Daniel Odija: POŻEGNANIE ZYGMUNTA
Tylko w spokoju można dotknąć skóry życia, pewnie tak by powiedział Zygmunt, gdyby jeszcze żył. Ten jego poetycki słownik nie przystawał do pokarbowanej skóry na twarzy, którą teraz ściągnął pośmiertny zakalec. Jeszcze dwa dni temu na twarzy grały te wszystkie dni na polach i w lasach odczuwanych i wchłanianych przez każdą zmarszczkę, ale zbyt duża dawka samogonu wypita przy świniobiciu, odbezpieczyła tykającą gdzieś w ukryciu bombę, która eksplodowała i napędziła krew do mózgu, zalewając świat oczu, ucha i języka apokalipsą ostatniej minuty. Oczy przestały widzieć, uszy słyszeć, język odczuwać smak. Głos ugrzązł w krtani i już wiadomo było, że nie wypowie swojego imienia. Read More