20 paź

Andrzej Samborski: Taniec na linie

Urszula Kozioł, Horrendum, Wydawnictwo Literackie

„Czy uczynisz mi łaskę/ i zechcesz przeczytać ten wiersz/ jakbym to nie ja go pisała/ tylko ty sam…” Takimi słowami Urszula Kozioł otwiera swój najnowszy tom poetycki „Horrendum”. Jest to prośba niezwykle trudna do spełnienia. Poetka, felietonistka, autorka powieści, dramatów, redaktorka miesięcznika „Odra”, uhonorowana licznymi literackimi laurami ma już 79 lat i ogromny bagaż doświadczeń.
W ogóle, już sama nieporównywalność ludzkich losów sprawia, że zarówno napisać wiersz, jak i go sobie przyswoić, to – cytuję – „jakby zawisnąć na linie zaczepionej od wież Manhattanu/ po wieżę Eiffla” (Do wiersza). A w tej książce, szczególnie, poetka zdaje się wychodzić do czytelnika tylko w pół drogi, nie dalej. Zmusza go, żeby do niej, na tę rozchwianą linę, dołączył.
„Jak ogarniać ten ogrom niepojętości…” (Gama II) – pyta i nie udziela odpowiedzi. Wielość aluzji, nawiązań – jak w wierszach T.S. Elliota – aż prosiłaby się o przypisy. Lecz w całej książce jest tylko jeden – wyjaśniający szczegół z biografii piszącego po niemiecku Roberta Walsera. Znaczenia wplecionych w teksty słów francuskich, włoskich, łacińskich każdy musi dociec sam. Wiersz – gra słów „Ostatnie 13 lat z życia Dickensa” w całości napisany jest taką lingua franca. Tylko tutaj, po francusku, pojawia się słowo: śmierć – a właśnie ona, nie wprost, na 57 różnych sposobów wypowiadana jest we wszystkich wierszach tomu.
„Horrendum” znaczy: okropność. Wyraz ten powtarza się jak refren w tytułowym utworze, zwanym także „Traktatem o puchu dmuchawca”. To, co ulotne, zderzone jest tu z nieuchronnym: „nie zrozumiem nigdy/ jak to się dzieje że dzieje się coś/ albo nie dzieje/ a świat i tak jak gdyby nigdy nic toczy się”.
Zasadniczo ton wypowiedzi jest zdumiewająco chłodny, co najwyżej sarkastyczny, jakby wytłumiony maskami konwencji literackich, które poetka z godną podziwu swobodą i elegancją zmienia. Potrafi pisać stylami: Kochanowskiego, Mickiewicza, Staffa. A jednak, z autoironią wyznaje: „Znowu dziś zapomniałam napisać Don Kichota” (Znowu nie napisałam).
Do swoich wierszy podchodzi z dystansem. Ich eklektyczna forma przypomniała mi rady, jak uczyć się sztuki poezji, zawarte w jednym z esejów W.H. Audena. Zalecał, m.in., tworzenie pastiszów dzieł innych twórców. Radził także, aby poznawać języki obce, co najmniej jeden klasyczny i dwa nowożytne, zapamiętywać jak najwięcej cytatów w oryginale. Inną cechą zbliżającą osobowości twórcze Audena i Kozioł wydaje się być zamiłowanie do muzyki.
Wątki muzyczne przewijają się przez „Horrendum” nie tylko w postaci czterech cyklów małych form poetyckich nazwanych „Gamami”, czy w tytułach wierszy: „Ballada”, „O czym śpiewają syreny”, „Nutka piąta”, „Piosenka bezdomnych”, „Hymn o zmierzchu”, „Moja piosenka”. Odniesienia do warstwy brzmieniowej zdają się stanowić świadectwo, że życie trwa. Cisza przeraża. Wiersz „Bez głosu” ma wręcz apokaliptyczny charakter: „Groby otwierają się/ trupy podnoszą wieka trumien.// Próżno chcę poskładać słowa/ wybite/ do ostatniej głoski/ uwięzłej w gardle.”
Na zadane samej sobie pytanie, w jaki sposób pisze, odpowiedziała poetycko: „kiedy słowo zaczyna bąbelkować/ znak/ że nadciąga wiersz” (Gamy III). Szerszą wypowiedź na ten temat przez przypadek odkryłem na łamach „Odry” – w jej felietonie „O mamrotaniu wierszy”: „czuję się jak skryba, jak ktoś usiłujący wychwycić z bezsłownej przestrzeni pilnie, choć nie dość wyraźnie słany mi przekaz (…). Ledwie mignie jakiś ogólny jego zarys, a już chce zniknąć (…) czasem trzeba się zdrowo namozolić, żeby mimo wszystko przyszpilić ów uciekający przekaz, żeby go w porę odgadnąć i w porę przyłapać na gorącym uczynku, wiedząc zarazem, że pewne słowa tego przekazu raczej mgliście napomykają o sobie i niejako domagają się bardziej precyzyjnego dookreślenia.”
Tam też dodała: „Wiersz już sam przez się jest tworem trudno czytelnym, jest pisany zagęszczonym słowem, wymaga uważnego wczytywania się, wielokrotnego wgłębiania się w zapis, zanim zechce się otworzyć.” I z taką właśnie pieczołowitością należy sięgać po tom „Horrendum” Urszuli Kozioł. To lektura trudna, adresowana w moim przekonaniu do tych, którzy zechcą uczyć się od autorki sztuki poetyckiej.