Mirosław Bańko: Misie i cisie
Coraz więcej osób mówi: „Mi się to nie podoba”, „Mi się wydaje, że…” i podobnie. Ilekroć to słyszę, mam ochotę szyderczo zapytać: „Ci się to nie podoba?”. Ale zachodzi obawa, że wkrótce szyderstwo okaże się nieskuteczne, a „misie” znajdą się w normie nie tylko zwyczajowej.
W celowniku mamy do wyboru dwie formy: nieakcentowane „mi” i akcentowane „mnie”, stąd „To mi się podoba” (z akcentem na „to”), ale „Mnie się to podoba”. Tak było dotąd i tak – chciałoby się powiedzieć – nadal powinno być. Na świecie jednak chyba nic nie jest wieczne, a język przechodzi do wieczności dopiero wtedy, gdy wymrą jego użytkownicy.
Z punktu widzenia ekonomii języka „misie” są wręcz godne pochwały. Celownikowe „mnie” jest bowiem mało wyraziste, obsługuje też dopełniacz, biernik i miejscownik. Usuwając tę formę z celownika na rzecz wyrazistego, bo swoistego dla tego przypadka „mi”, upraszczamy więc polski system zaimkowy (nie pierwszy raz w jego historii), a niewiele tracimy: akcent i tak słychać, a nawet przeważnie widać, nie trzeba go więc wspomagać przez użycie specjalnej formy. Nie jest jasne, czy to uproszczenie wzmocni słabą pozycję celownika w polszczyźnie (raczej nie) i czy przez analogię akcentowane „tobie” zostanie wyeliminowane na rzecz nieakcentowanego obecnie „ci” (obawiam się, że tak). Zamiast jednak wróżyć przyszłość „misiom” i „cisiom”, wolę potraktować je jako punkt wyjścia do pytania o wiek emerytalny. Read More