20 mar

Katarzyna Kalinowska: Nowa wspaniała Huta

Grzegorz Kopaczewski, Huta, Czarne, Wołowiec 2007

“Huta, sam do tego dojdziesz, jest przede wszystkim ideą” – tę zapowiedź, na samym początku swojej intelektualnej przygody, słyszy Tomasz, doktorant Uniwersytetu Śląskiego mający zbadać fenomen śląskiej Huty, główny bohater nowej powieści Grzegorza Kopaczewskiego. Huta to idea egalitarnego, samorozwijającego się społeczeństwa. Filozofia społeczna oparta na szczegółowych naukowych wyliczeniach, zestawieniach, statystykach, długoterminowych prognozach. Sukces, utopia, szwindel? Nie uprzedzajmy wypadków…
„Huta to obszar działającej, ale wygaszanej już Huty Baildon (…), leży w samym centrum trzymilionowej aglomeracji”. Od reszty miasta oddzielony jest murem, tworzy wyjątkową dzielnicę górnośląskiej metropolii, zamieszkałą przez artystów, naukowców, biznesmenów i innych młodych-prężnych-kreatywnych. Rządzi się swoimi prawami, ma własną infrastrukturę, nawet własny, specyficzny rytm dnia. Mieszkańcy deklarują otwartość na gości z zewnątrz, ale mocno dbają o swoją odrębność. „Huta” to powieść o radykalnych podziałach społeczeństwa modelu 20:80, o potrzebie izolacji elitarnej mniejszości, rosnącym dystansie i jego konsekwencjach.
Huta to dostępny dla wszystkich styl życia, który decyduje o przynależności do hutniczej wspólnoty. Mierzony wskaźnikami uczestnictwa w kulturze, wyznaczany przez poziom kreatywności i innowacyjności, dopiero na końcu (przynajmniej w teorii) opisywany przez stan posiadania czy wyznawane wartości. Mieszkańca Huty można na pierwszy rzut oka odróżnić od osoby z zewnątrz, jednak nie za sprawą naturalnej dystynkcji przypisanej klasie wyższej, jak chciał Pierre Bourdieu. „Hutnictwo” jest nabytą cechą nowych elit, można się go wyuczyć, zdobyć – poprzez udział w życiu Huty, poprzez częste kontakty z „hutnikami” o większym stażu, poprzez naśladownictwo gustów, mód, przyzwyczajeń a nade wszystko poprzez uruchomienie swojego potencjału twórczego i szarych komórek. „Huta” to opowieść o kulturze równych szans, która niezmiennie wzmacnia podziały na mainstream i margines, kreatorów i wykluczonych.
Huta to „hodowla kolejnej platońskiej elity” – takie stwierdzenie pada z ust promotora Tomasza, profesora starej daty, który prócz nudnej chałtury (to właśnie na jego zlecenie Tomasz zabiera się za badanie Huty) nie ma nic do zaproponowania swojemu uczniowi. Tak jak i cały uniwersytet, środowisko akademickie, nauka instytucjonalna. Hutnicza elita, tak wyraźnie skontrastowana ze skostniałym, zaściankowym pracownikiem naukowym, przegranym polskim inteligentem, przedstawiona jest jako dźwignia zmian, motor postępu, nadzieja na lepszą, normalną przyszłość. „Huta” to również książka o walce nowego ze starym, walce między fascynacjami a obawami młodego naukowca, między tym, co każe się zatrzymać i trwać, a tym, co kusi nieustannym rozwojem.
Huta to antystereotyp, Polska à rebours.  Z czystymi ulicami, ładnymi domami, zadowolonymi ludźmi, z ludźmi którzy czują się obywatelami i nie zrzucają na nikogo odpowiedzialności za wspólne sprawy, z nocnym życiem, bibliotekami czynnymi do późna, z dobrą kawą na mieście i z niezakorkowanymi ulicami. „Huta” to historia o tęsknocie za normalnością, zdrowym społeczeństwem, możliwością realizacji marzeń.
„Huta to firma (…), przedsiębiorstwo nowego typu, dla którego charakterystyczna jest pewna totalność, uniwersalność. Jest czymś wszechogarniającym. Lewiatanem”. Czymś na kształt instytucji totalnej, ale jednak nie totalitarnej. Mieszkańcom Huty zostawiono bowiem duży margines swobody – pozwolono im wierzyć, że mogą myśleć, mówić, działać jak chcą. Pomyślano o najpewniejszym wentylu bezpieczeństwa, którym jest wolność osobista i wiara w indywidualną, twórczą wolę człowieka. Tym samym zlikwidowano podstawowy błąd leżący u podstaw idei systemu totalitarnego. „Huta” to powieść o państwie, władzy, demokracji i tyranii.
Huta to „poligon doświadczalny”, powstały po to, aby zweryfikować teorie naukowe i tak ulepszyć metodologię badań socjologicznych, aby całkowicie wyeliminować z nich błąd statystyczny. Nie bez powodu centralną rolę w Hucie odgrywa Instytut Historyczny, nowoczesna instytucja badawcza zajmująca się analizą „tu i teraz” hutniczej społeczności z jednej strony i trendami oraz długofalowymi przewidywaniami procesów społecznych z drugiej. Huta to książka o niebezpieczeństwach, na jakie narażone są nauki społeczne, gdy za wszelką cenę pragną dorównać naukom ścisłym albo gdy bawią się w futurologię.
„Huta na pierwszy rzut oka nie odbiega od wyobrażeń o współczesnych miastach zachodniej cywilizacji”. Nadal nie wiadomo, czy zachodnia cywilizacja ze swoimi ideami, obszarami, stylami życia, elitami, stereotypami, firmami i poligonami doświadczalnymi to sukces, utopia czy szwindel… Lepiej nie uprzedzajmy wypadków.