Dorota Suwalska: LINORYTY ZYGMUNTA FRANKLA
Z radością zapraszam Państwa do jedynej chyba w Polsce galerii, która znalazła swoje „lokum” na łamach pisma literackiego. Zapewniam, że nasza galeria, choć istnieje wyłącznie „na papierze”, będzie wystawiać prawdziwych artystów.
Bohaterem pierwszego wernisażu jest… poeta. Trudno o lepszy wybór na pierwszą wystawę w miejscu tak silnie związanym z literaturą. Myślę jednak, że Zygmunt Frankel, także autor publikowanych w „Wyspie” wierszy, mógłby zaistnieć w naszej galerii nawet gdyby nigdy nic nie napisał.
Frankel – poeta, prozaik, dramaturg i inżynier był również uzdolnionym plastykiem. Malował (głównie obrazy olejne); fotografował i rzeźbił (przede wszystkim niewielkie formy w drewnie); a także ilustrował i projektował własne książki dla dzieci… Najpełniej jednak realizował się w grafice.
W jednym w swoich wierszy artysta napisał: ”bambusowym pędzelkiem, atramentem malowałbym żurawie, sitowie”. W prawdziwym życiu upodobał sobie ostre dłuto i technikę linorytu. W jego minimalistycznych, świetnie skonstruowanych pracach uderza doskonałe wyczucie rytmu i kompozycji. „Portretowane” motywy sprowadzone są nieomal do formy znaku, jakby autor obawiał się, że mógłby czymś niepotrzebnie rozproszyć odbiorcę.
W kolekcji Zygmunta Frankla przeważają czarno-białe kompozycje. Niekiedy autor wprowadzał do swoich linorytów kolor, „podmalowując” odbitki. Robił to jednak oszczędnie i z ogromnym wyczuciem. Jedną z moich ulubionych grafik jest praca przedstawiająca motyla, a może raczej ćmę, która przysiadła na klawiaturze. Kształt owada, faktura złożonych skrzydeł, oraz kolorowe „pawie oczka”, podkreślają „grę” powtarzających się rytmicznie pionowych pasów czerni i bieli.
Znamienne, że stosując tak oszczędne środki wyrazu Frankel osiąga nie tylko interesujące efekty plastyczne, lecz oddaje również całą gamę emocji i nastrojów. Mamy więc delikatny, nieomal sielski obrazek z konikiem polnym na konewce i drapieżną „Rybę, która zjada rybę, która zjada rybę”. Nastrój zagrożenia budowany jest tutaj tylko za pośrednictwem „literatury” (temat i związane z nim skojarzenia), lecz również przy pomocy środków czysto plastycznych (kanciaste formy i kompozycja diagonalna).
Oprócz klasycznych tematów w pracach artysty znajdziemy również bezpośrednie inspiracje z natury. Alona Frankel, znakomita izraelska ilustratorka i autorka książek dla dzieci, z którą miałam przyjemność niedawno rozmawiać, opowiadała, że jej mąż uwielbiał kontakt z przyrodą, nurkował, latał na paralotniach i szybowcach… Być może dlatego w jego twórczości plastycznej tak często powtarza się motyw ptaków, ryb i innych morskich zwierząt.
Zwierzęta i pejzaże były również ulubionym tematem jego fotografii.
Dwa lata po śmierci Zygmunta Frankla ukazała się jego ostatnia książka, opracowana graficznie przez żonę artysty. Tytuł tej książki “Collekted Poems&linocuts”, sugeruje, że słowa i obrazy są w niej równie ważne co rzadko się zdarza we współczesnych publikacjach.
Niech i tak będzie w naszej literacko-galeryjnej przestrzeni.