15 gru

Mirosław Pisarkiewicz: Krajobraz utkany z liter

Anna Nogaj, Szeptem za Tobą, pod. red. Zbigniewa Włodzimierza Fronczka, Seria: Biblioteka Poetycka Lubelskiego Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Lublin 2009

Edward Stachura miał rację, pisząc bodaj w „Siekierezadzie”, że jeśli jest się nawet najbardziej głodnym, należy jeść powoli. Podobne spostrzeżenie, ale dotyczące czytania, poczyniła Beata Tyszkiewicz, która wyjawiła, że „Przedostatnią miłość” Angeli Becerry odkładała wiele razy, by nie kończyć świetnej książki zbyt szybko.

Tak też jest z debiutanckim tomikiem Anny Nogaj. Trzeba powoli wgryzać się w delikatność jego poetyckiej materii, powoli ją smakować.

„Szeptem za Tobą” jest ogromnym osiągnięciem poetki, która otrzymała za ten tomik ważną nagrodę lubelskiego oddziału SPP, ale jest też sukcesem redaktora, znakomitego pisarza, autora niezwykłych opowiadań, Zbigniewa Włodzimierza Fronczka.

Książka podzielona jest na części — odczytuję je jak dzielnice magicznego miasta. Pierwsza z nich to dzielnica teatru, historii i literatury, druga to wyspa z mglistą katedrą i jej okolicami pełnymi modlitwy, zadumy wiary i… cienia Góry Moria. Trzecia jest pełna cichych parków, kawiarenek pełnych zapatrzonych w siebie zakochanych i tych, którzy spacerują samotnie cienistymi alejkami po utracie uczucia. Ostatnia dzielnica rozciąga się wokół wspaniałego gmachu biblioteki.

Ten podział nie tylko odzwierciedla podróż przez krajobraz, ale ma też w sobie coś z krążenia wśród bibliotecznych półek z księgami ułożonymi w określonych działach. Idziemy wśród publikacji, krążymy wśród wierszy, to są wiersze i to są woluminy, ale… łączy je jedynie pozostawanie w tych samych okładkach, tych samych ścianach. I to, że tworzą wspólny krajobraz. Żywy świat zróżnicowanej jednolitości. Świat niezróżnicowanej jednolitości byłby boleśnie nudny.

W niektórych kulturach „13” jest liczbą świętą. Czytanie „Szeptem za Tobą” jest jednocześnie świętem i podróżą „13” przez krajobraz miasta utkanego z wrażeń, ze słów, z liter. Tory „13” wiodą przez oniryczny pejzaż. Chwilami przewija się za oknami klasycyzujący w swej estetyce ład, a momentami dobiega z oddali spowiedź skrzywdzonego ptaka. Nokturn połamanych skrzydeł. Senna „13” płynie przez spełnienia i niespełnienia, przez zakamarki wiary i bardzo intymne wnętrza miłości. Tajemnicą autorki pozostaje, czy pisane z dużej litery „Tobą” jest wyrazem staroświeckiego szacunku czy też raczej chodzi o Niego?

Można zastanowić się, nad pobrzmiewającym w niektórych tekstach pewnym epigonizmem. Autorka głęboko czuje Norwidem, czy też go dobrze naśladuje? Jak w piosenkach Jacka Kaczmarskiego inspirowanych literaturą — świetne teksty współbrzmią z utworami, które były dla nich wzorem. Ale nie są to bezduszne naśladownictwa, kalki, podróbki. Raczej coś, co w malarstwie nazywane jest cytatem. To budowanie novum na bazie atmosfery obiektu fascynacji, a może na fundamencie wrażeń związanych z tym obiektem?

W kontekstach kulturowych można zabłądzić i stać się hermetycznym samotnikiem literatury. Poetka halsując między pułapkami zrozumienia i jego braku, daje sobie doskonale radę z tą materią. „Homo Viator” czy „Glosa do filozofii Kirkegaarda” są tego dowodami, podobnie jak „Współczesna scena” lub tekst inspirowany twórczością Ryszarda Kapuścińskiego. Podobnie z „Pustelnią Optyńską” czy tekstem dedykowanym w tytule Norwidowi. W wierszach pobrzmiewa echo twórczości Beaty Obertyńskiej. A to piękne echo.

Najbardziej zaciekawiła mnie trzecia dzielnica. Może dlatego, że wyczuwam w niej smak wysublimowanej intymności. Zachwyca mnie zdanie: „zdarzyliśmy się na chwilę dla siebie”, które ma w sobie wielki urok przemijania, owej zwiewnej nietrwałości z Koheletem w tle. Zauroczony rozbieram na najmniejsze cząstki, które pieszczę wielokrotnym odczytywaniem, fragment: „powiedz mi że wciąż jestem dotykaj / tam gdzie najbardziej mnie nie ma i tam / gdzie mnie ciągle za mało a powinnam”. Tak szczególne formułowanie myśli w najbardziej współczesnej poezji, spotkałem dotąd jedynie w twórczości zduńskowolskiej poetki Katarzyny Godlewskiej (szkoda, że już tak długo nie wydaje nowych wierszy). Ta feeria smutku i samotności zamknięta w piękno trzeciej dzielnicy zawładnęła moją wyobraźnią najbardziej. „Kulejąc na jedno spojrzenie”, „mijamy wciąż siebie”, dlatego „dziś mocniej przytulam samotność”, by bardziej być w wierszach i z nimi.

Dlaczego najpiękniej umiemy pisać o umieraniu? Odejście przecież nie jest niczym niezwykłym. To śmierć nie człowieka, a myśli jest prawdziwym dramatem. Nawet śmierć uczucia jest mniejszym. Podobno Bóg nie po to rzuca nas na kolana, by się z tego cieszyć, ale raduje się, gdy się podnosimy z wszelkiego upadku.

Trzeba modlić się o miłość, bo bez niej nie ma życia, o pasję, bo bez niej życie nie ma smaku i o siłę…, by móc kochać i żyć z pasją.
I o tym jest ta książka.