Andrzej Niewiadomski: Google, Zumi & sons
Szczegół zabija tę perspektywę — bez wątpienia,
a jednak szukasz wiedząc, że gdzieś jest. Jest, ale
niczego nie wyjaśnia. Najczęściej w takich razach
mówi się: „robiłem to, bo tylko to potrafię
robić, nic innego”, zamiast: „bo tylko to musiałem
robić”; rozkręciłem ten interes, a teraz
wchodzę wyżej, żeby zobaczyć, jak to działa.
Wchodzę i nie mogę, nogi ugrzęzły w bagnie,
pod suchym wzgórzem. Synowie świata i światła,
liczyłem się pomiędzy nich, dziś pozostaje sen
albo wtóra przestrzeń; i ją zabije szczegół.
A może przestrzeń ułoży się równiej, skurczy się
i szybko zniknie, bez niczyjej pomocy, bez
potomstwa, pusta fortuna. „Mówi się trudno”,
zredukowałem długi i przeprowadzam fuzję,
trochę tak jakbym ustawiał ostrość, trzeba mieć
zawsze w odwodzie trzy, cztery różne skale i klikać
— ale niezbyt często (dachy, ulice,
drzewa). I jeszcze coś poza samą satysfakcją,
że zlokalizowałeś, i że wyłania się
jakiś obraz, coś poza ramą, jakiś następny
ekran (poza tobą i ruchem ręki), please try
again later, tak jakbym ustawiał głośność i wiele dał,
by nie przeczytać, nie usłyszeć, by
żaden komunikat nie wyświetlił się ani
nie prześwietlił szeregu liter a także cyfr
„0” i „1”