Anna Nasiłowska: Modelki
Modelki
Hej, znalazłam twoją ofertę na portalu.
W najbliższym czasie chciałabym jakoś zaistnieć, więc ona mi bardzo odpowiada.
Potrzebna mi sesja do protfolio.
Widzę swoją przyszłość w modelingu.
Myślę o starcie do Miss Polonia, na razie lokalnie. Zaistnieć naprawdę jest bardzo ciężko.
Pisałam do agencji modelek, mam przedstawić swoje profesjonalne zdjęcia, no nie takie komórki, to zobaczą, co się da zrobić i może coś zaproponują. Na przykład w bieliźnie.
Żeby dostać się do dobrego fotografa, trzeba mieć dobre zdjęcia. Żeby mieć dobre zdjęcia, musi je zrobić dobry fotograf.
Bądź tu mądra.
Naprawdę ciężko jest zaistnieć, ale od czegoś trzeba zacząć.
Miałam już kilka niezłych ofert i jedną bardzo nieprzyjemną sytuację.
Chłopaki ze szkoły odkryli moje zdjęcia w Internecie. Jeden z nich podbiegł i na siłę mnie pocałował. „Całowałem modelkę!” – darł się. Wszyscy słyszeli. Potem musieli się założyć, który pierwszy mnie przerżnie, bo za moment miałam ich powyżej uszu. Było strasznie, bałam się pokazywać. Teraz skończyłam szkołę i wyjechałam z miasta. Mogę naprawdę pomyśleć o sobie. Od nowa.
Mam bogate plany i wiem czego chcę. Zdam międzynarodową maturę i będę studiować zagranicą. Najchętniej stosunki międzynarodowe. I prawo.
Modelka? Nie miałabym nic przeciwko temu. Ale najwięcej jest ofert w bieliźnie albo na akty, a mnie chłopak nie pozwala.
Może go zmienię.
Chcę za rok studiować w Warszawie. Może socjologię.
Turystykę. Chcę jeździć, wyrwać się i żeby było dużo ruchu.
Pedagogikę w prywatnej szkole. Ale nie dzieci, przedszkolaki nie dla mnie. Andragogika, to jest nauczanie dorosłych.
Ekonomikę służby zdrowia.
Nie dostałam się na psychologię. Wylądowałam na filozofii. Zobaczymy, co z tego wynika.
Przede wszystkim jestem normalną dziewczyną, która chce coś zmienić.
W sobie.
Mój chłopak jest piłkarzem. On może zrobić karierę, bo mu zaproponowali kontrakt. To ja też się staram.
Trenowałam, ale wysiadły mi biodra.
Tańczyłam, ale miałam uraz kolana. Przez to jeszcze zawaliłam rok w szkole, bo potrzebna była rehabilitacja.
Grałam w zespole. Siatkówki. Ale trener się uwziął.
Zresztą były jeszcze inne wąty.
Nie chcę już sportów zespołowych.
Przekonałam się, że trzeba postawić na siebie i pracować indywidualnie nad rozwojem.
Trenowałam sporty walki i to mnie wiele nauczyło.
Musiałam wstać o czwartej rano, żeby dojechać na zdjęcia.
Jeżdżę do szkoły taksówką, albo tata mnie podwozi. Albo szofer mamy, ale to firmowy i nie można za dużo. Robię prawo jazdy.
No niestety pociągi, ale na punktualność w zimie nie można liczyć. W innych porach też zresztą. No i spóźniłam się na casting. Zresztą i tak by mnie pewnie nie wzięli. To było na próbę. Nie byłam jeszcze zdecydowana. Teraz jestem.
Nie mam doświadczenia, ale jestem pracowita i otwarta na wszelkie propozycje.
Mam w sobie wolę sukcesu, a to się liczy najbardziej.
Jestem bardzo otwartą osobą i lubię kontakt z innymi. Taka w sumie i do tańca, i do różańca. Choć z tańcem nie bardzo wyszło.
Studia bardzo mnie rozczarowały. Poziom jest bardzo niski, więc wiele wymagają. W końcu znam kilka języków, biegle. To nie może być tak, że ciągle nic nie wychodzi.
