15 paź

Paweł Dunin-Wąsowicz: WYPISY Z ELEKTRYZACJI

Rok temu nakładem Wydawnictwa Literackiego ukazała się antologia współczesnej nowelistyki polskiej Pokaz prozy. Anonimowy – bo dopiero konflikt z Michałem P. Markowskim ujawnił, że był to Antoni Libera – autor przedmowy pisał w niej, jakie to wartości musiały spełniać opowiadania, by znaleźć się w tej książce: Chodzi o to, że wybrani autorzy, jakkolwiek różnie realizują stawiane sobie zadania, jakkolwiek różnych poetyk używają – realistycznej, groteskowo-satyrycznej, parodystycznej – z reguły hołdują klasycznym regułom formy i stylu. Są po stronie dyscypliny, porządku i jasności, w opozycji do bezformia i bezhołowia językowego, tak niestety częstego we współczesnej produkcji literackiej.
Czytając od kilku lat hobbystyczne magazyny miłośników kolejnictwa – przede wszystkim miesięcznik “Świat Kolei”, ale także “Koleje Małe i Duże” oraz “Koleje Dawniej i Dziś” – uśmiecham się, przeglądając zapowiedzi nowości modelarskich formułowane na wzór książkowych – lokomotywy i wagony “ukazują się”. I jednocześnie dumam sobie, że pisma te w swej publicystyce reprezentują jeszcze bardziej ortodoksyjne podejście do tematu kolejowego niż Antoni Libera do literatury.

* * *

Podstawową kategorią pracy recenzentów modeli jest ustalenie wierności wymiarów modelu wobec oryginału a także proporcjonalność zakresu prędkości w najpopularniejszej skali 1:87. A stoi za tym cała ideologia!
…dziewięć makiet, wykonanych przez modelarzy niemieckich, prezentowało słaby poziom. Kojarzyć się mogły one głównie z czasami byłej NRD i epoką “politechnizacji młodzieży”, której wyznacznikiem była budowa skomplikowanych i bezsensownych, wielowarstwowych układów torowych, przypominających lunapark, a nie model kolei, po których w ekspresowym tempie poruszały się niezwaloryzowane, plastykowe modele fabryczne (Ryszard Pyssa, ŚK 11/06)
wszystkie te makiety miały o wiele mniejszą wartość modelarską od opisanych poprzednio, a niezgodny z oryginałem – zbyt szybki i powtarzający się cyklicznie częsty ruch pociągów przyciągał do nich głównie dzieci, które lubią błyskawicznie zmieniającą się akcję i słodycze. A to zapewniają im makiety typu “tort” (Ryszard Pyssa, ŚK 11/05)
powinniśmy zawsze myśleć o tym, aby nasze dzieło było modelem kolei, a nie “kolejką” (Leszek Lewiński, ŚK 4/06)
Niedopuszczalne jest umieszczenie jednej dużej żarówki w podstawie budynku (…) nie ma nic wspólnego z realistycznym odtwarzaniem rzeczywistości w miniaturze (Leszek Lewiński, ŚK 9/05)
Łuki wykonywane na torach makiety kolejowej są z reguły elementami, które już “na pierwszy rzut oka” pozwalają stwierdzić, czy makieta jest modelem prawdziwej kolei, czy tylko zabawką, umownie przypominającą rzeczywistość (Leszek Lewiński, ŚK 4/06)
wykonywanie skrótów i zmniejszeń na makiecie linii pierwszorzędnej spowoduje, że model ten stanie się karykaturą rzeczywistości (Leszek Lewiński, ŚK 1/06
Modelarze niczym malarze i poeci łączą się w grupy, niestety wyznając tylko jeden program artystyczny: Czesław i Marcin Turko organizują w Bytomiu cykliczne spotkania modelarzy kolejowych, skupiając wokół siebie tzw. śląską grupę modelarzy-realistów (Leszek Lewiński, ŚK 2/07). Zaś gdy modelarz zyska sympatię pana Lewińskiego, granice realizmu stają się nieco bardziej plastyczne: wszystkie budynku zostały przez autora własnoręcznie zaprojektowane i zbudowane z kartonu. Tylko takie postępowanie – mówi Maciek – pozwala uzyskać żądane efekty – odwzorowanie rzeczywistości, wyjątkowość i niepowtarzalność oraz własną interpretację otoczenia (Leszek Lewiński, ŚK 4/07). Chciałoby się zadać pytanie – a czy karykatura rzeczywistości nie jest przypadkiem również interpretacją otoczenia? I co zrobić w takim razie z takimi przypadkami jak poniższe:
Tradycyjnie duże zainteresowanie wzbudzały humorystyczne dioramy, prezentowane przez niestrudzonego krzewiciela kolejarskiego humoru, Ks. Janusza Grygiera wspieranego – tradycyjnie już – przez dwie urocze parafianki Darię i Beatę (ŚK 12/06)
Makieta ma odzwierciedlać polską rzeczywistość, również w szczegółach. Epokę można ustalić po pojawiających się na torach złodziejach złomu (…) Na skraju drogi przy lesie stoją młode kobiety, pewnie będą sprzedawały jagody (Piotr Najwer, KMiD 1/07)

