Dariusz Sośnicki: Państwo P. i pukanie do drzwi w listopadzie
A także któryś z dzwonków.
Biała koperta w metalowej skrzynce,
niebieska na pasku zadań.
Proszę i słucham, nowino, dobra albo zła.
Nowino?
A także któryś z dzwonków.
Biała koperta w metalowej skrzynce,
niebieska na pasku zadań.
Proszę i słucham, nowino, dobra albo zła.
Nowino?
Wszystko jest u nas za małe z wyjątkiem bólu głowy.
To prawda, w stolicach świata ścisk bywa dużo większy,
a czynsze sięgają nieba, weź Nowy Jork czy Paryż.
Tam, mając taki metraż, byłbym kamienicznikiem.
Lecz my żyjemy tutaj, a to w najlepszym razie
jest miasto średniej wielkości. Zaraz za rogatkami
ciągną się po horyzont domy naszych znajomych.
Niestety, wygląda na to, że coraz bardziej dawnych. Read More
Nakrywało się do stołu i zasiadało do obiadu: consommé, pommes aux frites i polędwica. Po polędwicy cygara i kawa. Najlepsza była consommé z wody po gotowanej marchwi — tylko nie mówcie, bo szału dostanę, consomme tylko konsome i nie pommes aux ale pom u frit, denerwowała się matka. Woda po gotowanej kapuście trochę śmierdziała.
Dobre też były pom u frit z przypiekanych na kuchennej płycie ziemniaczanych obierek. Że się je polędwicę, to się tylko tak mówiło. Ale kawę piło się naprawdę i cygara paliło się naprawdę. Cygara brat skręcał z przywiędłych kapuścianych liści. A kawa była prawdziwa — zbożowa. Zabawa nazywała się — życie przed wojną. Read More
Czego się w naszym domu nie robi, aby go podtrzymać:
Thoreau pod choinkę, Kropotkin do poduszki. Jesteśmy naprawdę szybcy.
Papież to przy nas nie do końca papież, choć wzięcie się za bary
z Aleksem Fergusonem byłoby chyba bardziej miarodajne,
przepraszam, z sir Aleksem. Powiedzmy to sobie szczerze:
pomiędzy Encyklopedią dinozaurów a Wielką Księgą Teraźniejszości
rozciąga się przepaść. Studnia bez dna i czarna dziura,
w której znikają bez śladu wszystkie nasze starania. Read More
Nie do wytrzymania
cała prawda
całą dobę
gdziekolwiek jesteś
Od pierwszego wejrzenia
tyle uzgodnień
w mgnieniu oka Read More
pamiętam
jak jechałem dwójką
od mostu Wolności
do mostu Małgorzaty
czterdziestoletni Read More
Godzinami kopie piłkę. Tak ambitnego treningu pozazdrościć może niejeden zawodowy piłkarz. Nawet z ligi angielskiej czy Realu. Celuje w bramkę. Woła cienkim głosikiem — Gol! Pokazuje całą serię strzałów. Z jaką pasją! Jeden, drugi, trzeci.
— Wygrałem!
Zaczyna od nowa. Rozgrywa samotny mecz. Dudnią żelazne pręty bramy. Przestrzeń między nimi to światło bramki. Nikt jej nie broni. Mały stawia tam niewidzialnego bramkarza. No i trafia bez przeszkód. Umiejętnie myli bramkarza. Przymierza się, bierze rozbieg. Tańczy na przygiętych nogach. Pozoruje wykop w lewy róg, walić będzie w prawy. W ostatniej sekundzie wykonuje fachowy zwód. Wysoka piłka w środek tuż pod poprzeczką. Nie do obrony. Read More