Przemysław Pieniążek: Podróż do wnętrza (Ziemi)
Wojciech Kuczok, Poza światłem. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012.
Wojciech Kuczok niewątpliwie może pretendować do tytułu człowieka renesansu. Wszak to prozaik, eseista, scenarzysta i krytyk filmowy, który dodatkowo realizuje etos rasowego obieżyświata: mieszkańca najróżniejszych miast, (nie)przypadkowego turysty i globtrotera, alpinisty oraz grotołaza. Esencję Poza światłem tworzą teksty poświęcone właśnie owej sferze prywatnego życia autora, której oddaje się w chwilach wolnych od podszeptów literackich muz. W tej niewielkiej gabarytowo publikacji, łączącej w sobie elementy reportażu, eseistyki, dzienników podróżnych oraz szeroko pojętej memuarystyki, Wojciech Kuczok nie tylko relacjonuje przebieg licznych wypraw w sposób odbiegający od suchego operowania faktami czy barwną anegdotą. Pisarz równocześnie rekonstruuje bowiem kulturową mapę odwiedzanych przez siebie miejsc, wkomponowując w tok snutej przez siebie narracji okołoliterackie aluzje oraz (krypto)cytaty.
W otwierających pierwszą część zbioru Niewesołych miasteczkach autor zaprasza czytelnika do wspólnej podróży szlakiem rodzimych miast (Chorzów, Świętochłowice, Bielsko-Biała, Jędrzejów, Lublin, Warszawa czy Gdańsk), jak również europejskich zakątków (Kilonia, Kijów, Rzym oraz Santiago de Chile). Lapidarne, natchnione duchem radosnego słowotwórstwa refleksje na temat (między innymi) śląskich osiedli, hipermarketów czy regionalnych muzeów pełnych dziwacznych eksponatów pełnią funkcje nietuzinkowych komentarzy do naszej codzienności, znanej przecież nie tylko z programów telewizyjnych lub krzykliwych nagłówków gazet. Analiza muzealnej oferty współczesnego Berlina stanowi osnowę rozdziału pod tytułem Raptularz berliński, w którym Wojciech Kuczok wykazuje związki historii, religii oraz obyczajowego tabu.
Nie zabrakło także szkicowych, choć precyzyjnie trafiających w sedno spostrzeżeń, na temat esejów Herty Müller, generacyjnych doświadczeń niemieckiego narodu oraz różnych obliczy totalitaryzmu, niejednokrotnie maskowanego (o czym autor przekonuje, śledząc zmieniające się kanony estetyczne) za pozornie niewinnym wąsem. Warto także przeczytać Notatki o ruinach, w których zaduma pisarza nad architektoniczną tradycją „sztucznych” ruin (będących częstym elementem romantycznego landszaftu) jest pretekstem do zabarwionego satyryczną nutą spojrzenia na nowożytne wielkomiejskie gruzowiska, jak chociażby osławiony krakowski Szkieletor, będący jednym z najsłynniejszych polskich „budynków bezużyteczności publicznej”. Ale niepostrzeżenie Wojciech Kuczok wprowadza do swoich rozważań perspektywę literacką, mówiąc o ruinach „nie-dobudowanych”, do których zalicza niedokończone powieści, początki opowiadań czy dramaty bez ostatniego aktu.
Drugi biegun tomiku Poza światłem wyznaczają teksty bezpośrednio dotyczące speleologicznej i taterniczej pasji literata, już od najmłodszych lat poznającego wyjątkowość Tych Miejsc, gdzie „(…) słyszy się tylko ciszę, rytmicznie wspomaganą kapaniem wody, prawie bezgłośnym łopotem skrzydeł nietoperza i biciem własnego serca. W takiej samotności język jest niepotrzebny; pod ziemią otacza mnie kamienny świat milczenia o setki tysięcy lat starszy od pierwszego Słowa”. Wkraczając do podziemnego uniwersum, autor odkrywa, że w naturze jaskini leży nieporządek – owa nieprzewidywalność kształtów, która inspirowała katalońskiego architekta Antoniego Gaudiego. Podróż do wnętrza Ziemi jest dla Wojciecha Kuczoka doświadczeniem transcendentnym, każdorazowo naznaczonym możliwością porażki oraz (nie)spodziewanej śmierci. To kontakt z majestatem, wobec którego należy zachować ostrożność będącą wynikiem słusznego lęku. Kiedy odkrywa jaskinie, zdaje sobie sprawę, że „ociera się o wieczność”: w wymiarze religijnym udostępnia światu to, co stworzone przez Boga, w ujęciu świeckim wykrada ziemi tajemnice („Niosę ciemność”), które trwały w ukryciu od zarania dziejów.
Poza światłem to nie tylko okraszony bogatym materiałem fotograficznym dziennik podróży, zwieńczony szczegółową kroniką speleologicznych odkryć Wojciecha Kuczoka. To także świadectwo zmagań prozaika z pisarskim rzemiosłem, weną oraz twórczą niemocą. Co ciekawe, Kuczok wskazuje na intrygujące paralele między literaturą a podziemnym alpinizmem. Przypomina bowiem, że jaskinie to swoiste teksty natury: „Penetrując te znane, czytam pismo Ziemi. Odkrywając nowe, zbliżam się do aktu stworzenia”. Bo jak przekonuje twórca, nieodkryte jaskinie tak jak nienapisane książki istnieją jako potencjalność, odkrywane w akcie twórczego wysiłku – takim jak niejednokrotnie okupione bólem forsowanie zacisku skalnego metodą będącą oczywistą metaforą narodzin. „To naprawdę poprawia samopoczucie: regularnie rodzić się na nowo”. Także jako pisarz.