Andrzej Ratajczak: Kartografia eteryczna
Katedra jest dzisiaj tamą a stojąca w niej mgła
to umarłe jezioro. Falowanie skrzydeł wzbiera
pod sklepieniem. Moje pięciopalczaste myśli
drżą. Paznokcie to skostniałe płomienie.
Dolewam światła do świata, wody do światła,
by wlać je w swoje wnętrze.
Otwieram furtkę harfy i jej bramę,
zza dwunastu rzęs patrzy oko barokowej gitary.
Podnoszę marmurowe powieki kartografa,
który w pokoju o ścianach jak skrzydła,
na ciemnej stronie stołu, kreśli mapy umysłów,
nim wypiję wszystko.
Na widnej stronie blatu leżą raki
jak zeskorupiałe fragmenty słońca
i miąższ owoców jeszcze w skórkach
jak planety owinięte w swoje mapy.
Ryba umysłu szamocze się w sieci snu
i uderza w ramiona zaplątanego w niej cyrkla.
Pękają płetwy lub senne południki;
z ran lub ze szczelin przesącza się światło.
29 lipca 2007