Noty: Ewa Beynar-Czeczott, Mój ojciec Paweł Jasienica
Prószyński i S-ka, Warszawa 2006, s. 184, ISBN 83-7469-437-8
Polski Piastów”, „Polski Jagiellonów” i „Rzeczpospolitej Obojga Narodów” nie ma w księgarniach i nie będzie, dopóki nie zakończy się spór o prawa autorskie po zmarłym trzydzieści sześć lat temu autorze. A racje córki pisarza – Ewy Beynar-Czeczott wyłożone przez nią w zakończeniu książki „Mój ojciec Paweł Jasienica”, wydają się oczywiste.
Domaga się ona, by sąd odebrał prawa autorskie do książek ojca synowi drugiej żony pisarza, która donosiła na niego jako agentka Służby Bezpieczeństwa (TW „Ewa”, „Max”). „Nie jestem w stanie zaakceptować takiego stanu rzeczy – pisze Ewa Beynar-Czeczott – aby wspólnie z nim podpisywać umowy wydawnicze, gdyż o możliwości publikowania twórczości Pawła Jasienicy nie może decydować osoba, która nabyła swoje prawo od agenta służb bezpieczeństwa, bo przecież te służby za tę właśnie twórczość prześladowały autora. W ten sposób realizowany jest wydany w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia zapis na publikacje Pawła Jasienicy”.
Ewa Beynar-Czeczott przyznaje, że w aktach IPN nie znalazła informacji, by to Służba Bezpieczeństwa nakazała agentce „Ewie” wyjść za jej ojca. – Ale była sumienną i sprawną agentką – opowiada. – Gdy ojciec spotykał się, na przykład, o 15 w domu z Wańkowiczem, o 17 jej donos lądował na biurku oficera prowadzącego.
Paweł Jasienica, niezrównany popularyzator historii, autor książek kupowanych spod lady, znajdował się pod czujną obserwacją bezpieki przez wszystkie lata powojenne. Naprawdę nazywał się Lech Beynar. Kontynuował walkę po 1945 roku w 5. Wileńskiej Brygadzie AK, przez pewien czas pełniąc tam obowiązki adiutanta i zastępcy sławnego „Łupaszki”, majora Zygmunta Szendzielarza, zamordowanego w 1951 roku w komunistycznym więzieniu. Literacki pseudonim zawdzięcza wiosce Jasienica w Białostockiem, gdzie raniony – dochodził do zdrowia na plebanii u księdza Stanisława Falkowskiego. W 1964 roku był jednym z sygnatariuszy Listu 34, protestu przeciw zaostrzonej cenzurze, a cztery lata później mocno zabrzmiał jego głos w obronie studentów manifestujących przeciwko zdjęciu „Dziadów” Adama Mickiewicza.
19 marca 1968 roku na wiecu w Sali Kongresowej Władysław Gomułka wypomniał niepokornemu pisarzowi zarówno jego przynależność do „bandy Łupaszki”, jak również to, że śledztwo przeciwko niemu zostało umorzone „z powodów, które są mu znane”.
To oskarżenie było najcięższe. Jasienica, skazany na nieistnienie, objęty ścisłym zakazem druku, nie mógł się bronić. O tym, że oskarżenia partyjnego przywódcy trafiły na podatny grunt, świadczy fakt, że w ostatnich dni jego życia Melchior Wańkowicz usiłował wydobyć od niego przyznanie się do zawarcia z UB jakiegoś tajemnego porozumienia.
Paweł Jasienica zmarł 19 sierpnia 1970 roku.
Krzysztof Masłoń