Karol Kościński: Profesor
Skąd mam wiedzieć, kto to był. Mówił, że profesor. Przychodził co środa. Listę robił, to chodziłem. Kogo nie ma na liście, chuja z zerówki. Zasady uznawał, trzeba mu przyznać, akademickie. A sesja przejebana, to wszyscy chodzili. I nikt go nie pytał, czy on jest profesor, czy nie jest. Po co miałby przychodzić, gdyby nie był profesor, nie? Z drugiej strony jakoś nikt nie zapytał, czy on jest profesor. Bo skoro był profesor, to mógł na wykład przysłać doktora, a sam robić swoje wykłady na innej uczelni, czyli tam też wysłać drugiego doktora, a samemu pić kawę albo poczytać gazetę. I szafa gra. Read More