Chcę spróbować.
Mieć szansę. Jestem zdeterminowana.
Jestem niezwykle elastyczna i przyjmę wszelkie propozycje w poszerzaniu talentu.
Wiele osób mi mówi, że mam przyjemny wygląd. Może nawet szczególny talent. Musisz mi tylko podpowiedzieć, jak się ustawić. Jakie są pozy.
Wyślę te fotki. Liczę, że ktoś mnie odkryje, bo jestem odważna i ambitna.
W końcu mnie zauważą, jak będą zajebiste zdjęcia. Ocenią. Docenią. To będzie pierwszy krok. Nie wiem, jak drugi.
Te zdjęcia? One są właściwie dla mojego chłopaka. Na urodziny. I dlatego koniecznie chcę w tej bluzce, bo to od niego, żeby ładnie wyszło.
A jedno chciałabym dać do zakładu, już się dowiadywałam, gdzie robią puzzle.
No, niech mnie pokroją. W tej bluzce. Będzie extra prezent. Dam mu w pudełku pomieszane. A niech się, kurwa, pomęczy z układaniem, co ma mieć wszystko w życiu podane, jak na talerzu. Ja tak nie mam.
Mam bardzo miły uśmiech i buzię, lecz niestety brak mi doświadczenia profesjonalnej fotomodelki, a przez to pewności siebie.
Jestem szczera i komunikatywna. Mam duże doświadczenie jako hostessa i na różnych ewentach. Interesuję się fryzjerstwem i kosmetyką.
To jest wymarzona dla mnie sytuacja. Uwielbiam być w centrum zainteresowania. Od dzieciństwa marzyłam, żeby skupiać na sobie uwagę. Chcę zostać profesjonalną fotomodelką, gdyż jak jestem fotografowana, robię to, co naprawdę kocham i jestem szczęśliwa.
Dobrze współpracuję z ludźmi i aparatem.
Mam wyjątkowo ładny uśmiech, buzię, nogi, niestety nie mam doświadczenia i twoja propozycja mi bardzo odpowiada.
Nie jest łatwo zaistnieć.
Co do mojego chłopaka, to niestety jakoś w szkole mu dziwnie nie szło, zwłaszcza od czasu, jak napluł na dyrektora i niewiele już w dziedzinie naukowej można było na to poradzić.
Oglądam horrory. Interesuje się parapsychologią. Zjawy, widma. Może sama jestem trochę… Ktoś mi powiedział, że nadaję się na medium.
Lubię Marqueza, Eco i jeszcze Kafkę.
Czytam dużo fachowych prac socjologii. Najbardziej poruszyła mnie „Psychologia tłumu”.
Nie wiem, kto to powiedział, ktoś mądry. Jak chcesz na pewno wiedzieć, że istniejesz, zrób sobie zdjęcie. Będzie dowód.
To zresztą nieaktualne. Teraz wiele można dziwnych rzeczy zobaczyć, ale niekoniecznie w realu. To się rozmyło. Nie ma prosto, niestety.
Jedna dziewczyna mi powiedziała, że to, czy dobrze wychodzisz na zdjęciach, zależy od sposobu, jak skóra przyjmuje światło. Jak masz gąbczaste ciało – to źle, bo wsiąka. Jak odbija za ostro – też niedobrze. Ma miękko przyjmować, wtedy jest dobrze.
No i niewiele z tym można zrobić, bo trzeba mieć dobre warunki.
Ale ja jestem zdeterminowana naprawdę.
– Na co dzień zajmuję się wizażem i to jest zawód, który mi bardzo odpowiada, bo ja mam artystyczne zainteresowania. I kocham tego pierdolonego van Gogha. Bo kurde trzeba mieć coś szczególnego, żeby tak złączyć żółty z niebieskim. O to chodzi. Mogą mi mówić, że jestem odjechana, ale nikt mi nie zabroni mojego odbioru. No bo jeszcze jest Norwid. I jak ten Norwid i van Goch – to po prostu total. To mi daje kopa.
– Kurde, dziewczyno, ten Norwid to był niekochany i nieszczęśliwy. A gdyby ten van Gogh wiedział, że taka fajna laska w Warszawie go doceni, to może by sobie ucha nie obciął.
