Mirosław Bańko: Pętla i blackout
Zadanie z informatyki (we wspomnieniach z czasów studenckich): „Filozof albo je, albo śpi, albo myśli. Zaprojektuj procesy życiowe filozofa tak, aby się wykluczały”. Zadanie nie było trudne, wystarczało kilka linijek kodu, których sens był taki, jak konstrukcji „albo…, albo…” w zdaniu wyżej. Gwarantowały one, że komputer modelujący życie filozofa nie znajdzie się w stanie, w którym – mówiąc potocznie – nie wiedziałby, w co ręce włożyć.
Można opisać życie filozofa zgodnie z tym, jak ono przebiega (według żartobliwych wyobrażeń), można też sterować jego życiem, ingerować w nie. Modele bowiem są dwojakie: opisowe i normatywne. Te pierwsze obrazują wygląd lub działanie czegoś, te drugie określają, jak rzecz powinna wyglądać i jak powinna działać. Pierwsze dają wiedzę, a drugie władzę. Pierwsze pozwalają coś poznać, drugie – nad czymś panować. Zaprogramować życie filozofa to nic wielkiego, ot, takie sobie ćwiczenie, dobre dla studentów. Zaprogramować życie wszystkich obywateli – to dopiero wyzwanie godne wielkich przywódców i wizjonerów społecznych. Wyobraź sobie, że siedzisz przy konsoli do gier i jednym ruchem przenosisz wszystkich mieszkańców Alaski na Kamczatkę albo na odwrót. Fajna zabawa, prawda? Byłaby jeszcze fajniejsza, gdybyś miał przed sobą nie konsolę do gier, tylko urządzenie, które uruchamia rzeczywiste procesy na wielką skalę. Pewnie myślisz, że takie urządzenie byłoby bardzo skomplikowane? Niekoniecznie. W zasadzie wystarczyłoby zwykłe biurko.
(…)
Cały felieton do przeczytania w wersji papierowej „Wyspy” – do kupienia w Empikach i w sklepie rynek-ksiazki.pl