Marek Ławrynowicz: Osobiste labirynty
- Krystyna Sakowicz, Księga ocalonych snów, Wydawnictwo Forma. Stowarzyszenie Literackie Forma
- Senko Karuza, Przewodnik po wyspie, Czytelnik
Wszyscy opisujemy nasz mały i aż za dobrze znany świat zauważając, że coraz w nim mniej rzeczy wartych uwagi, coraz mniej nas w nim wzrusza, nie licząc oczywiście sztucznych emocji wywołanych przez telewizję i wyrażających się w równie banalnym co bezmyślnym okrzyku „wow!”.
Pisarzy jest coraz więcej, a rzeczy wartych opisania coraz mniej stąd częstsza ostatnio powtarzalność motywów, sytuacji, wątków w utworach autorów często bardzo od siebie mentalnie i terytorialnie odległych. Wynika to nie z naśladownictwa, plagiatu czy innych grzechów literackich, lecz z faktu, że wszyscy siedzimy z wędkami nad tym samym niewielkim stawem, a przed nami siedziało nad nim kilkanaście pokoleń. Jedyne co może pisarza w takiej sytuacji uratować to własna perspektywa, osobisty, niepodobny do innych punkt widzenia.
Krystyna Sakowicz i Senko Karuza to właśnie tacy pisarze.
„Księga ocalonych snów” Krystyny Sakowicz to nie pierwsza książka tej autorki związana z motywem snu. Wcześniej (w 2000 roku) było „Śnienie”, nominowane do nagrody NIKE. Sny albo lekceważymy mówiąc „to tylko sen” i wyśmiewając rozmaite „Senniki”, albo przeszacowujemy jak nadrealiści. Krystyna Sakowicz nie pisze jednak o snach w pospolitym rozumieniu. Jej zbiór esejów jest poświęcony „snom świata”. „W snach świata – pisze autorka – jest to czego świat nie chce, czego nie zna, nie wie, nie pojmuje, na co nie zważa, co lekceważy, albo na odwrót nie zamierza tego tolerować. Jako całość, niczego nie może się pozbyć, usunąć poza obręb, gdyż nie ma nic poza światem i wszystko co wydane na świat, jest nim. Dlatego są sny. Osama bin Laden jest snem świata o zemście. Matka Teresa jest snem o miłosierdziu.”
Bohaterowie esejów Krystyny Sakowicz (czy może raczej sześciu snów zapisanych w tej książce) to ludzie istotni dla świata: Karen Blixen, Wacław Niżyński, Maria Dąbrowska, Mikołaj Roerich, Jana Lechoń. Szósty tekst „Pismo snów” na poły literacki, na poły eseistyczny ma charakter wypowiedzi autorki. O bohaterach „Księgi ocalonych snów” wiele już napisano. Sakowicz wyróżnia szlachetny ton współczucia, rozumianego nie jako użalanie się nad bohaterem eseju, lecz współodczuwanie. Opisywane postaci można uznać za szczęściarzy, przetrwali, pozostali w pamięci, w podręcznikach, ich imionami nazywane są szkoły i ulice. A równocześnie sny świata na ich temat są pełne cierpienia, balansują na pograniczu koszmaru. I o żadnym nie da się powiedzieć „to tylko sen”.
„Przewodnik po wyspie” chorwackiego pisarza Senko Karuzy (publikowaliśmy jego opowiadania w poprzednim numerze) opisuje świat dla autora najbliższy: wyspę Vis położoną na Adriatyku. Nigdy nie byłem na tej wyspie. Nie wiem czy istotnie jest tak mała, że można ją objąć wzrokiem ze szczytu latarni morskiej i czy naprawdę cała wyspę kupił miejscowy kelner. Może być tak, a może zupełnie inaczej, bo wszystko w świecie Karuzy jest zarazem realistyczne i mityczne. Dzieje się naprawdę, lub może jest tylko częścią opowieści, albo jak u Krystyny Sakowicz snu. Czytając Karuzę jestem gotów we wszystko uwierzyć nawet, że doba na wyspie Vis ma dwanaście godzin, a obiad jada się tam około północy. Nie takie rzeczy widywał Odyseusz na wyspach które niespodziewanie pojawiły się przed dziobem jego łodzi.
Tłumaczka „Przewodnika po wyspie” Barbara Kramar umiejętnie podsyciła tę mitologię rezygnując z tłumaczenia niektórych słów. Pani Barbary nie zawiodła intuicja, bo przecież „konoba” to niedokładnie to samo co komora, pene to dla wyspiarzy więcej niż pospolity makaron, a sjeverac, to wprawdzie tylko wiatr, ale taki którego u nas na środkowoeuropejskich równinach nie znamy.
Książka Karuzy to przewodnik, którego lektura staje się podróżą, wędrówką po wyspie, która nie wiadomo kiedy staje się osobistym labiryntem pisarza. I w gruncie rzeczy wcale nie mamy ochoty jechać na wyspę Vis, bo mogłoby się okazać, że wszystko jest tam zupełnie inaczej.
Książki Sakowicz i Karuzy przywracają wiarę w to, że mimo milionów napisanych książek, artykułów w gazetach, filmów, audycji w telewizji wciąż istnieją obszary nieodkryte, nieopisane, dziewicze. I że literatura wciąż może prowadzić czytelnika w nieznane jak kiedyś w czasach swej radosnej młodości.