– Obciął by sobie jeszcze i drugie. A potem takiego powera by dostał, że nie wiem.
Lans? Jasne.
Ale nie nachalny.
Niejawny. Szukam punktu zaczepienia, bo to musi być ściemnione.
Teraz dziewczyny mają problem, jak się narzucić światu, ale żeby bez narzucania.
Jak się kurde życiowo wpisać.
Bo faceci – odpadają.
To jest znacznie trudniejsze niż myślisz.
A jak byś pomyślał do końca, to odpadasz.
Bo trzeba jechać po bandzie.
Ewa
Czy wyobrażasz sobie pierwszą kobietę?
Nie była piękna ani brzydka.
Nie była mądra ani głupia.
Nie była stara ani młoda.
Bo żadnej innej nie było.
To było dobre.
Co od razu zauważyli ten Adam i pan Bóg.
Bo nie byli tacy głupi.
To by było najlepsze.
Ale właśnie tego nie można sobie nawet wyobrazić.
Chociaż jestem, jestem niewątpliwie i już od jakiegoś czasu.
Zajmuję się sobą i zajmuję miejsce.
W autobusie.
To jakoś nie definitywnie i ciągle brak mi jakiś właściwości.
Żeby zaistnieć.
Naprawdę.
Nieodwołalnie.
Właściwie.
To w ogóle kurwa nie o to chodzi.
Jak wyglądasz.
Ale co potrafisz pokazać.
Ja się przekonałam.
Kiedy oglądam swoją twarz w lustrze, zawsze usiłuję coś poprawić.
Pytam je: co? Czego brak?
A ono nie odpowiada.
No bo dziad do obrazu, a kobieta do lustra mówiła długo, a bez skutku.
Kiedy idę ulicą, obserwuję swoją sylwetkę. Leci przez witryny sklepów.
Oto moje odbicie nakłada się na sklep z butami i przymierza szpilki. Na biust.
W szybie księgarni zagarnia spódnicą encyklopedię.
I przymierza sto czerwonych róż w szybie kwiaciarni. Na głowę.
Nieźle. Jestem pod wrażeniem. I to swoim własnym!
Potem – gorzej. Mięsny. Naszyjniki z parówek i kobiety, pokazujące palcem kiełbasy. Zapach pod kontrolą, nie trumienny, ale materialnie mdlący.
Kiedy jadę autobusem, mój cień przesuwa się przez miasto i przenika przez parki, domy, śmietniki. Odbicia z szyby nie lubię, jest ode mnie z dziesięć lat starsze i ma wory pod oczyma. Zawsze.
No, kłopot. Dogadaj się tu z lustrem, szybami, oknami, spróbuj wreszcie coś ustalić.
Potrzebuję dobrej odbitki, żeby ostatecznie potwierdzić swoje istnienie. Takie, jakie sobie wymarzyłam i jakie mnie zadowoli.
Taką twarz utrwalę.
Podpiszemy umowę z moim wyglądem. Tym lepszym.
Taką twarz wymyślę, wybiorę i zawieszę w Internecie.
Zanim kurwa skisnę.
Ładne dziewczyny mają przechlapane.
Wszyscy myślą, że są głupie.
Mądre dziewczyny mają przechlapane.
Wszyscy myślą, że są niebezpieczne.
Młode dziewczyny mają przechlapane.
Wszyscy myślą, że są naiwne.
Głupie dziewczyny mają przechlapane.
Wszyscy myślą, że to cielęta.
Stare dziewczyny mają przechlapane.
Wszyscy myślą, że nic z nich już nie będzie.
I bądź tu kimś. I bądź tu jakaś.
To nie jest takie proste.
Ale kobieta ma dziwną własność.
Myśli dwiema półkolami mózgu jednocześnie.
Każdą inaczej.
Każdą co innego.
Jeśli widzi, że jest ładna, domyśli się, jak to ukryć.
Jeśli jest mądra, łatwo jej udać głupotę.
Jeśli młoda, wie jak zrobić się na starszą.
Jeśli stara, wie jak nie rzucać się w oczy.
To załatwia część kłopotów.
