Tomasz Leszczyński: Pod Mesalką
W drodze do domu skręciłem do pubu. Pchnąłem ciężkie drzwi „Morgana” i wszedłem do środka. Panował tam przyjemny półmrok. Świeczki, które postawiono na solidnym barze, przeglądały się w ścianie butelek. Wyglądały tak, jakby w ich wnętrzach rozpalono ogień. Migotały, kusiły i obiecywały. Trzewia same kurczyły się z podniety. Podszedłem do baru i odsunąłem wysoki taboret, szurając nim po podłodze. Usiadłem, a dłonią strząsnąłem z blatu niewidzialny kurz. Cycata Anna, barmanka, odkleiła się od kaloryfera i zajęła miejsce na posterunku. Chwyciła kufel i zaczęła nalewać piwo. Dzisiaj miała opiętą, czarną bluzeczkę z dużym dekoltem. Kiedy podawała mi piwo, bez skrępowania podziwiałem jej piersi. Read More