu.
Więc kiedy dziewięćdziesiątkę piątkę
zatankują pod korek, to na wszelki wypadek
powtórz: wyrzuty sumienia, owszem,
lepiej odłożyć na później.