Małgorzata Karolina Piekarska: „Myślę kreską, ale kreską kolorową”. Wystawa rysunku, grafiki i malarstwa Elżbiety Kaszuby
Wybrała plakat, bo jak mówi plakat łączy w sobie różne techniki od malarstwa poprzez grafikę warsztatową, aż po rysunek. To mieszanina różnych technik. I to w tej mieszaninie można najlepiej wyrazić siebie. „Poza tym nie istnieje tylko plakat komercyjny – reklamowy, ale również plakat ideowy, kulturalny, artystyczny, a więc często mający dużo wspólnego z grafika artystyczną” – dodaje Elżbieta Kaszuba. Czemu nie wybrała malarstwa? „To nie jest tak, że nie maluję – odpowiada. – Ale grafika daje mi możliwość opracowania jednego motywu na różne sposoby. W grafice podoba mi się jej seryjność, a więc nie zamykanie w jednym egzemplarzu, tak jak to jest w przypadku obrazu. Oczywiście w malarstwie można też zrobić serie, na przykład, w różnych wariantach kolorystycznych, ale grafika w tym względzie daje, według mnie, większe możliwości”.
Na początku studiów w ogóle nie malowała. Tyko czerń i biel – klasyczny rysunek. Potem wróciła do malarstwa. Jednak rysunek jest tym, co jest najważniejsze. Rysunek w każdej formie – ołówkiem, węglem, kredką, flamastrem i tuszem. „Ja po prostu nie myślę plamą i barwą, tylko kreską – tłumaczy. – Nie oznacza to jednak, że tylko czarną kreską. Często jest to kreska kolorowa”.
Elżbieta Kaszuba wyznaje, że lubi proces malowania, jednak jak prawdziwa artystka nigdy nie była zadowolona ze swoich efektów. „Pewnie dlatego wybrałam grafikę” – mówi. Oprócz technik metalowych i linorytu najbardziej lubi litografię, której urok odkryła całkiem niedawno, korzystając z pracowni na Saskiej Kępie. „To jak pisanie ikon – wyznaje. – Trzeba się wyłączyć z życia i wczuć w kamień. Na razie nie mogę powiedzieć, że jestem litografem, bo efekty nie są jeszcze wystarczająco dobre. Ale uczę się. To bardzo trudna technika, ale daje duże możliwości artystycznego wyrazu”.
Elżbieta Kaszuba ma swoje ulubione tematy: jej otoczenie, czyli miasto i ludzie. Inspiruje się street-art’em, czyli sztuką ulicy. „Lubię uliczną grafikę, pozdzierane plakaty i wychodzące spod spodu litery, nasprayowane na murach szablony, napisy, wszystko to, co w mieście na płotach czy słupach nakłada się na siebie i tworzy interesujące uliczne collages. To taka miejska przemiana materii”.
W przygotowaniach do pracy, tak jak wielu innych artystów, tak i ona, korzysta z fotografii. Teraz do nowego projektu graficznego fotografuje miejskie ulice – płoty i mury. „Fotografia jest ważna w mojej w grafice – mówi Kaszuba. – Wykorzystuję ją jako materiał wyjściowy do szablonów i rysunków”. Tradycja wykorzystywania fotografii w sztuce jest bardzo stara. Przecież z pierwowzoru aparatu, czyli kamery obscura, korzystał Canaletto, tworząc widoki Warszawy. Kaszubę tez inspiruje miasto, choć patrzy na nie inaczej niż Canaletto, a co za tym idzie: inaczej je przedstawia.
Jakie ma marzenie? Znaleźć wspólny mianownik na to wszystko, co robi. Na razie go poszukuje. „Może to dobrze, ze ciągle szukam? – zastanawia się. – Bo czyż nie jest tak, że jak artysta znajdzie, to jest skończony?”.