Nie wszystkie.
Ile trzeba z siebie dać, żeby zostać sobą?
Dużo.
Ile trzeba z siebie ukryć, żeby sobą pozostać?
Jeszcze więcej.
Monolog fotografa
Chciałbym uchwycić ten moment, kiedy ona nie jest jeszcze gotowa. Nie wymyśliła sobie swojej twarzy. Wtedy widać wahanie i chwilę niewinności. Niewinność jest możliwa. I nie wiem, co masz na myśli, kiedy mówisz: „W dzisiejszym świecie? Wątpię”. Nie chodzi o dziewictwo. To mnie nie interesuje, ich intymne sprawy. Chodzi o to, co się ujawnia poprzez obraz. I mówi.
To się ostatnio stało sztuką dla sztuki, tak, w dzisiejszym świecie. Co? Fotografowanie. Nie wierzysz? Odkąd piękno zostało sprzedane za niewielkie pieniądze, coraz mniejsze zresztą, już się nie opłaca. Występuje pospolicie, używa go reklama i nie ma wiele siły. Wiesz o jakiej opłacalności mówię? Tej w arkanach sztuki dla sztuki, a więc samej w sobie. To musi być widać.
Od pewnego czasu trwa wyścig dziewczyn, nie wiadomo w jakiej konkurencji. Intrygujących spojrzeń. Dużych ust, które przyciągają uwagę. Fascynującej asymetrii. Gładkiej skóry, która nie musi być całkiem realna. Może być poprawiona. Wygląd podlega obróbce. Miksowanie, balans bieli i lekkie rozmycie wybranych miejsc. To się nie odbywa na żywej skórze, ale na PDF-ach. Lepiej działa niż wszelkie kosmetyki.
Męskie spojrzenie także może być niewinne. Przepuszczam moje przez system optyczny aparatu, potem filtruję warstwy pliku i wreszcie wychodzi wyrafinowana wersja. Odsłaniają się twarze i postacie. Kobieta anioł, egzotyczna królowa, ptak, Ewa, Joanna, Masako, Amelia i Dziewczyna z perłą. Najbardziej poszukiwana, bo jej nie ma. Tylko perła jest. Czeka. Niestety sztuczna, ale to przecież nie ma znaczenia. Dziewczyna się nie zjawiła. Może nic dziwnego.
Tak naprawdę to nie ma żadnej z nich, gdybyś był ciekawy.
Kiedy przychodzą do studia, są całkiem zwykłe i mają inne imiona. Nigdy nie wiadomo, kim się okażą. Chcesz niewinności, a ona ci odsłania brutalny tatuaż. Albo kolczyk w języku. Obgryzione paznokcie. To bywa trudne.
Dlatego nie wiem, co odpowiedzieć, kiedy pytasz, czy mi się podobają. Tak, jeśli mają dobre zdjęcia. Wtedy sam się sobie podobam. Wtedy mi rośnie samoocena. Kilka razy zdarzyło się, że spuchłem z dumy. Na szczęście nikt tego nie widział i nie zobaczy. Ale czy chciałbym je mieć? Zdjęcia? Ależ tak, mam je w moim komputerze. To miłe, świadomość, że one tam są. Wszystkie, choć prawdę mówiąc już trochę nie mieszczą się na kolejnym dysku. I trochę się boję, że znikną. Ewa, Joanna, Amelia. Zła dziewczyna i Królowa Nocy. Niektóre z nich musiałem zgrać. Te wcześniejsze, których już nie używam. Czyli nie obrabiam w plikach.
Kiedy zaczynam sesję, jak najszybciej muszę stłuc obraz, który one zapamiętały sobie z lustra. Poza numer cztery, uśmiech numer pięć. Nie da rady, trzeba im je odebrać.
One mają stać się kimś innym. Doświadczoną modelką, która wie, że jej pryszcze to problem wizażystki i fotografa. Ma gdzieś, jak wygląda. Myśli, czy ją zaproszą na pizzę.
