15 lip

Zofia Krzywicka: Historie codzienne

Kazimierz Orłoś, Bez ciebie nie mogę żyć, Wydawnictwo Literackie

Na nowy zbiór opowiadań Kazimierza Orłosia składają się teksty, które powstawały począwszy od drugiej połowy lat sześćdziesiątych XX w. po czasy obecne i były już wcześniej publikowane w zbiorach opowiadań lub w czasopismach literackich.
Tom, starannie skomponowany z wyrazistych, znakomicie skonstruowanych, nierzadko naprawdę poruszających opowiadań, stanowi swego rodzaju przegląd ważnych tematów stale obecnych w pisarstwie Orłosia. Najważniejszym z nich jest miłość – w różnych jej odmianach i wcieleniach, oglądana przez pryzmat różnych ludzkich losów. Zawsze jednak jakoś niedoskonała, bardzo odległa zarówno od tego, co mówi o niej biblijny hymn, jak i od popkulturowych wyobrażeń na jej temat. Raz widziana niemal w kategoriach antycznego fatum, któremu nie sposób się wymknąć. Innym razem, jak w dramacie szekspirowskim – to bohaterowie ponoszą odpowiedzialność za jej kształt, za swoje życiowe decyzje i ich, nierzadko dramatyczne, konsekwencje.
Teksty zebrane w tomie „Bez ciebie nie mogę żyć” są również świadectwem niezmiennej od lat wierności Orłosia wobec tradycji realistycznej. Realizm, co sam autor wprost deklarował, mówiąc o swoim pisarstwie, jest tu świadomym programem artystycznym, rozumianym jako swego rodzaju etyczne posłannictwo pisarza, jego moralne zobowiązanie wobec siebie samego, rzeczywistości i czytelników. Proza Orłosia jest próbą opisania niepięknej, często biednej, czasem banalnej i brzydkiej lub wręcz odrażającej polskiej rzeczywistości. Próbą dania świadectwa o niej. Autor ukazuje się nam poprzez te opowiadania jako uważny i wrażliwy obserwator świata, szczególnie wyczulony na „historie biednych ludzi”, na ich powikłane i kulawe losy, w których momenty szczęścia przeplatają się z czasem cierpienia i smutku.
Twórca opowiadań ze zbioru „Bez ciebie nie mogę żyć” to jednak nie tylko obserwator świata, ale i czytelnik, w którego lekturowym doświadczeniu niebagatelne miejsce zdają się zajmować dzieła wywodzące się z tradycji mimesis. W niektórych jego tekstach pobrzmiewa echo klasycznych już utworów literackich. Chociażby opis „bitwy pod Kolnem” nasuwać może na pamięć scenę zajazdu z Mickiewiczowskiego „Pana Tadeusza”. Losy Stanisława Lazurowicza zwanego Świętym z opowiadania „Święci tańczą na łąkach” traktować zaś można jako swoiste powtórzenie doświadczeń jego literackiego poprzednika – Pawła Kobyckiego z „Chama” Orzeszkowej, jako współczesną wersję historii nadniemeńskiego rybaka.
Najnowszy tom opowiadań Orłosia jest również świadectwem ewolucji jego pisarskiego świata – w którym realizm coraz wyraźniej ujawnia swoje drugie dno – otwiera się na tajemnicę, na doświadczenie sacrum. Święte i niezwykłe manifestuje się w rzeczywistości bohaterów tych opowiadań najczęściej za pośrednictwem natury. Jak w przypadku wiejskiego Ikara, który swój nieoczekiwany lot przeżywa podczas nawałnicy; Świętego, co „[…] boso chodził nad Wisłę. Tam, naokoło, łąki ogromne i tylko skowronki polatują wysoko. Stacho, z głową zadartą, słuchał śpiewu ptaszków, jak dzwonków w kościele”; czy dwunastoletniego Janka z opowiadania „Dom na głowie matki”, który, wracając ze szkoły przez pola, spotyka Pana Jezusa:
„A raz, jak żem wracał w południe, bo szkoła wcześniej się skończyła, to Pana Jezusa żem spotkał. Idę, idę tymi polami, pomału – nie chciało mi się nawet wracać do nas, bo do czego? […] No i wracam pomału – na drzewa się gapię, na pola, kwiaty, aż patrzę, a tu Pan Jezus idzie naprzeciwko, przez pole. Ścieżką przede mną sobie szedł – może z dwadzieścia kroków jeszcze zostało. Od niego do mnie, znaczy. W takie białe prześcieradło był owinięty, a nad głową miał świeczkę zapaloną i z laską szedł, jak kulawy jaki, uwierzysz?”.
Ta ostatnia historia znakomicie pokazuje, jak sacrum, to niezwykłe, które nagle się objawia a w które tak trudno uwierzyć – chociażby rodzeństwu chłopca – wtapia się naturalnie w zgrzebną codzienność bohatera. Zdaje się być jej oczywistym dopełnieniem. (Nie tylko dlatego, że zdarzenie – podobnie jak dwa pozostałe można wyjaśnić na płaszczyźnie racjonalnej: tu – głodem dziecka, w przypadku Ikara z Rosochy – pijaństwem, Stacha – tym, że „często na głowę chorował”.) Tajemnica i świętość są elementami świata i ludzkiego życia, jak wszystkie inne, i jak wszystkie inne domagają się opisania.
Orłosiowy realizm poszerza swoje granice. Opowieść o życiu „biednych ludzi”, staje się opowieścią o życiu ludzkim po prostu.