Przez dwa lata budowaliśmy z Magdą ten dom. Stoi teraz, bardzo piękny, z dwoma kolumnami i pięcioma mansardami, na działce, na której kiedyś będą bardzo piękne, stare drzewa. Na razie jest piach porośnięty adwentyną, ale nie szkodzi, wygląda jak zadbany trawnik, po którym można chodzić boso – i do garażu, i do warsztatu, i do bramy. Moment i dom stał. Ledwie go wybudowaliśmy, w osiem lat później przyjechała moja siostra Agnieszka. Przyjechała ogromną, luksusową hondą, autem produkcji japońskiej, popatrzyła, rozsiała zapach perfum i zapytała:
– Chyba zgadzasz się ze mną, że ta działka w połowie jest moja?
Naturalnie potwierdziłem. Co miałem robić, nie jestem idiotą. W księgach wieczystych stoi jak wół: połowa moja, połowa jej.
– No chyba, czemu miałbym się nie zgodzić? Zgadzam się jak najbardziej i potwierdzam, w połowie moja, w połowie twoja.
– No to chyba zgadzasz się ze mną, że ten dom, co stoi na połowie mojej działki, w połowie jest mój? Read More →