One muszą to zagrać. Dokąd są przekonane, że wyglądają ładnie, dotąd nie można im zrobić dobrego zdjęcia. Do lustra Narcyza trzeba wrzucić kamień. Nie za duży. Czasem to trochę boli. Ona czuje się przez chwilę naga i się broni przed odsłonięciem. Nie chodzi o zdjęcie ciuchów, rozumiesz, mam nadzieję. Jest na to kilka sposobów. Nie można posunąć się za daleko. Mam metody. Poprosić ją na przykład, żeby zdjęła stanik. Wtedy jest trochę wybita z rytmu, myśli o swoich piersiach, nie o twarzy.
Opada z niej to wszystko, co sobie wymyśliła. O to chodzi.
To zagubione dziecko, które chce dorosnąć szybko, aby wyruszyć na podbój świata. Kopciuszek. Fotografie, to tylko karoca z dyni. Ale czymś trzeba jechać, a mijają nas szybko, wypasione fury. Karoca z dyni udaje trochę luksusu, który zapowiada sukces.
Na bal musisz już sama, panienko. Ja cię nie odprowadzę. Jak będziesz sprytna i dowiesz się, gdzie to się w ogóle odbywa. I zdobędziesz zaproszenie.
To nie będzie tak, że zrobię ci fajne zdjęcia i samo przyjdzie.
Te zdjęcia mają z tobą za mało wspólnego.
Dlatego nie wiem, czy pomogę ci w kłopocie. Jak zaistnieć.
Okna na świat
Gdzieś są takie okna, gdzieś są te właściwe drzwi. I ludzie.
W jednej ze światowych stolic mody Marina postanawia założyć związek zawodowy modelek. Wywalczyć warunki, stawki minimalne, ubezpieczenia. Codziennie widzi, że przybywają nowe.
Marina pochodzi z dobrego, stabilnego kraju. Ma rodziców, którzy oburzyliby się, gdyby powiedzieć, że są bogaci. Ale biedni nie są. Marina wie, że to, co teraz robi jest tylko na trochę. Ale nawet zabawy powinny mieć reguły.
Codziennie autokary przywożą nowe dziewczyny ze Wschodniej Europy. Bardzo piękne i bardzo młode. Kompletnie nieświadome, jakie są reguły gry. Marzą o jednym: rozłożyć skrzydła jak motyl. Zaistnieć.
Codziennie przybywają nowe niesamowite dziewczyny z Afryki. Z Wybrzeża Kości Słoniowej. Nie mają w sobie nic ze słoni. Są jak gazele. Albo te z Senegalu. Wysokie, o hebanowej skórze, wąskich biodrach. Są bardzo pokorne, nauczono je szacunku dla starszych.
Trafiają do naganiaczy. Oni się ładniej nazywają. To agenci.
Dla nich o tyle istnieją, o ile da się je sprzedać. Nie muszą jeść, lepiej, żeby schudły. Wtedy robią się cenne dla fotografów mody.
Marina chce walczyć o ich prawa.
– Ta Marina, co jej przychodzi do głowy! Chyba dlatego, że jest z Zachodu. I jest stara. Ma już 22 lata.
Marina ma zawód i do niego wróci. Dziewczyny nie chcą związków zawodowych. Boją się, że im przeszkodzą. Przecież tak naprawdę liczą tylko na cud.
W tym samym czasie w Kartagenie nad Morzem Karaibskim trwają przygotowania do wyboru Miss Kolumbii.
– Skąd jesteś? – pytam dziewczynę, która wygląda jak anioł.
– Zobacz na szarfę! Miss Amazonia. To moja sukienka z kwiatów… Ładna? O tak, rzeczywiście ładna. Jestem z buszu… Tak naprawdę pochodzę z Medelin.
– Tego strasznego miasta, w którym szaleją gangi narkotyków?
– Kto ci coś takiego opowiadał? U nas wszystko jest normalnie. To niemożliwe. Studiuję, mam rodzinę, mój ojciec jest szanowanym lekarzem.
– Widziałam film.
– Ach, film. Media. Cóż one robią! Kompletnie przeinaczają wszystko. Nie interesuje je to, co jest. Chcą czegoś potwornego.
– A wy właśnie przygotowujecie się, by wpaść w te tryby.
