08 lip

Andrzej Niewiadomski: Echo

                       E.
Masz cały świat na głowie
i jeszcze to męczące echo.
Zwały przeterminowanego chleba
zalegają na półkach, zakupy
w galeriach okazują się
świętem chaosu, gwiazdą
o nieokreślonej liczbie ramion.
Każda glista chciałaby
zostać świętym Mikołajem,
co druga lub co trzecia
staje się wytrawną stylistką
i zdobi moją głowę w światy
ze snów, byłych kolonii, frazy
o długim oddechu i kolorowe
okładki. Nie wiem, dokąd uciekać,
grozi mi prostytucja męskiego
ducha. Bywałem klasycystą,
barbarzyńcą, awangardowym
poetą i postawangardowym
wyznawcą pisma, o czym
przeczytałem pomiędzy
małą fontanną, kręgielnią
i szumem dochodzącym z toalety.
I nie wiem, doprawdy,
jak się w tym wszystkim
odnajdziesz, i dokąd zmierza
ten świat, jeden świat, który
tylko po drodze wpadł, by
odegrać rolę tragarza
i z tymi zakupami jest mu
trochę niezręcznie