Irena Wyczółkowska: Umarli piszą wiersze
I
on umarł
a wiersze bały się być same
najpierw się zbiły w gromadkę
jakby chciały żeby je policzyć
podzielić
lub jakby w trwodze przed śmiercią – wilkiem
który teraz weźmie się za nie
a potem koczowały gdzieś między niebem a ziemią
coś się w nich łączyło i coś rozdzielało
czegoś było więcej albo i ubyło
i niekiedy to nowe
chciałoby wypchnąć dawny wiersz
zająć jego miejsce
II
umarł
ale wiersze pisały się dalej
leżały pod śniegiem
na śniegu
topniały
nabrzmiewały w pąkach
jaśniały w bystrej wodzie
płynęły za obłokami
i wystarczyło rozetrzeć źdźbło trawy
by się upewnić że pachną gorzkawo
III
Umarli piszą wiersze
bo czemu mieliby nie pisać
piszą
ale zawsze brakuje tam
jakichś słów
liter
jakby uschły odpadły
te wiersze są ładne
ale chyba by się wydały nieco dziwaczne
jak drzewo wyrwane z korzeniami
– zawieszone w powietrzu
wysoko
drzewo w którym korzenie i korona
to zwierciadlane odbicie
albo jak rzeka wyjęta ze swego koryta
– wielki czarny wąż
o gładkiej lśniącej skórze –
uniesiona ponad krawędź księżyca
tak
to nie po naszemu