– Tak, dobrze byłoby, żeby ktoś nam powiedział, o co tak naprawdę w tym chodzi. Może o to, żeby dawać ludziom szczęście? Kto wie? Może żeby zrównoważyć te wszystkie straszne rzeczy, które się pokazuje codziennie? Może jesteśmy potrzebne. Weszłyśmy na tę drogę. Dokąd ona wiedzie? Wiesz coś o tym?
– Znam takie dziewczyny w Polsce. Zadają sobie podobne pytania.
-Tylko że to ty wyglądasz na szczęśliwą. Wyglądasz na szczęśliwszą od nas wszystkich. My jesteśmy niepewne.
– Bo mam już trochę lat i żyję prawdziwym życiem. Jestem sobą. Istnieję.
Właśnie spece od wizerunku przerywają rozmowę. Teraz ważna sprawa. Skoncentrujcie się! Musicie się nauczyć, jak chodzić. I jak się uśmiechać do zdjęcia. Inaczej niż do tej pory. Klaśnięcie, zaczynamy!
– Nie, źle stawiasz nogi! – krzyczy niska kobieta, która wszystkim dyryguje. Anielska dziewczyna skromnie staje. Mówi: przepraszam. Sunie na koniec. Próbuje raz jeszcze.
Z boku dwóch policjantów przygląda się scenie. Są niscy, krępi.
– Chciałbyś mieć taką?
– Co? Żonę? Dla mnie taka się nie nadaje. To nie jest kobieta. Ona jest nierzeczywista.
Ale nie odchodzą. Patrzą.
One
Od tego siada psychika.
Co się właściwie odbywa.
Tego nie ma w środku, tego nie ma na zewnątrz: Szukaj!
Mózg się lasuje.
Co to za świat, co to za zagadka?
Że trzeba dać coś od siebie.
Ale koniecznie to, czego nie masz.
Głowa mała się robi.
Jak zgrzyt szczotki do rdzy, przeciąganej po szkle – taki śmiech.
Urodziłam się z dużą głową i krzywymi, krótkimi nogami. Wtedy wszyscy się mną zachwycali. Od tego czasu wiele się zmieniło. Mam 180 wzrostu i naprawdę długie nogi. Ale sprawy znacznie się skomplikowały. W zasadzie już nie wiem, o co chodzi.
Miałam być kobietą Modiglianiego. Dobrze, że naoglądałam się albumów, to wiem o co chodzi. Kumam. Tylko co z tego. „Wyszłaś jak z Ingresa, nie te klimaty” – powiedział. Nie pasowało mu. Mam nie takie plecy. A właściwie chodzi o to, że jestem za gruba. Jego zdaniem.
A on kim był? Facet z brzuszkiem. I za gruby, i w ogóle.
„Namaluj sobie, co ci potrzeba!” – taka jest odpowiedź, ale ja się dałam zbić z tropu. On nie maluje, taki zdolny nie jest. On tylko pstryka.
Wiem, że nie należy się do tego przyznawać. Ale chciałabym przeżyć taką jedną chwilę. Powiem cicho, bo to specjalna sprawa: wzbudzić zachwyt świata.
Nooo… Aż tyle. Żebym naprawdę poczuła, że jestem i to nie pomyłka. Istnienie nie jest po prostu. Potrzebuje usprawiedliwień, dowodów i czegoś widocznego dla innych.
To specjalna sprawa, żeby się pozbyć tego niefajnego poczucia, które dusi trochę, ale za to stale. Że coś nie tak. Odkąd się pamiętam – nie tak. Wcale nie przesadzam. Właściwie nie wiem, o co chodzi, skąd to przyszło i co zrobiłam, ale zawsze nie tak. Więc chodzi o to, żeby raz mnie uznali.
Wciąż usiłuję to sprawić i raz się nawet udało, ale nie wychodzi, żeby znowu wskoczyć.
Było, zdarzyło się i zniknęło. Jak tonący w jeziorze, gdy jeszcze walczy, dosięga powietrza i idzie pod wodę. To trwa ile? Jeden oddech, jedno spojrzenie.
Sukces? Następna, następna, pani dziękujemy. I masz się chować.
Boję się, że mnie już nie ma.
W tym biznesie.