15 gru

Wojciech Kaliszewski: Pytania Leszka Kołakowskiego

Leszek Kołakowski, Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania, wybór i układ Z. Mentzel, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009

Stawianie pytań z natury rzeczy wynika z samej istoty wolności. Brak wolności przejawia się zakazem dociekania wszelkich przyczyn i poznawania prawdy. Wiek XX szczególnie uwrażliwił nas na problem bycia wolnym i bezpiecznym. Aczkolwiek to połączenie ma charakter zdecydowanie utopijny. Absolutna, nieograniczona wolność wyklucza bowiem ostatecznie poczucie bezpieczeństwa, stawiając człowieka przed otchłanią, w której spełniają się wszelkie uruchomione przez rozum i wolę możliwości. Z drugiej strony systemy totalitarne, gwarantujące hasłowo bezpieczeństwo, unicestwiają
każdy, najmniejszy nawet odruch samodzielności. Nie ma dobrego rozwiązania i to musi budzić „niepokój wieku naszego”. Cytuję w tym miejscu oczywiście Leszka Kołakowskiego z jego ostatniej książki „Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania”.

Ta książka ukazała się w roku śmierci autora, ale nie stanowi zamknięcia, podsumowania czy swoistego, intelektualnego testamentu Kołakowskiego. Należy ją czytać tak, jakby przedstawiała zbiór pomysłów i propozycji do przedyskutowania na otwartym wciąż colloquium. Kołakowski zastrzega się, co prawda, że „jak we wszystkim prawie, com pisał w ostatnich latach kilkudziesięciu, nie potrafię w sprawach najważniejszych dotrzeć do konkluzji ostatecznych i ciągle potykam się o kłopoty, które trzeba wyminąć niezręcznym i uciekinierskim powiedzeniem „z jednej strony…, ale z drugiej strony…”, ale to zastrzeżenie wskazuje dobitnie na wartość tej książki. Jej głównym atutem jest wielostronne i wieloaspektowe przedstawianie kwesti wynikających z naszego pytania o świat i jego porządek. Kategoryczne i nieodwołalne rozstrzygnięcia, przyjmowane arbitralnie, uniemożliwiałyby więc jakikolwiek dalszy rozwój twórczy człowieka i świata. Doktryny znoszą wątpliwości, ale zabijają filozofię, a od tego Kołakowski zdecydowanie się odcina.

Książka składa się z ogłaszanych wcześniej drukiem w czasopismach artykułów i szkiców poświęconych wielu historycznym i aktualnie roztrząsanym problemom poznawczym. Tę różnorodność udało się uporządkować tematycznie i tym samym nakreślić pięć obszarów szczególnej refleksji. Jeśli przyjrzeć się ich uporządkowaniu kompozycyjnemu, to dostrzec można w układzie rozdziałów wyraźny ruch wznoszący i opadający, prowadzący od wymiaru ziemskiej rzeczywistości do obszarów metafizycznych.

Oto bowiem pierwszym kręgiem jest refleksja zatytułowana „O filozofach”. Niezależnie od poruszonych tutaj spraw, dominuje spojrzenie biegnące poprzez osobowości filozofujące. Kołakowskiego zajmują kluczowe pytania, które w dobie nowożytnej stawiali świadomi swych ograniczeń filozofowie. Do takich należy pytanie o sens obecności zła w naszym ziemskim świecie. Przywołane i, z właściwą Kołakowskiemu lotnością, zrekonstruowane zmagania Leibniza z tym problemem, są nie tylko interpretujące, ale i inspirujące dla rozważań o granicach poznawczych ludzkiego rozumu. Postawione tutaj pytanie o obecność zła w naszym świecie, prowadzi do odpowiedzi wskazującej na konieczność moralnego osądzania tego, co dzieje się wokół człowieka. Kołakowski przytacza dzieje sporu o zło, stosując technikę bardzo precyzyjnie a zarazem przystępnie skonstruowanego wywodu. To jest znakomita lekcja, poruszająca aspekty filozofii, teologii i historii, wskazująca na niebezpieczeństwo lekceważenia obecności zła w świecie.

