Jacek Świerk: Szkice do autoportretu hipokryty
Święty rozbiera się w garderobie:
perlista sztuczna szczęka wpadła do niedomytej szklanki
niebieskie soczewki już odpoczywają w pudełku
z aparatu słuchowego wyjmuje zasilanie
aureola kołyszę się na gwoździu
jak zardzewiałe koło od roweru
święty zdziera teatralną szpachelką wesołe policzki
spod rękawiczek wyłaniają się paznokcie obgryzione do krwi
pod elegancką koszulą spoczywa zdechły podkoszulek
ascetyczny gorset tamował swobodny oddech
spodnie ukrywają przechowalnię ścieków.
Święty zerka przez żaluzje –
dobra opinia znęca się jak totalitarny oficer.
Święty gotuje jajko i wodę na cienką herbatę –
post boli bardziej, niż postmodernizm
bicze wodne nie dają efektu.
Telefon o treści szalonej i czarnej.
Wyświetlił się list w sprawie niecierpiącej zwłoki.
Święty nadaje do nieba intencje – pilne przez poufne.
Święty poskarży się przez foliowaną kratkę
że nikt nie wie, że pod spodem jest brzydki.