Aleksandra Tetera: Po obu stronach lustra
Ignacy Karpowicz, Cud, Czarne, Wołowiec, 2007
Czytając nową powieść Ignacego Karpowicza nie sposób nie odnieść wrażenia, iż została ona posklejana z licznych szczątków historii opisywanych w kolorowych czasopismach. Ten tabloidalny kolaż nosi tytuł zapożyczony z wielu prasowych nagłówków – „CUD”.
Jeśli ktoś zna wcześniejszą (pierwszą) powieść Karpowicza pt. „Niehalo”, zapewne i w „Cudzie” nie zdziwi go połączenie (zderzenie) wielu przeciwstawnych motywów. W tym szaleństwie tkwi bowiem pewna metoda. Opisując fragment z życia współczesności, autorowi udaje się przekazać nam również kilka prawd uniwersalnych.
Miłosne schadzki bohaterów romansu Karpowicza – Anny i Mikołaja (ona niby żywa, on niby martwy)- mają miejsce w kostnicy. Jest to doskonała analogia do jakże modnych dziś spotkań na tzw. internetowych czatach. Tam także główną siłą miłości (miłości?) jest siła wyobraźni. Dzięki niej każdy obiekt westchnień z pewnością okaże się na tyle sprawny, by udźwignąć ciężar pokładanych w nim nadziei i oczekiwań. Jedyne, co może zawieść w tej niemalże idealnej sytuacji są elementy rzeczywistości w postaci np. autentycznych wątków z czyjegoś życia. A więc tak tutaj, jak i w wielu innych wypadkach najbezpieczniejszą formą życia okazuje się śmierć. Umarł król, niech żyje król. Jest to hasło sprawdzające się w niemal każdej epoce. Również życie głównego bohatera „Cudu” nabiera prawdziwego rozpędu dopiero po jego śmierci.
To pozorne odwrócenie ustalonego porządku rzeczy, piętnuje Karpowiczowskiego czytelnika nieodpartym wrażeniem, że stojąc przodem do lustra może dostrzec w nim jedynie odbicie swoich własnych pleców. Komedia pomyłek i pomylona tragedia zarazem. Zespolenie szeregu antonimicznych symboli (światów i zaświatów) tworzy mityczny obraz kpiny. Wszystko tutaj zostaje podane w wątpliwość, a szczególnie zdrowy rozsądek bohaterów tejże powieści. Tkwią oni w pułapce absurdu. Wszystkie karty ich przyszłości zostały dawno zapisane. Im pozostało jedynie jej ściganie. „Spojrzała na zegarek. Pamiętała, że za godzinę spojrzy na zegarek. Coś nie pasowało. Przygryzła spuchniętą wargę. No tak, za godzinę miałam złotego cartiera. Zmieniła zegarki i wsiadła do windy”.
Temat cudów pojawiał się już w pierwszej powieści Karpowicza . Tam jednak miały one podtekst historyczny, tym razem źródłem inspiracji jest religia. Ranga postaci pojawiających się w „Niehalo” (Popiełuszko, Piłsudski) przestała pisarzowi już wystarczać. Głównym bohaterem „Cudu” jest Mikołaj (imię), na dodatek Święty (nieboszczyk nie traci ciepłoty ciała) i do tego Chrystus (jak można wnioskować śledząc koleje jego życia i śmierci). Jednak wątek religijny nie dotyczy tylko samej treści, ale i warstwy językowej. Dominują tutaj krótkie zdania oparte na polszczyźnie współczesnej, przeciwwagą dla nich są fragmenty nawiązujące do przeszłości, których styl określić można jako prześmiewczo-ewangeliczny. Nie bez znaczenia jest także Fakt ( gazeta, która jest jednym z bohaterów powieści), iż znaczna część tekstu (może nawet ta ważniejsza) została zawarta w nawiasach. Jest to swoista gra (nawiasów) prowadzona z czytelnikiem. Gra słowna, czyli scrabble.
W literaturze czytelnik jest bardzo wpływowym graczem, ale to pisarz wykłada pierwsze litery. Jeśli mimo to chcemy zdobyć jakieś punkty, musimy podjąć wyzwanie pisarza, które umieścił dla nas w centrum planszy i dopisać swoje litery do słowa „Cud”. Wszystko zależy od tego, którą część alfabetu posiadamy. Dla jednych książka Karpowicza będzie CUDowna (12pkt.), dla tych, którzy ją np. od kogoś pożyczyli będzie ona po prostu CUDza (10 pkt.), a dla jeszcze innych CUDna (10 pkt.) Jednak dla większości wprawnych graczy (czytelników) okazać się może CUDaczna (45pkt!).