Kołakowski miał niebywałe poczucie humoru i umiał je wykorzystywać w swoich wywodach na bardzo nawet poważne tematy. To sprawiało, że styl jego artykułów — lekki i żartobliwy — wspomagał ich siłę. Warto — jako przykład — przytoczyć tytuł jednego z zamieszczonych w książce rozdziałów. Rozbudowany leksykalnie i składniowo jest swoistym żartobliwym naśladowaniem poważnego i ciężkiego stylu wielu filozoficznych wypowiedzi: „Komentarz do komentarza Heideggera do domniemanego komentarza Nietzschego do komentarza Hegla o potędze negatywności”. W rzeczywistości Kołakowski analizuje tutaj, podejmowaną przez Heideggera w kontekście rozważań Nietzschego, kwestię „istoty mocy”. Polemika w tym wypadku z wielkimi filozofami odsłania wiele nieporozumień i opaczności, które pozbawione wyjaśnienia, owocują nie zawsze jasnymi formułami. Krytyka Kołakowskiego, skierowana przede wszystkim w stronę Heideggera, dostarcza argumentów wskazujących na uwikłanie tego myśliciela w system wykorzystujący zło do swoich totalitarnych celów.

Ta część książki, stanowiąca rodzaj glosy do wspominanego Leibniza, ale i Kartezjusza czy także Jaspersa, pokazuje między innymi proces wplątania ich myśli w pułapki racjonalizmu i wiary, wskazuje na aporie, na granice, których nie udało się im przekroczyć. Kreśląc — w skrócie przecież — całą dramaturgię tych nowożytnych sporów filozoficznych, Leszek Kołakowski też nie proponuje żadnego uniwersalnego rozwiązania. Uświadamia nam jednak coś niezwykle istotnego: oto — powiada — kryzys jest naszym doświadczeniem, dotyka nas nieustannie przesilenie koncepcji, metod i dróg poznania. O tym zapomnieć nie wolno.

Najobszerniejsza, druga część książki poświęcona jest Bogu. Kołakowski podejmuje ten wielki temat w czasie, w którym sfera sacrum jest negowana i często deprecjonowana. Na tle różnie przebiegających w historii sporów o istnienie Boga, Kołakowski zajmuje się rzeczywistym znaczeniem chrześcijaństwa w dziejach człowieka. Otwiera ono bowiem każdemu drogę do spotkania z Bogiem, którego — jak powiada autor — nie można zapomnieć. Próby zastąpienia obecności Boga, w wymiarze zarówno indywidualnym jak i społecznym, są skazane na niepowodzenie: „Absolut można by jednak zastąpić tym, co nieabsolutne i skończone, jedynie wówczas, gdyby uległ On zapomnieniu. Gdyby wszakże było to możliwe, substytut nie byłby już potrzebny. Zadanie stałoby się zatem wykonalne dopiero wówczas, gdy nie byłoby już konieczne. Lecz Absolut nigdy nie może ulec zapomnieniu. To, że o Bogu zapomnieć nie sposób, czyni Go obecnym nawet w odrzuceniu”.

Kołakowski rozpatruje tutaj także liczne związki i relacje religii z kulturą i wieloma wymiarami życia społecznego. Ważny jest dla niego sposób kształtowania  przez myśl religijną ludzkiej wrażliwości i wyobraźni. W tym kontekście rozpatruje również pojęcie  wolności prawdy. Szczególnie ciekawe pozostaje oświetlenie tych pojęć w perspektywie encykliki papieża Jana Pawła II „Veritatis splendor”, którą Kołakowski czyta bardzo dokładnie. W konkluzji wskazuje na wagę poruszonych w niej kwesti, które — jak powiada — często są źle i tendencyjnie przedstawiane, i odczytywane. Sam wskazuje na pewne, dotyczące moralnych rozstrzygnięć, niedopowiedzenia, jak na przykład brak jasnej wykładni w kwestii odstępstw od bezwzględnego zakazu zabijania.

To, że Bóg jest dla Kołakowskiego ważny nie ulega wątpliwości. Potwierdza to lektura choćby tej części książki. Jego wywody, dalekie wszak od konfesji, są jednak bardzo ważnym głosem przestrzegającym przed modną współcześnie ignorancją metafizyki i religii, które stają rzekomo na drodze do szczęścia człowieka. Tyle tylko, że najbardziej nawet oświecone koncepcje — co wprost z tekstów Kołakowskiego wynika — kluczem do wszechogarniającej szczęśliwości nie dysponują. W analizowanej przez Kołakowskiego perspektywie religijno–cywilizacyjnej na uwagę wyjątkową zasługuje komentarz do kolejnej encykliki papieża „Fides et ratio”, która broniąc wartości metafizyki, podkreśla jej antyrelatywistyczne znaczenie i działanie. Ten komentarz jest znakomitym świadectwem poważnej lektury tekstu religijnego, dokonanej przez człowieka pozostającego poza Kościołem.