* * *

Dzięki “Światowi Kolei” poznałem kilka nowych słów, wśród których najwięcej uroku ma “starotorze” powstałe na wzór “starorzecza”, czyli miejsce po zlikwidowanym szlaku kolejowym. Dowiedziałem się też, że słuszna inicjatywa zbudowania peronu na CMK we Włoszczowie została spaprana z przyczyn merytorycznych, wyłącznie dla efektu politycznego. Czuję, że czytam pismo pasjonatów, odnajduję pełne emocji sformułowania:
Na północy dość nieoczekiwanie doszło do hekatomby – w ciągu kilku ostatnich lat znacznie okrojono największą światową sieć tramwajową – w Sankt Petersburgu (ŚK 8/07)
W 1999 roku po raz pierwszy podano do wiadomości publicznej informację, iż rozważana jest likwidacja linii tramwajowej nr 6 z Makajewki do Szczegłówki. Jako główną przyczynę podano wysoki odsetek osób korzystających z przejazdów ulgowych na tej linii (Marcin Rechłowicz, ŚK 2/07) o Zagłębiu Donieckim
Dzięki decydentom z PKP PR z rozkładu znikły pociągi mające szczególne znaczenie dla odwiedzających Wolsztyn turystów (P. Korcz, ŚK 2/07)
W sierpniu nasze środowisko zelektryzowała informacja prasowa o cięciu parowozów w Krzeszowicach (Mieczysław Nowak, ŚK 3/07)
Brak mi tego w wypranych z namiętności akademickich kwartalnikach literackich. I nie chodzi mi tylko o to, że zbyt dokładnie ktoś pilnuje w nich czystości językowej.

* * *

A z drugiej strony…
Marzy mi się wystawa maleńkich obrazków, w galerii, gdzie zwiedzający ją podzieleni otrzymaliby propozycję nabycia biletów o zróżnicowanej cenie (trzy klasy). Kartonowe bileciki (jeszcze kilkanaście lat temu z takimi się przecież podróżowało…) dziurkowane przez konduktora staroświeckimi szczypcami. Obrazki wożone w wagonikach między salami elektryczny pociąg, najpierw oglądaliby je posiadacze najdroższych biletów pierwszej klasy (miękkie fotele), potem drugiej (krzesła), potem może trzeciej (miejsca wyłącznie stojące).
Albo udekorowany pawimi piórami i brokatem miniaturowy pociąg krążący wewnątrz osiedla szopek krakowskich? Komu to przeszkadza? Czemu “Świat Kolei” nie propaguje także fantazji?