Jerzy Górzański: Sześć kul
1. Zdjęcie jest obrazem zatrzymanym w czasie.
Tak się mówi: że coś zostało zatrzymane w czymś.
Ale to nie zawsze bywa prawdziwe.
To zdjęcie zrobione w tamtejszym dwudziestowiecznym świecie przedstawia egzekucję w Liberii, chociaż wygląda jakby powstało w dzisiejszym XXI wieku.
Żyje swoim własnym życiem ponadczasowym.
Wcale nie publicznym, tylko osobistym.
Siedem osobistych typów ludzkich (wciąż żywych), wyłącznie męskich, tworzy nieruchomy obraz, który mógłby być osobistą fotografią włożoną do portfela.
Naziści lubili się fotografować na tle egzekucji, albo tuż po egzekucji, na pamiątkę, do albumu.
2. Posiada jednak ten obraz swoją dramaturgię niejako warstwową – patrząc od góry:
niebo bladoniebieskie, wypełniające niemal do połowy fotografię;
wąski pas ciemnobłękitnego oceanu, pofałdowany falami;
jeszcze węższy bielejący pasek plaży;
znacznie szerszy pasek zieleni;
i u samego dołu szeroki pas rdzawej zieleni, poprzerastany kępkami zielonej trawy.
3. Na tę widokową warstwowość nakłada się publiczny dramat siedmiu prywatnych facetów.
Ale siły są nierówne.
Za dużo katów.
Ofiara (czyli skazany) znajduje się na „znacznie szerszym pasie zieleni” (ironia losu – zieleń jest kolorem nadziei!) – pluton egzekucyjny jakby rozrzucony „na szerokim pasie rdzawej (trochę zawsze krwistej!) ziemi, poprzerastanej kępkami zielonej trawy”: sześciu wojskowych, prawdopodobnie z dwóch różnych formacji.
Trzej z prawej strony w czapkach z daszkiem blisko siebie, trzej pozostali oddaleni od tych trzech blisko siebie, jak gdyby łamiący dyscyplinę szeregu, różniący się barwą mundurów i krojem czapek – jeden ma okrągłą, dwaj coś w rodzaju furażerek.
Łączy ich jedno: karabiny wycelowane w skazańca – nieuchronność celu.
4. Skazany umiejscowiony jest w tle (na tym obrazie, który nie przypomina grozy z obrazów Goi).
Tak naprawdę znajduje się na skraju obrazu.
Przywiązany do wysokiego słupa, na podwyższeniu z drewnianych skrzynek, które tworzą dwa stopnie, ubrany jest w biała koszulę i ciemne spodnie.
Nie widać jego twarzy (tak jak nie widać twarzy egzekutorów, ponieważ widzimy ich od tyłu), być może dlatego, że nałożono mu na głowę czarny kaptur.
5. Mężczyzna, który za chwilę zginie (zginie w tym swoim świecie warstwowym), znalazł się w pozycji, jakby siedział na krześle, ale krzesło nie istnieje.
Chciałby sobie posiedzieć, zanim jego ciało stanie się bezwładne i znieruchomieje na zawsze.
6. Gdyby uważniej się przyjrzeć temu zdjęciu-obrazowi, to można dostrzec, ulegając zbawiennemu złudzeniu, że pluton egzekucyjny (i to jest jakaś pociecha) właściwie celuje nie w skazańca, ale w bladoniebieskie niebo, gdzieś obok. I te sześć kul przeznaczone jest dla kogoś zupełnie innego, kogo nie ma ani w tym, ani poza tym światem.