Od tęsknoty za absolutnym szczęściem przechodzi Kołakowski do kłopotów bardziej, rzec można, przyziemnych, przechodzi do rozważań o naszym świecie. To nie jest, bo być w takim kształcie nie może, obraz w pełni diagnozujący stan naszych umysłów i serc. Wybrane spośród licznych wypowiedzi filozofa i umieszczone tutaj artykuły dotykają znikomej zaledwie części tego, co Kołakowski na temat kultury i cywilizacji współczesnej powiedział. Ale nawet tak wąska próbka zawiera akcenty trwałe dla jego myśli. Kołakowski wciąż przecież wraca do sposobów pojmowania i realizowania przez dzisiejszy świat zasad wolności, krytycznie analizuje metody mające zapewnić człowiekowi szczęście i bezpieczeństwo. To są podstawowe wątki filozoficzne, obok których żadna epoka nie może przejść obojętnie. Kołakowski trafnie wskazuje na przyczyny frustracji i kryzysów naszego świata. Wynikają one — nie ma co do tego wątpliwości — z braku równowagi pomiędzy wewnętrznymi potrzebami człowieka, a wymaganiami stawianymi mu przez świat zewnętrzny. Z właściwym sobie dystansem, Kołakowski powiada: „Chociaż więc miło nam korzystać z dobrodziejstw współczesnej cywilizacji, podświadomie tęsknimy za prostotą zrozumiałą dawnego życia, czyli za barbarzyństwem. Wydaje się mało prawdopodobne, by barbarzyństwo mogło powrócić, nie jest to jednak całkiem niemożliwe”.

Kryteria współczesnego świata często nie chcą uwzględnić podstawowych pojęć, nie lubią na przykład słowa prawda. Wokół jej funkcji koncentruje się kolejny, przedostatni rozdział książki Leszka Kołakowskiego zatytułowany „O tym, co dobre i co prawdziwe”. Najzwięźlej rzecz ujmując, Kołakowski stara się prześledzić na różnych płaszczyznach naszego życia, sposoby porządkowania rzeczywistości. Jednym z nich, bardzo ważnym, jest oddzielanie tego, co dobre, od tego, co złe. Problem tylko w tym, że nie bardzo potrafimy radzić sobie z takim rozróżnianiem. Wielość propozycji, ogromne filozoficzne instrumentarium i wysiłek rozumu wielu pokoleń, niestety nie złożyły się na wypracowanie jasnych metod klasyfikacji. Są to więc stwierdzenia krytyczne, ale i w pełni samokrytyczne. Kołakowski przyznaje, że jego próby porządkowania rzeczywistości też nie są w pełni funkcjonalne i przydatne.

Trudno przytoczyć i przybliżyć wszystkie poruszone przez Kołakowskiego w tej książce problemy. Jest ich wiele i są różnej rangi. Ale niewątpliwie jedno jest ważne — Leszek Kołakowski pyta o możliwości bycia szczęśliwym przez człowieka. To interesuje go przede wszystkim. W tym sensie jest to książka głęboko filozoficzna, szukająca, pisana zgodnie z umiłowaniem mądrości.

Ostatnia i piąta część jest o tym, co ostateczne. Ów najkrótszy, liczący niespełna jedną stronę, wykład metafizyki przypomina w swojej zwięzłości najczystszy epigramat, wyryty w kamieniu. Cztery — powiada Kołakowski — są kamienie węgielne domu, w którym „duch ludzki mieszka”. I wylicza je: Rozum, Bóg, Miłość, Śmierć. Ponad nimi jest zaś Czas. Opieramy się na tym fundamencie, usiłując opanować lęk przed chaosem, o którym wciąż nam przypomina czas. Śmierć jest jego końcem, ale czy jest, a jeśli tak, to, czym jest wejście w inną, wolną od lęku czasowość?

Tytułowe pytanie o to, czy Bóg jest szczęśliwy, jest pytaniem o to, czy my to szczęście będziemy umieli osiągnąć. Pan Bóg, mimo wszystko, liczy na nas.